Wtorek, 07 maja 202407/05/2024
690 680 960
690 680 960

Sygnał od Czytelnika. Balkony, auta i elewacja budynku jest w odchodach gołębi, bo jedna z sąsiadek dokarmia ptaki (zdjęcia)

Mieszkańcy jednego z bloku przy ul. Snopkowskiej od pewnego czasu mają duży problem z gołębiami. Wszystko przez to, że jedna z mieszkanek budynku dokarmia te ptaki.

55 komentarzy

  1. Gołąb tez człowiek.

  2. Jak wasze psy srulą na trawnik to nie ma problemu?! Bardzo wam dobrze.

  3. I co k… redaktorze? Poszperaj i znajdź, kto temu może zaradzić. A opisać takką sytuację, to każdy potrafi. Plaga gołębi jest w Lublinie wszędzie, w każdym domu i osiedlu. A żuczki mają to gdzieś..

  4. Wieniawa – na Aleje Racławickie 24 też mieszka jedna pani, która jest „lekarzem” i dopuściła do maksymalnego zaniedbania swojego balkonu przez co cierpią bezradni sąsiedzi z bloku. Administracja osiedla nie podejmuje żadnych kroków poza rozwieszaniem ulotek nic nie skutkujących. Balkon jest w stanie agonalnym, na którym bytują ptaki od wielu lat (nie można ich żadną opcją przepędzić, gdyż składowane są skrzynki na kwiaty, śmiecie). Pani nie wpuszcza nikogo do domu, a smród, który unosi się z jej mieszkania po każdorazowym otwarciu drzwi wejściowych wskazuje na ogromne zaniedbania sanitarne. Zwłaszcza teraz kiedy jesteśmy w czasie pandemii administracja bezwarunkowo powinna przyjrzeć się tej sprawie razem z inspektorami sanitarnymi z SANEPIDu, to co ta kobieta wyrabia jest po prostu nie do przyjęcia. Tym bardziej mieszkają tam nasi znajomi, którzy mają małe dzieci. Pani jest broniona przez starsze sąsiadki, bo jest „lekarzem” więc wypisuje im recepty i daje porady także niestety jesteśmy bezradni jak widzicie Państwo.

  5. Też trzeba dokarmiać ,,czerwoną” pszenicą i będzie po problemie.

  6. Praktycznie w każdej dzielnicy Lublina można spotkać taką panią, czasem nawet kilka Pań. Problem dotyczy wiec calego miasta. Starsze kobiety nie rozumieją, że jest zakaz dokarmiania tych ptaków, a służby po zawiadomieniu o zlamaniu zakazu nie robią z tym kompletnie nic…

    • Nie rozumie Pani, że służby „nie robią z tym kompletnie nic”, ponieważ nie ma zakazu. I być go nie może. Radzę postudiować prawo. Natomiast uprzedzenia i stereotypy, między innymi wobec innych gatunków, są chorobą i trzeba się z nich leczyć.

  7. Nie tylko starsze panie ale np. na Czubach na Porębie w bloku przy Perłowej 8 mieszka dwuch walniętych starszych facetów co notorycznie sypią na trawnik odpadki kuchenne , stary spleśniały chlebuś albo kilo rozgotowanego makaronu bo przecież gołąbki muszą coś jeść nawet teraz w lecie czy na jesień, tam też gołębie sr…ą po wszystkim i nic nie pomaga zwracanie uwagi ani ulotki informacyjne po klatkach.Podejrzewam że te starsze osoby i tak zagubiły umiejętność czytania i słuchania stąd żadne argumenty nie trafiają.Zobaczymy jeszcze trochę więcej szczurów się rozpanoszy to epidemia murowana.

  8. Na ul. Różanej na Czubach ten sam problem na szczęście gołębie nie lubią zapachu WD-40 wystarczy raz na jakiś czas popryskać tym balkon i będzie spokój.

  9. Jako ludzie, wszyscy ponosimy zbiorowa odpowiedzialnosc za stan rzeczywistosci, w ktorej zyjemy, w tym takze za los dzikich zwierzat, ktore usiluja funkcjonoac w naszym, coraz dla nich trudniejszym, i co raz bardziej im wrogim swiecie.

    Obecnosc golebi na balkonach to wynik ich desperacji i braku alternatywnych mozliwosci znalezienia pokarmu w naturze. Wbrew temu, co twierdzi nikczemny, tendencyjny artykul powyzej, regularne spryskiwanie lak i trawnikow srodkami odchwaszczajacymi i insektobojczymi, postepujace zabetonowywanie trawnikow i wycinanie drzew pod zabudowe i pod miejsca parkingowe, a takze regularne koszenie terenow zielonych na dlugo przed wysypem nasion doprowwadzily do sytuacji, w ktorej golebie i wiele innych gatunkow ptakow nie moga liczyc na zdobycie pokarmu w naturze. Nikt z nas nie zyczylby sobie ani swoim bliskim ani smierci glodowej, ani zycia w stanie ciaglego zaglodzenia, kiedy wycienczony glodem organizm musi dodatkowo walczyc z powiklaniami zwiazanymi a utrata odpornosci. Tym bardziej nie zyczmy tego bezbronnym dzikim zwierzetom ktorych sytuacja staje sie z dnia na dzien bardziej beznadziejna, bez mozliwosci odwolania sie do jakiejkolwiek formy instytucjonalnej pomocy powszechie dostepnej ludziom. Bez odrobiny naszej dobroci, ptakowm pozostake tylko cierpienie. Mozna sie zastanawiac, dlaczego w naszym chrzescijanskim kraju o wielowiekowej tradycji patriotyzmu i pieknych, bezinteresownych poswiecen w walce ze zlem, udalo sie zaszczepic i rozpowszechnic nie tylko znieczulice, ale wrecz bulgoczaca nienawisc do bezradnej, niewinnej przyrody. Ta postepujaca dehumanizacja nie prowadzi do niczego dobrego. Jesli pozwolimy soba manipulowac ludziom o pokroju autora artykulu powyzej, jesli sie nie obudzimy i nie zwerifikujemy tych zautomatyzowanych juz nikczemnych zachowan i sposobow myslenia, staniemy sie niskim, podlym spoleczenstwem, ktorego kultura moze tylko odpychac i przerazac. Akcje zastraszania i zaszczuwania ludzi pomagajacych zwierzetom, szczegolnie bezbronnych, samotnych starszych osob, to niziny moralne znizanie sie do ktorych zahacza o psychopatie. Ich celem jest zabijanie humanitarych instynktow, niszczenie w ludziach empatii i uniemozliwianie wrazliwym, dobrym jednostkom aktow niesienia pomocy zwierzetom.Wystrzegajmy sie podlosci i agresji pod plaszczykiem troski o publiczna hygiene czy zdrowie. To falszywa, niczym nie udokumentowana propaganda autorstwa maluczkich umyslow. Ptaki sa wokol nas od zarania. Ta niska kultura musi ustapic czemus normalnemu, pieknemu, lepszemu. Jesli nie chcemy golebi na balkonach, sprawa jest prosta: wykladajmy zdrowa karme, najlepiej czyste suche ziarno i czysta wode, zdala od balkonow, na dostepnych trawnikach i placach. Im wiecej takich miejsc i dokarmiajacych osob, tym mniejsze nasilenie ptakow w jednym miejscu i czysciejsze balkony. Mniej nienawisci, mniej agresji, i swiat bedzie od razu troche bardziej znosny – i dla nas, i dla bardzo nas potrzebujacych i bardzo na nas liczacych dzikich zwierzat.