Rząd wycofuje podwyżkę cen biletów kolejowych. PKP ma poszukać oszczędności, dostanie też dodatkowe środki

W piątek premier Mateusz Morawiecki zapowiedział obniżkę cen biletów kolejowych. Chodzi o przejazdy pociągami PKP Intercity, które znacznie zdrożały. Jak tłumaczył w ubiegłym miesiącu przewoźnik, jest to „aktualizacja cennika, która ma na celu dostosowanie cen biletów do sytuacji na rynku„. Spowodowała ona, że przejazdy pociągami kategorii Express Intercity Premium, czyli na trasach obsługiwanych przez składy Pendolino za bilet zapłacić trzeba średnio 17,8 proc. więcej, w przypadku pociągów kategorii EIC, czyli Express Intercity, jest to 17,4 proc. natomiast bilety na składy TLK oraz IC są droższe o 11,8 proc. Przy czym są to średnie podwyżki, a więc na niektórych trasach bilety zdrożały znacznie więcej.

Podwyżka mocno zbulwersowała pasażerów, którzy wskazywali, że różnice w cenach biletów są znaczące. Wskazywano, że w przypadku wyjazdów rodzinnych taniej jest pojechać własnym autem niż pociągiem. Sytuację postanowiła wykorzystać nawet jedna z linii lotniczych, która ogłosiła, iż taniej jest polecieć samolotem niż podróżować pociągiem. Przy okazji znacznie oszczędzając czas.

Od kilku dni pojawiały się nieoficjalne informacje, że rząd będzie starał się rozwiązać ten problem. Po prostu o podwyżkach zrobiło się w kraju tak głośno, że nie jest to korzystne wizerunkowo dla partii rządzącej. I tak też się stało. Jak wskazywał dziś premier, ceny biletów kolejowych wrócą do poziomu z 2022 roku. Ma to nastąpić najpóźniej od 1 marca. Jednocześnie PKP Intercity ma otrzymać dodatkowe środki z budżetu państwa. Jednak to nie wszystko.

-W spółce zostanie dokonany przegląd kosztów, co powinno doprowadzić do znalezienia oszczędności. Wszystko po to, aby PKP mogło wypracować jak największe oszczędności. To w połączeniu z zastrzykiem z budżetu powinno przełożyć się na znaczące obniżki cen biletów. Chcę, żeby te obniżki były co najmniej do takiego poziomu, jaki był w 2022 roku – mówił Mateusz Morawiecki.

Premier zaznaczył, iż władza musi interweniować w kryzysie, zaś PKP musi brać pod uwagę nie tylko kwestie biznesowe, ale także społeczne. Dlatego też ściśle w tej sprawie współpracuje z wicepremierem i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem a także ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem. Oczywiście w wypowiedzi szefa rządu nie mogło zabraknąć nawiązania do opozycji. Podkreślił, że rząd Prawa i Sprawiedliwości w przeciwieństwie do rządu Platformy Obywatelskiej nie chowa głowę w piasek i aby udawać, że problemu nie ma.

(fot. lublin112)