Sobota, 20 kwietnia 202420/04/2024
690 680 960
690 680 960

Sikał na przejeżdżające auta, świnia na ulicy, para jako pożar, czy nieznajomy w łóżku czyli nietypowe interwencje ratowników

Nie tak dawno opublikowaliśmy wybrane interwencje lubelskich służb ratunkowych, które na długo pozostają w ich pamięci, głównie ze względu na ich nietypowy charakter a także na śmieszne zakończenie. Materiał cieszył się popularnością, dlatego przedstawiamy kolejną porcję tego typu zdarzeń.

Jak ogromne musiało być zaskoczenie kierowców, którzy przejeżdżając przez jedną z podlubelskich miejscowości, dostrzegli biegającą po ulicy świnię. Przestraszeni kierowcy powiadomili policję, jednocześnie informując, że ma ona ze 300 kilogramów. Jak się później okazało, namierzenie jej nie było taką prostą sprawą. Wokół miejsca gdzie ją zauważono były same pola i łąki. O pewnym czasie znaleziono ją właśnie na łące. Jak ustalili mundurowi, uciekła z pobliskiego gospodarstwa.

Rąbać drewno w mieszkaniu? Czemu nie. Jeden z mężczyzn powiadomił lubelską policję, że w mieszkaniu nad nim sąsiad rąbie drewno. Huk był tak duży, iż obawiał się on że za chwilę odpadnie tynk z sufitu. Z kolei inny z mieszkańców miasta wybrał się do jednego z hipermarketów po zakupy. Gdy wysiadał z samochodu podszedł do niego mężczyzna, który oferował do sprzedaży perfumy. Obrazek znany większości, gdyż na podobnych sprzedawców można się natknąć praktycznie wszędzie. Jednak gdy usłyszał że sprzedawca da mu powąchać owe perfumy, klient wpadł w panikę. Od razu zadzwonił po policję, z informacją o tym że perfumy na pewno powodują utratę przytomności a sprzedawca to złodziej, który czyha na naiwnych, by ich uśpić i okraść.

Innym razem na policję zaczęli dzwonić kierowcy przejeżdżający pod jednym z lubelskich wiaduktów. Zdziwiło ich, że pomimo słonecznej i bezchmurnej pogody, na szybach ich aut pojawiły się krople deszczu. Gdy zdziwieni spojrzeli w górę, okazało się, że to nie deszcz, a załatwiający swoją potrzebę fizjologiczną mężczyzna. Zanim jednak patrol dotarł na miejsce, mężczyzny nie było już na miejscu.

Z kolei pewnego popołudnia strażaków powiadomiono o pożarze w jednym z mieszkań. Z okna miał się wydobywać gęsty dym. Na miejsce pojechały trzy zastępy straży pożarnej, a po dotarciu na miejsce, okazało się, że domownicy spodziewają się gości i gotują większy obiad. Podczas chłodzenia makaronu, powstała spora ilość pary i otworzono okno, by wyleciała ona na zewnątrz. To właśnie zaniepokoiło przechodniów.

Nietypowe są również interwencje z niechcianymi gośćmi. Do mieszkania w jednej z lubelskich dzielnic wszedł nieznany mężczyzna, rozsiadł się w fotelu i pomimo stanowczych słów gospodarza, nie zamierzał wyjść. Z kolei do domu samotnie mieszkającej 65-latki ze Stefankowic wszedł mężczyzna, który bez słowa skierował się do sypialni. Tam zdjął buty i po położeniu się w łóżku usnął. Zaś w stodole jednego z rolników w powiecie łęczyńskim zadomowił się nieznany mu mężczyzna. Za każdym razem, gdy gospodarz wchodził do środka, nieproszony gość od razu łapał za widły, nie pozwalając się do siebie zbliżyć. Niechcianych gości wyprowadzili dopiero mundurowi.

Szpital przy ul. Abramowickiej słynie z tego, że większość osób trafia tam niekoniecznie z własnej woli. Zdarzają się również ucieczki, jednak pewnego wieczoru personel szpitala zaskoczył mężczyzna, który wszelkimi sposobami, usiłował się dostać do środka. Nie pomagały żadne środki perswazji, w końcu dopiero rozmowa z policją uspokoiła desperata. Jak się okazało, był kompletnie pijany.

Ucieczki z miejsca kolizji zdarzają się niestety bardzo często. Choć dzięki świadkom, czy też technice, np. monitoringowi, udaje się później odnaleźć sprawców i ich ukarać, jednak najczęściej trwa to długo i zajmuje się tym wiele osób. Jednak w przypadku jednej z kolizji, ustalenie sprawcy, było praktycznie natychmiastowe. Mianowicie gdy policjanci przyjechali na miejsce, dostrzegli na uszkodzonym pojeździe, numery rejestracyjne sprawcy. Okazało się, że jego tablica dokładnie odbiła się na karoserii uszkodzonego pojazdu. Nie rzadkie są przypadki gdy sprawcy podczas ucieczki gubią tablice rejestracyjne. Wtedy ustalenie sprawcy to tylko kwestia kilku minut.

Zaledwie kilka dni temu o pomoc ratowników poprosiła obsługa jednego z lokali w Lublinie. Gdy zamierzali wyjść do domu, okazało się, ze zostali zamknięci w środku przez złośliwego klienta. W tym przypadku pomogli strażacy, który odcięli zatrzaśnięte kłódki. Innym razem dzwoniła o pomoc studentka zamknięta przez znajomych w pokoju, czy też pracownica jednego z lokali na targowisku, którą zamknęła ochrona, sądząc że nikogo już w lokalu nie ma.

(fot. lublin112 – zdjęcie ilustracyjne)
2015-02-22 14:31:48

Komentarze wyłączone

Z kraju