Scenariusz za każdym razem był ten sam. Wchodził mężczyzna w fartuchu i prosił o pożyczkę tłumacząc, że jest kucharzem z pobliskiej restauracji, a szef nie zostawił mu pieniędzy, aby odebrać dostawę towaru. Po otrzymaniu gotówki znikał.
Do jednego ze sklepów przy ul. 1 Maja w Lublinie wszedł mężczyzna w fartuchu. Twierdził, że jest kucharzem ze znajdującej się obok pizzerii. Pożyczył pieniądze na mąkę i tyle go widziano.