Środa, 24 kwietnia 202424/04/2024
690 680 960
690 680 960

Przez cały weekend liczyli ptaki. Są już wyniki

Są już znane wyniki styczniowego Zimowego Ptakoliczenia, w którym wzięło udział rekordowo dużo uczestników. Wyniki pokazują, że ptaków z roku na rok ubywa.

W ostatni weekend stycznia w całym kraju odbyło się 11 Zimowe Ptakoliczenie, którego celem było sprawdzenie, jak ptaki radzą sobie na terenach, na których są zależne bezpośrednio od człowieka. Odbywa się ono w zimie, gdyż wtedy ptaki gromadzą się bliżej siedzib ludzkich a także łatwiej je wypatrzeć. W naszym regionie 167 miłośników przyrody z Lublina, Janowa Lubelskiego, Piaseczna, Puław i Włodawy liczyło ptaki w ogrodach, parkach miejskich, nad rzekami czy tez jeziorami.

Okazuje się, że najliczniejszym ptakiem w województwie lubelskim jest gawron. Naliczono ich 2012 osobników. Kolejna jest sikora bogatka 833 sztuki i wróbel, którego naliczono 830 sztuk. Na następnych miejscach podług liczebności uplasowały się: mazurek (747), kawka (477), kaczka krzyżówka (477), trznadel (337), kwiczoł (314), i sierpówka (217). Na końcu listy znajdują się zaś sikora uboga (72), czyż (71) i kos (62). Z kolei najliczniejszym ptakiem w Polsce została kaczka krzyżówka, której zaobserwowano aż 27.562 osobniki.

Wyniki tegorocznego Zimowego Ptakoliczenia pokazują, że ptaków jest coraz mniej. – Jest to prawdopodobnie spowodowane wysokimi, jak na tę porę roku temperaturami. Ptaki dużo łatwiej niż w poprzednich latach potrafią znaleźć odpowiednie dla siebie pożywienie, dzięki czemu nie są zmuszone przenosić się tak blisko siedzib ludzkich. Inaczej jest podczas srogich zim, wówczas wiele ptaków wybiera tereny miejskie gdzie zawsze jest nieco cieplej a dostęp do pokarmu staje się łatwiejszy – wyjaśnia Katarzyna Groblewska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

(fot. lublin112)
2015-03-05 17:33:09

7 komentarzy

  1. a mój ptaszek trzyma się blisko domu ,bo mam fajną żonkę

  2. Nic mnie tak nie wnerwia jak srające po parapetach gołębie, zlatujące się na codzienną wyżerke fundowaną im przez moją sąsiadkę, która zawsze o tej samej porze wywala z balkonu tony skórek od chleba i inne odpadki z obiadu i pasie je, a one potem srają gdzie popadnie.

  3. Widzę, że łatwiej policzyć ptaki niż głosy na wyborach…

  4. Za niewielką opłatą poświęcę swój pojazd do kalkulacji ile może ptasia rodzina przez 8 godzin zdefekować. Przypadkowo poznałem kilka miejsc, gdzie koncentrują swe „moce”- (już wiem dlaczego akurat tam były wolne miejsca parkingowe… )

    Mogło by to być również panaceum na protestujących rolników. Otóż w miejscach specjalnie wyznaczonych można by po prostu podstawiać rozrzutnik do gnoju, a te latające belzebuby w mig go napełnią- darmowe nawożenie… Takich „nawozodajnych” miejsc jest mnóstwo w okolicach parku przy PZL Świdnik.

    Na tej podstawie stwierdzam, że w samym Świdniku ptaków musi być grubo powyżej miliona…

  5. Jakoś nie widzę żeby gawronów, kruków i kawek było coraz mniej. Przeciwnie – coraz więcej tego dziadostwa lata po śmietnikach i osiedlach, przeganiając wróble i sikorki.
    Dlaczego nikt tego nie czarnego dziadostwa nie odstrzeli, nie zniszczy gniazd?

  6. Gawronów naliczono 2012 osobników? Śmieszne. Tyle co najmniej dzień w dzień wieczorem siada na drzewach koło mojego bloku…Zapraszam do policzenia:)

  7. Przy tym 2012 ktoś gdzieś musiał 0 zjeść bo liczba 20120 bardziej by była zbliżona do rzeczywistości… Na dziesiątej na ogrodzonym terenie jest kawałek lasku- las w znacznej mierze jest uschnięty od gównisk tych czarnych sraluchów. W jednym ze szpitali lubelskich dyrektor zatrudnił speców od wspinaczek żeby gniazda zrzucali- przyczepili się obrońcy zwierząt i zaczęli straszyć sądem, panem bogiem, grinpisem i innymi instytucjami. Gówna nadal leciały na głowy personelu, pacjentów i odwiedzających. Jedyną metodą którą zieloni badylarze tolerują jest użycie pana zwanego sokolnikiem wraz z odpowiednią ptasią kompanią- koszt 2 miesięcznego wyganiania sraluchów to cena rzędu dziesiątek tysięcy złotych(!!!) A z kolei dwie instytucje państwowe umiejscowione obok siebie na kruczka rozwiązują problem doraźnie- strzelają tym co mają pod ręką, między innymi petardkami i straszą te czarne gównomioty, skutkiem czego co chwilę ptaszyska migrują o 500 metrów na zmianę w jedną i drugą mańkę 🙂 Gawrony powinny być moooocno przetrzebione- im by było lepiej bo mniejszą konkurencję wewnątrzgatunkową by miały, a i ludziom byłoby lżej gdyby co chwilę nie musieli szorować samochodów z pozasychanych gównisk lub słuchać wpędzającego w depresję darcia dziobów „KRRRRAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!”

Z kraju