Dzikie zwierzęta na drogach. Było o krok od wypadku

Jeden z naszych czytelników podróżując wczoraj wieczorem drogami wojewódzkimi nr 819 i 820 z Parczewa do Łęcznej, dwukrotnie napotkał na swojej trasie łosie. Najpierw za miejscowością Rogóźno, później już przed Łęczną. Tylko baczne obserwowanie drogi jak też pobocza, sprawiło, że w porę zatrzymał pojazd i nie doszło do wypadku.

W województwie lubelskim jest wiele miejsc, w których na drogach często można spotkać dzikie zwierzęta. Sarny, łosie czy też dziki przemieszczają się szukając pożywienia, walcząc o swoje terytorium czy też w poszukiwaniu partnerów. Niejednokrotnie drogi znajdują się na szlakach ich naturalnych migracji. Zwierzęta zbliżają się na niebezpieczną odległość do jezdni, często zaś wbiegają wprost pod koła pojazdów, starając się za wszelką cenę przejść na drugą stronę jezdni.

Tymczasem skutki zderzenia z dzikiem czy sarną a przede wszystkim z łosiem mogą być katastrofalne. Każdego roku dochodzi do wielu tego typu wypadków, niektóre z nich kończą się tragicznie w skutkach. Najgroźniejsze są wypadki z udziałem łosi. Zwłaszcza że zwierzęta te nie boją się ludzi i są niezwykle ciekawskie. Często się zdarza, że gdy łoś wyjdzie na drogę, to potrafi na niej stać dosyć długo, nie zwracając zbytniej uwagi na najeżdżające pojazdy.

Widząc dzikie zwierzęta przy drodze należy zwolnić i użyć klaksonu. Co ważne, nigdy nie należy włączać długich świateł. Warto również obserwować pobocze, zwłaszcza w miejscach, gdzie znaki ostrzegają o możliwości występowania dzikiej zwierzyny. Czasami niepozorny błysk w rowie okazuje się odbiciem świateł w oczach zwierząt. Gdy natomiast już dojdzie do zderzenia, należy zabezpieczyć miejsce, włączyć światła awaryjne, ustawić trójkąt ostrzegawczy i zadzwonić po policję. Warto także pamiętać, by nie dotykać zwierzęcia.

(fot. lublin112)
2016-04-17 13:29:30