Śmieci drożeją, więc mieszkańcy pilnują, co ląduje w kontenerach. Przy bloku znaleziono odpady ze żłobka (zdjęcia)

Opłaty za usługi komunalne stanowią jedną z tych pozycji w domowych budżetach, która jest dość mocno odczuwalna. Co więcej, wiele samorządów wprowadza kolejne podwyżki. Dlatego też mieszkańcy starają się jak mogą, aby płacić za odbiór śmieci jak najmniej. Najczęściej jest to segregowanie odpadów, za które opłata jest sporo niższa, niż za zmieszane.

Kilka dni temu jeden z mieszkańców podlubelskiego Dysa wynosząc śmieci, zwrócił uwagę na sporych rozmiarów opakowanie kartonowe wrzucone do kontenera na frakcję zmieszaną. Pudełko było tak duże, że praktycznie zajmowało cały pojemnik. W obawie o ukaranie wszystkich mieszkańców bloku potrójną stawką za wywóz śmieci za nieprzestrzeganie zasad segregacji, postanowił przełożyć karton we właściwe miejsce.

– Aktualnie płacimy za wywóz śmieci segregowanych 25 zł miesięcznie. W przypadku nieprzestrzegania segregacji, możemy zostać ukarani, a wtedy wszyscy z bloku musieliby płacić potrójną stawkę, czyli o 600 zł rocznie więcej niż obecnie – wyjaśnia nasz czytelnik.

Jakież było jego zdziwienie, kiedy przekładając karton zauważył naklejkę adresową, a na niej nazwę… jednego z niepublicznych żłobków z Lublina. Co więcej, zlokalizowanego po drugiej stronie miasta. Wtedy wiedząc, że śmieci te zostały podrzucone, postanowił zareagować w inny sposób.

– Osoby podrzucające śmieci nie tylko robią na złość lokatorom zapychając ich kontenery, ale dodatkowo narażają ich na kary finansowe. Dwa lata temu ktoś podrzucił nam pod kontener 10 zużytych opon samochodowych, które musiałem na własny koszt przewieźć do pobliskiego punktu PSZOK w Niemcach – dodaje nasz czytelnik.

Mężczyzna skontaktował się ze żłobkiem i przedstawił sytuację. Otrzymał zapewnienie, że w ciągu kilku dni podrzucone odpady zostaną zabrane sprzed bloku. Dodatkowo przeproszono go za zaistniałą sytuację. Jak nam przekazano, sprawa została rozwiązana bardzo szybko, gdyż zaledwie po kilku godzinach odpady zostały zabrane.

(fot. nadesłane)