Trwa kontrola firm z naszego regionu. Jest podejrzenie przewozu zabronionego produktu z Ukrainy

W środę wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak poinformował o podejrzeniu przywożenia do naszego kraju śruty roślinnej z Ukrainy. Jak wskazywał, pomimo iż znajduje się ona na liście produktów objętych zakazem importu zza naszej wschodniej granicy, to jednak ma być rozładowywana na terenie Polski. Dodał też, że odpowiednie służby już działają w tej sprawie i weryfikują zgłoszenie. Okazało się, że dokładnie chodzi o śrutą słonecznikową.

Niebawem wyszło na jaw, że podejrzane o ów proceder mają być firmy z naszego regionu. Jak wyjaśnił w rozmowie z Interią Michał Kołodziejczak, działania w tej sprawie ruszyły już w miniony weekend. Na polecenie premiera Donalda Tuska, odbyło się spotkanie ze wszystkimi służbami kontrolującymi produkty z Ukrainy, w którym uczestniczyli też wojewodowie lubelski i podkarpacki.

Wiceminister rolnictwa wskazał, iż w Zamościu, pod jednym i tym samym adresem, znajduje się kilka firm, które zajmują się tą samą działalnością. Mowa tu o skupowaniu śruty. To wzbudziło pewne wątpliwości, w związku z czym trwa weryfikacja tej sprawy.

Rozporządzenie na temat zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych nie zabrania jednak importu śruty słonecznikowej. Obejmuje ono: pszenicę, kukurydzę, rzepak, nasiona słonecznika, mąkę pszenną i orkiszową, makuchy z rzepaku i rzepiku oraz śrutę, jednak kukurydzianą i z pszenicy.

Tu jednak Kołodziejczak wyjaśnił Interii, że niektórzy mogli wpaść na pomysł, aby śrutę kukurydzianą przywozić z dokumentami śruty słonecznikowej. W tym przypadku, nieuczciwi handlowcy wykorzystują chociażby brak kontroli organoleptycznej na granicy. Zapewnił jednocześnie, iż jeśli informacja ta okaże się prawdą, to osoby uczestniczących w przestępstwie poniosą dotkliwe konsekwencje.