Poszli do Biedronki po podstawowe produkty. „Drożyzna – to drugie imię PiS”

Przed siedmiu laty, a dokładnie w marcu 2015 r., prezydent Andrzej Duda w towarzystwie dziennikarzy wybrał się na zakupy do sklepu Biedronka. Zakupił wtedy chleb, mleko, margarynę, sok pomarańczowy, jaja, jajko niespodziankę, cukier, ser żółty oraz olej. Przy kasie zapłacił wtedy 37,02 zł. Dziś w sklepie tej samej sieci zlokalizowanym przy ul. Zamojskiej w Lublinie podobne zakupy zrobili Piotr Zduńczyk z lubelskiej Konfederacji i prezes Ruchu Narodowego Lublin, oraz Stanisław Brzozowski niezależny Radny Rady Miasta Lublin.

Za praktycznie te same produkty zapłacili 68,83 zł. Różnica w asortymencie dotyczy jaj oraz margaryny. W przypadku tych pierwszych opakowanie wynosi teraz 20 a nie 30 sztuk, a mniejsze jest również pudełko tej drugiej. Dlatego też, jak wskazano, ceny wzrosły dwukrotnie.

– Można byłoby powiedzieć, że za wzrostem cen idzie także wzrost wynagrodzeń. Dlatego i to weźmy pod uwagę. Przeciętne wynagrodzenie w 2015 roku wynosiło 3900 zł brutto. Według najnowszych danych GUS średnie wynagrodzenie w sierpniu wyniosło 6583 zł brutto. Oznacza to wzrost o 69 proc. Wniosek jest następujący: Polacy realnie biednieją, koszty życia rosną szybciej niż wynagrodzenia – mówił Piotr Zduńczyk podkreślając, iż im dłużej rządzi PiS, tym sytuacja jest coraz gorsza.

Z kolei Stanisław Brzozowski dodał, iż Mateusz Morawiecki jest „premierem polskiej biedy”. Tłumaczył, iż 7 lat rządów PiS należy ocenić zdecydowanie negatywnie, zwłaszcza jeśli chodzi o politykę gospodarczą naszego kraju. Dodał, że rządy partii Jarosława Kaczyńskiego przypominają zaciskającą się na szyi polskich przedsiębiorców pętle. Chodzi tu o ponad 50 podatków, opłat i danin, jakie zostały w tym czasie wprowadzone lub podwyższone. A tego następstwem ma być właśnie wzrost cen.

– Drożyzna – to drugie imię PiS. Rząd stara się wykorzystać wojnę na Ukrainie do tego, by znaleźć winnych własnych złych decyzji. Mateusz Morawiecki mówi, że to Putinflacja, że to wina agresji rosyjskiej na Ukrainę. Konfederacja mówi, że to PiSflacja, i nie dotyczy ona tylko 2022 roku, ale całych 7 lat rządów ekipy Jarosława Kaczyńskiego. Kryzys energetyczny i zawirowania na rynkach światowych tylko uwydatniły wcześniej popełniane przez rząd błędy – tłumaczył przedstawiciel Konfederacji.

Poruszony został też temat wysokiej inflacji. Tu jako przyczynę wskazano prowadzoną przez rząd „politykę rozdawania pieniędzy z helikoptera”. Mowa o 13 i 14 emeryturze, dodatkach socjalnych, dopłatach węglowych na węgiel, którego nie ma, czy też wielomilionowych odszkodowaniach dla przedsiębiorców za bezprawny lockdown. Z uwagi, iż pieniądze te były bez pokrycia, złotówka traci na wartości w zatrważającym tempie.

Zdaniem przedstawicieli Konfederacji wielu zniszczeń już się nie da naprawić. Ma jednak pomóc obniżka podatku VAT na prąd, gaz i paliwo. Klub postuluje także wypowiedzenie unijnego pakty klimatycznego, zwłaszcza, że blisko 60 proc. ceny energii elektrycznej w Polsce to właśnie opłaty emisyjne. Podkreślono jednak, że przede wszystkim należy powstrzymać rządowe rozdawnictwo, które tylko pogarsza sytuację.

(fot. nadesłane)