Mazurek Dąbrowskiego na zakończenie sezonu (zdjęcia)

W pierwszym wyścigu najszybszy okazał się kierowca z Danii Martin Andersen i jego Hyundai i30 N TCR, w drugim na mokrym torze rządził Szymon Ładniak w Hondzie Civic FK7 TCR, przygotowanej przez Haider Motorsport. Lubelski kierowca objął prowadzenie już po trzecim okrążeniu, tracąc je w połowie ostatniego, przecinając linię mety na drugim miejscu. Wygrał równocześnie klasyfikację Junior.

– Tor Nürburgring położony w pięknej scenerii, jest trudnym torem. Dużo wzniesień na krótkim odcinku, zakręty bardzo specyficzne, można powiedzieć nawet, że unikalne w porównaniu do innych torów. Pierwszy wyścig wygrał ten, który moim zdaniem, oprócz utrzymania tempa, zachował największy spokój. Ponieważ startowałem z dalszego miejsca, miałem większość zawodników przed sobą. Nie tracąc z nimi kontaktu oszczędzałem opony i czekałem na odpowiednią okazję. Nadarzyła się pod koniec wyścigu, zaatakowałem i z ósmej pozycji przeskoczyłem na czwartą. Gdy jednak znów starałem się wyprzedzić, znalazłem się na zewnętrznej stronie toru, gdzie jest naprawdę bardzo ślisko. Nie zdołałem złożyć się do zakrętu, przestrzeliłem go i straciłem pozycję. Ostatecznie ukończyłem wyścig na ósmej pozycji i drugiej w klasyfikacji juniorów. Wieczorem siedziałem, rozmawiałem ze swoim samochodem i uwierzyłem w to, że mogę wygrać drugi wyścig. I w moim odczuciu go wygrałem. Dojechałem drugi, ponieważ litewski kierowca Jonas Karklys postawił na większe ryzyko i użył opon typu slick z przodu. Na podsychającym pod koniec wyścigu torze wyprzedził mnie w połowie ostatniego okrążenia. Przegrałem z nim o dwie sekundy, podczas gdy trzeciego na mecie zawodnika, jadącego na czterech deszczowych oponach, jak ja oraz wszyscy pozostali kierowcy, wyprzedziłem o ponad dziesięć sekund. Jestem bardzo szczęśliwy, a ten wyścig jest dla mnie taką wisienką na torcie w posumowaniu całego tegorocznego sezonu – powiedział po zawodach Szymon Ładniak.

Wyścig na torze Nürburgring był ostatnią eliminacją tegorocznych rozgrywek ADAC TCR Germany.

(fot. Robert Magiera)