Akcja protestacyjna nauczycieli w Lublinie. Strajk prowadzi mniej niż połowa placówek oświatowych

@MGM A co z osobami, które nie popierają strajku ale tez nie popierają PiS? Od jakiej ciemnoty ich wyzwiesz?

P.S. ustawa o Szkolnictwie Wyższym 2.0 wprowadziła wielki zamęt na uczelniach. Dodatkowa praca nie liczona w dziesiątkach godzin, a w setkach, jak nie wy tysiącach do tego jeszcze ograniczona terminami. Osobiście znam przykład prodziekana wydziału, który nie dość, że jest nauczycielem akademickim, jest też prodziekanem i przewodniczącym rady akademickiej. Przez zmiany w ustawie musiał zmieniać i zatwierdzać nowe programy kształcenia i miał ograniczony na to czas, bo tylko bodajże do końca marca (a zmiany można było wprowadzać dopiero od początku drugiego semestru, czyli od końca lutego). Codzienna praca ze studentami, spotkania w komisjach i na radach oraz praca do 1-2 w nocy przy nowych programach, a na 7 trzeba być znowu w robocie. Każdy prodziekan na każdym wydziale przechodzi przez to samo. Myślisz, że dostał jakiś bonus z tytułu zabierania pracy do domu? Nie. Czy dostał bonus za nadgodziny? Nie. Czy wystąpił o podwyżkę? Nie. Czy środowiska akademickie strajkują? Nie. A pracy mają znacznie więcej niż nauczyciele w szkołach. Nie dość, że mają więcej pracy dydaktycznej to mają też obowiązek pisania publikacji, czyli praca naukowa, rozwijająca i wymagająca, do tego zajmowanie się sprawami administracyjnymi katedr, nawet taka głupia rzecz jak inwentaryzacja spada na pracowników akademickich, bo każda katedra co roku ma inwentaryzację, a to wbrew pozorom nie jest zadanie na kilka godzin, a czasami na kilka tygodni – w szczególności tych katedr, które są bardzo rozwinięte i mają dużo sprzętu i wiele laboratoriów. Do tego Ustawa 2.0 jest niekompletna i niektóre przepisy będą się jeszcze zmieniały, więc w okolicach października będzie powtórka z rozrywki. Już teraz są takie kwiatki, że poprzednia ustawa nie funkcjonuje, w nowej brakuje pewnych kwestii i przepisy wewnętrzne uczelni są nijako w zawieszeniu. Trzeba je jakoś zrobić (bo uczelnia nie może nie mieć dokumentacji przez pół roku) ale nie ma do nich podstawy prawnej, więc robi się je tak jak do starej ustawy, po to by za pół roku zmieniać, gdy już będą odpowiednie instrumenty.
Sam jestem członkiem jednej z komisji. Przez moje ręce przechodzą wszystkie zmiany na uczelni i nawet coś takiego prostego jak statut uczelni trzeba bardzo szczegółowo przeanalizować w kontekście zmian prawnych. Rekord to 8 godzinne posiedzenie komisji, w której skład wchodzą prodziekani, którzy jak wskazałem powyżej mają co robić, a jeszcze im się dowala.
Fakt, nauczyciele akademiccy zarabiają znacznie lepiej od tych szkolnych (są też lepiej wykwalifikowani i mają stopnie naukowe) ale to nie zmienia faktu, że nie dostali nic ekstra za zmiany wprowadzone przez Ustawę 2.0, a nie płaczą i nie blokują studentom możliwości kształcenia się. Przede wszystkim dlatego, że musieliby ponieść konsekwencje swoich czynów, a taki nauczyciel w szkole za strajk nie beknie, mimo, że przez nich prawie nie odbyły się egzaminy gimnazjalne. I tu też kolejna kwestia. Egzaminy gimn. odbyły się w znacznej części dzięki pomocy nauczycieli akademickich, gdyż oni wzięli na swoje barki ten obowiązek, bo dbają o dobro młodzieży, a mają stosowne uprawnienia.

I tu się akurat kolego/żanko mylisz bowiem MŁODZI nie przyjdą pracować za takie GROSZE. I w takich WARUNKACH. Zobacz co dzieje się w WArszawie i na zachodzie Polski gdzie jest niedobór młodych nauczycieli. Młodzi wolą już pojść do KORPO – jednak mniej stresująca robota. Chcesz pracować w szkole to w Warszawie znajdziesz pracę jako nauczyciel przez godzinę.