Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Zacisnęła ręcznik na szyi syna, usiadła na nim i go udusiła. Monika S. stanęła przed sądem za zabójstwo własnego dziecka

Ruszył proces w głośnej sprawie 10-latka, którego zwłoki znaleziono w centrum Lublina. Oskarżoną o zbrodnię jest jego matka. Kobieta podczas śledztwa przyznała się do winy.

W piątek w Sądzie Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces 39-letniej Moniki S., oskarżonej o zabójstwo swojego 10-letniego syna. Sprawa dotyczy głośnego zdarzenia, jakie miało miejsce pod koniec listopada 2019 roku w jednym z hosteli w Lublinie. Wtedy to, w godzinach popołudniowych, policjanci zostali zaalarmowani o ujawnieniu zwłok dziecka. Ciało chłopca znajdowało się w jednym z pokoi. Leżało na łóżku przykryte kołdrą.

W trakcie śledztwa ustalono, że za śmierć chłopca odpowiada jego matka. Kobieta zawiązała na szyi chłopca ręcznik. Następnie, unieruchomiła własnym ciałem jego klatę piersiową, po czym udusiła dziecko. Prokuratura dowiodła, że kobieta działała z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia syna, co więcej w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Biegli lekarze wydali opinie, że Monika S. w momencie popełniania czynu była świadoma swojego zachowania, dlatego też może odpowiadać za to co zrobiła. Przyznała się również do zarzucanego jej czynu.

Sąd uznał, że proces będzie się odbywał za zamkniętymi drzwiami. Wyłączenie jawności argumentował dobrem i ważnym interesem prywatnym rodziny dotkniętej tą tragedią.

To nie pierwszy konflikt z prawem kobiety. Przeciwko Monice S. toczy się również proces przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód. Odpowiada ona za przywłaszczenie ponad 200 tys. zł z kasy Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta. Jak ustalili śledczy, pieniądze znikały z konta organizacji pomagającej ubogim i bezdomnym od czerwca 2017r. do listopada 2018r. Za wszystkim miała stać właśnie ówczesna prezes Bractwa Monika S.

Jak wynika z akt śledztwa, kobieta w różnych odstępach czasu przelewała pieniądze z konta stowarzyszenia na własny rachunek, lub też swojej matki. Ustalono również, że 39-latka wspólnie i w porozumieniu z dwiema pracownicami Dominiką S. i Magdaleną W. dokonała przywłaszczenia 24 tys. złotych. Jedną z kobiet jest była główna księgowa Bractwa.

Jednak to nie wszystko. Prokuratura zarzuca Monice S. także działania związane z wyłudzaniem bankowych kredytów. W tym przypadku miała ona wystawiać fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu i zarobkach. Na ich podstawie trójka krewnych kobiety brała w bankach kredyty, których nie spłacali. Pieniądze te również miały trafiać do 39-latki. Łącznie kobiecie zarzucono przywłaszczenie ponad 600 tys. złotych.

(fot. TVP)

13 komentarzy

  1. Krzysztof,, Ochota,,

    Ile trzeba mieć skórwy.. s.. ńtwa w sobie, zeby targnąć na życie własnego dziecka. Allbo jakim trzeba być materialistą. Juz lepiej jakby sama na ten pusty łeb sznur założyła, to chociaż niewinne dziecko by żylo. Jezeli dobrze pamiętam z 112,to ona jakiś oszust była w społecznych fundacjach. Zamiast pirdla niech teraz dziesięcio krotnie odrabia straty na rzecz społeczeństwa.

  2. dość POPISów

    no tak wartości rodzinne odbiorca500+ wyznawcy Yarosława

  3. Tak to bywa z prezesami. Ale i tak daleko jej do prezesa Jarka, ten to dopiero robi przekręty. Srebrnie, a skromnie. I nie ma nikogo, kto by go za to rozliczył.

Z kraju