Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Z redakcyjnego maila. Apel w sprawie porzucanych zwierząt (zdjęcia)

Wakacje zbliżają się dużymi krokami, a co za tym idzie powraca problem porzucania zwierząt. Niestety w okresie letnim zjawisko to przybiera na sile i dotyczy nie tylko porzucania psów czy kotów, ale również gryzoni.

W sprawie problemu porzucania zwierząt w okresie letnim napisał do nas Czytelnik Tomasz. Ta historia jest wzruszająca, ale i pouczająca. Jak twierdzi pan Tomasz, pies widoczny na zdjęciach został porzucony. Być może dzięki jego reakcji i opisanej historii znajdzie nowy dom.

Wkrótce zaczyna się sezon wakacyjny i zaczną się urlopy jak i zasłużony odpoczynek, dalekie wyjazdy, przyjemne podróże i ciekawe zwiedzanie pięknych miejsc. W związku z tym chciałbym poruszyć temat zwierząt które w tym okresie będą cierpieć, a może i nawet stracą swoje życie.

Chciałem tu przytoczyć przykład i opisać Wam historię pewnego psa, który od prawie trzech tygodni błąkał się po polach w rejonie wsi Wandzin i okolicznych tam lasów. Jest to historia o psie rasy typu owczarek niemiecki długowłosy podpalany. Z początku przez pierwszy tydzień, gdy przychodził pod moje ogrodzenie i ogrodzenia sąsiadów myślałem, że może uciekł komuś z okolicznych tu mieszkańców. Z upływem czasu zrozumiałem jednak, że ten owczarek został po prostu podstępnie wywieziony i porzucony gdzieś w naszej okolicy.

Pies całymi dniami błąkał się po polach szukając jedzenia, picia i zapewne swojego „pana”. Często sypiał w krzakach, albo w przydrożnym zbożu, chował się po rowach, a wieczorami podchodził pod ogrodzenia okolicznych domów z nadzieją, że coś tam znajdzie do picia lub jedzenia. Pomimo iż zostały powiadomione odpowiednie służby z gminnego schroniska i wszczętej akcji „odławiania” psa, to jednak to nie przyniosło skutku i nie udało im się go schwytać.

Pies stał się bardziej nieufny i coraz bardziej bał się ludzi, a przy każdej próbie zbliżenia zaraz uciekał. Wiadomo, że u nas ludzie nie z kamienia więc wspólnie z kilkoma znajomymi postanowiliśmy jakoś wspomóc tego biednego zwierzaka. Codziennie w pole wynosiliśmy mu wodę i coś do jedzenia, by pies nie skonał z głodu i pragnienia. Tak było przez prawie dwa tygodnie. Pomimo iż służbom ze schroniska nie udało się go złapać, to sam też postanowiłem spróbować go schwytać.

Przez parę dni pies był nieuchwytny i skutecznie mnie unikał, aż do wczoraj. Dostałem informację od znajomego gdzie pies się znajduje i szybko udałem się w to miejsce. Zwierzę na mój widok chciało uciekać, ale gdy wolno do niego podchodziłem i cały czas do niego mówiłem pies jakby zaczął już odpuszczać. Widać było, że owczarek był bardzo osłabiony i u resztek swoich sił. Gęste pola, krzaki, głód, kleszcze i żar lejący się z nieba zrobiły swoje. W jego oczach dostrzegłem tylko smutek i błaganie o pomoc.

Nie wiedziałem jak zareaguje, gdy założę mu obroże na szyję, lecz ku mojemu zdziwieniu, gdy już się to stało, pies jakby troszkę odżył…czyli jednak musiał często chodzić ze swoim „panem” na spacery (o ile kogoś można tak nazwać po tym co mu zrobił). Pomimo skrajnego wyczerpania i resztek sił u psa, udało mi się go doprowadzić do swojego domu, gdzie mógł odpocząć, ugasić pragnienie i częściowo głód. Ze względu na osłabienie i wychudzenie nie mogłem go mocno podkarmić.

Po krótkim czasie wspólnego przebywania to co zrobił owczarek dosłownie mnie wzruszyło i skruszyło moje serce. Nie da się tego zbytnio opisać zwykłymi słowami. Pies pomimo skrajnego wyczerpania zaczął się do mnie tulić, radośnie skamleć, lizać rękę i cały czas podawać mi swoją łapę. Mało tego, żadna z moich bliskich osób jak i sąsiadów, którzy przyszli go oglądać nie mogła się do mnie zbliżyć, ponieważ pies warczał i zaczynał szczekać stając przede mną i biorąc mnie w obronę.

To, co doświadczyłem, to jest coś naprawdę pięknego i to u psa, którego znalazłem na polach. Niestety stan tego owczarka nie pozwala w chwili obecnej na adopcję i przy pomocy schroniska pies na parę dni musiał trafić do lecznicy w Lubartowie. Byłem tam dzisiaj żeby odebrać obrożę i smycz i przy okazji zaszedłem do niego z ukrytym smakołykiem w kieszeni. Pies był już po pierwszych badaniach i opatrunkach.

Na sam mój głos wstał i żywo zareagował. Jak poprzednim razem słodko skamla, lizał mi dłoń i podawał łapę. Nawet lekarka była zdziwiona, bo nie spodziewała się takiej reakcji u porzuconego i wycieńczonego psa. Owczarek na oko ma ze cztery lata czyli nie jest stary i będzie do adopcji za kilka dni, jeśli ktoś by chciał i miał miejsce i dobre serce dla tego psa to serdecznie polecam. Kontakt ze schroniskiem w Nowodworze.

Ja niestety mam już dwa psy, w tym jednego dużego, a ten owczarek jak mi pokazał za swojego dobrego „pana” oddał by całe swoje serce, o czym też mogłem się przekonać. Po tym co przeszedł nie zasługuje na życie w schronisku w metalowej klatce metr na metr patrząc na resztę życia przez kraty…

Korzystając z tej okazji chciałbym zaapelować poprzez redakcję „Lublin 112” o to, by zwierząt czy inaczej zwąc swoich pupili nie traktować jak sztuczne zabawki i pozbywać się ich kiedy mamy na to ochotę lub zaczyna się urlop i wakacje. Z przykładu tego owczarka wynika, że musiał być chowany w mieście, często chodził na smyczy na spacery jak i dało się też odczuć, że lubi jeździć autem. Wniosek z tego, że ewidentnie został wywieziony do lasu lub w pola i podstępnie porzucony. Jakby nie było te zwierzęta też mają serca, też się przywiązują, kochają, a wywiezione gdzieś w las giną tam z wyczerpania i głodu.

Może co niektórzy właściciele swoich pupili jeszcze przemyślą swoje decyzję zanim skażą swoje zwierzę na pewną i męczeńską śmierć.

Z redakcyjnego maila. Apel w sprawie porzucanych zwierząt (zdjęcia)

Z redakcyjnego maila. Apel w sprawie porzucanych zwierząt (zdjęcia)

Z redakcyjnego maila. Apel w sprawie porzucanych zwierząt (zdjęcia)

Z redakcyjnego maila. Apel w sprawie porzucanych zwierząt (zdjęcia)

(fot. nadesłane Tomasz)

16 komentarzy

  1. Dyrektor schroniska dla zwierząt trąbi, że „MY PSÓW NIE PRZYJMUJEMY” i nikt nie może oddać psa do schroniska. Nie można uśpić, nie można oddać to co ludzie mają robić kiedy chcą się zwierzęcia pozbyć? Dziecko można oddać do okna a z psem trzeba zostać na całe życie. Psy zostawiane w lasach, topione w rzekach, uśmiercane młotkiem to efekt prowadzonej w Polsce polityki zrównującej życie ludzkie z istnieniem zwierzęcia. Ludzie, którzy chcą pozbyć się niepotrzebnego zwierzęcia nie mają legalnej możliwości tego zrobić , są narażeni na ostracyzm i są zmuszeni uciekać się do metod drastycznych.

    • Można po prostu poszukać mu nowego domu… popytać znajomych, rodziny, dać ogłoszenia o konieczności oddania, poprosić o pomoc fundację… wcześniej czy później ktoś przygarnie. Tylko najgorzej jak się nie chce czterech liter ruszyć. Najprościej odjechać dalej od domu i otworzyć drzwi od samochodu.

    • I tu wszyscy „Psiowrażliwi” nabierają wody w usta, nikt Ci na to pytanie nie odpowie.

    • A co, też masz alergie na psy?

    • No to chyba jakieś żarty. Jeśli Ty z taką lekkością roznosiłbyś dzieci do okien życia i psy oddawał do schronisk to ja nie mam pytań. Bądź co bądź podjęcie psa do murów swojego domu to jest odpowiedzialność na, którą człowiek decyduje się dobrowolnie. Bo przecież pies nie zrobi wjazd na chate, nie zrobi włamu i przez zasiedzenie nie zajmie Ci salonu. Ale jeśli ktoś nie ma odpowiedzialności, a w głowie mały odbijający się od czaszki orzeszek to tylko zwierząt szkoda. „Zmuszeni ciekać się do metod drastycznych” – już widzę jak Ci do skroni przykładają broń żebyś wziął psa, a potem próbujesz się pozbyć tej nieszczęsnej „kontrabandy”. Dziecka na twoje nieszczęście też nie można uśpić – biedaku. Poprostu aż nie wierze w to co czytam powyżej. Bez poważania

  2. Dziękuję Panie Tomaszu!!!

  3. Warto, też poinformować, że właścicielami porzuconych psów, których nie daję się ustalić właściciela są gminy.
    Jak widzicie wycieńczonego, porzuconego zwierzaka, zawiadamiajcie urzędników z gminy, nie dajcie się spychologi, straszcie urzędasów jakby co fundacjami, policją, aż do skutku.

  4. Gdybym był na miejscu Pana takiego PSA nie dodałbym nikomu. Pomimo posiadania już 2 psów……..

  5. Psy to jedno, większy problem jest z kotami. Schroniska w ogóle nie chcą ich przyjmować, a gmina chociaż ma uchwalony budżet na zapobieganie bezdomności to sterylizować nie chcę. Chyba, że ktoś się zdecyduje na adopcję.

  6. Kurczę, wzruszająca historia,aż łezka leci z oka. Zwierzęta kochają bezgranicznie…. ludzie obudźcie się zanim wasze dziecko zechce zwierzaka. Przemyślcie na prawdę wszystko to nie jest zabawka na sezon. Panie Tomaszu wielkie uznanie:)

  7. Panie Tomaszu, brawo z postawę, ludzi ogólnie dziś nie stać na jakiekolwiek poświęcenie bez perspektywy zysku. A tak na marginesie… Je.ani dorobkiewicze kupują wszystko czy potrzebne czy nie aby pokazać że mają najlepsze, największe i przede wszystkim fajniejsze niż sąsiad. Nawet psa trzeba mieć lepszego, choćby na pokaz. Jestem prawie pewny że ten pies pochodził właśnie z takiego środowiska bo je dobrze znam. Kupuje się tam wszystko. Uczucia się kupuje, znajomych też się kupuje, trochę wyżej można nawet życie kupić lub śmierć i jeszcze wiele, wiele innych nazwijmy to ,,dóbr”…

  8. Panie Tomku, ma Pan złote serce. Musimy być wrażliwi na cierpienia zwierząt. Brawo za postawę.

  9. Od dwóch lat mieszka z nami adoptowany owczarek niemiecki. Jego wierność, oddanie i miłość jest bezgraniczna. Pies wychowany od szczeniaka nigdy nie będzie tak wdzięczny i oddany jak „adopciak”. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć że była to jedna z najlepszych decyzji. Mój Baks zachwuje się podobnie jak pies opisany w artykule. Żaden obcy człowiek nie ma prawa się do mnie odezwać.

  10. Miłośnicy psów jak się znudzi to do lasu albo meczarnie w bloku i jeden spacer dziennie przez 10 minut.opamietajcie się nie męczcie zwierząt po co wam ten problem.

Z kraju