Wszedł na jezdnię za przejściem dla pieszych, doszło do potrącenia (zdjęcia)
16:00 08-10-2019
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godzinie 18:30 na drodze krajowej nr 17 w Łabuniach w powiecie zamojskim. Służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o potrąceniu tam pieszego.
Na miejscu policjanci ustalili wstępnie, że 29-latek z Zamościa kierując samochodem marki Renault potrącił pieszego, który kilka metrów za przejściem dla pieszych nagle wszedł na jezdnię. Kierowca próbował jeszcze hamować, ale nie zdołał uniknąć zderzenia. 62-letni mężczyzna z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.
Badanie trzeźwości wykazało, że kierujący renaultem był trzeźwy, zaś od 62-latka pobrano krew do badań. Ich wynik wykaże stan trzeźwości pieszego w chwili wypadku. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności zdarzenia.
(fot. Policja Zamość)
I pomyśleć, że tak niewiele zabrakło. Może 2, może 3 metry do tego, żeby kierujący pojazdem ustąpił pieszemu pierwszeństwa na PdP.
Po za tym jaki ten pojazd musi mieć przyspieszenie, że z prędkości umożliwiającej zatrzymanie się przed PdP (bo być może wejdzie na nie za chwilę pieszy), po kilku metrach posiadać taką prędkość, że dochodzi do tak silnego potrącenia. Silnik o pojemności ponad 1,0 litra to jest moc.
Który przepis nakazuje jechać z prędkością umożliwiająca zatrzymanie przed przejściem? Nie ma takiego!
Udaj się na rozprawę tego kierowcy, który potrącił pieszego, to na pewno się dowiesz, o który przepis chodzi.
Dlaczego kierowca miałby mieć rozprawę skoro to nie on spowodował wypadek?
I pomyśleć, że gdyby był nakaz zatrzymywania się przed PdP, gdy do PdP zbliża się pieszy – to do takich wypadków by nie dochodziło, albo rzadziej.
A nawet pomimo braku takiego nakazu, to gdyby kierujący wykazał się dobrą wolą i zatrzymał pojazd przed PdP (nawet jeżeli nie miał takiego obowiązku) to do wypadku także by nie doszło.
Nie pisz pierdół, bo pieszy mógł się oddalać od przejścia i nikomu by do głowy nie przyszło, że wtargnie. Nawet gdybyś ty kierował (gdybyś miał pj), to pewnie byś go na maskę zgarnął. Przejście oświetlone, za przejściem mrok. Ubrany zapewne na buro, żeby przypadkiem nie było go widać. Chciał to ma.
Gdyby pieszy przestrzegał przepisów do wypadku by nie doszło. I to on jest tu sprawcą. Reszta dywagacji jest zbędna.
Franiu,nie te lekarstwa.Zaraz zaczniesz tłumaczyć,że pieszy miał rogi i miał prawo przeskoczyć jezdnię w dowolnym i wybranym sobie miejscu.Chyba nie ta droga rozumowania.
Współczuję kierowcy. Może zasłabł. Może poślizgnął się na mokrej jezdni. Może dostał ataku padaczki. Może był nachlany jak świnia, więc całe szczęście nie wracał swoim autem.
Pech chciał, że tym razem poruszał się pieszo, a takie sytuacje (które mogą być skutkiem także własnego błędu) kończą się wtedy boleśnie.
To wersja kierowcy, bo raczej ofiary nie przesłuchano.
I pomyslec ze kierowca bedzie mial teraz przeje.. ,bo ma zachowac szczegolna ostroznosc w obrebie ilus tam metrow od pdp. Bedzie odpowiadal tak,jakby pieszy byl na przejsciu.
Co za bzdury!
„Mężczyzna pojawił się na drodze kilka metrów za przejściem dla pieszych.”
Nie szkodzi. Każdy kierowca jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność i zmniejszyć prędkość ZBLIŻAJĄC się do przejścia dla pieszych, a nie dopiero NA przejściu, więc te kilka metrów nie robi żadnej różnicy.
Innymi słowy, gdyby pieszy szedł po samym przejściu dla pieszych też zostałby potrącony.
Czy kierowca ma obowiązek spodziewać się wtargnięcia pieszego?
Pan kołnierz wymięty ma jakiś osobisty uraz do kierowców bo pisze kompletne bzdury aby tylko dokopać kierowcom…
Samobójca.. Alleluja i pod koła!