Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

Włamali się do hurtowni papierosów, ukradli towar warty ponad 1,3 mln złotych. Wpadli, bo zapomnieli zabrać drabiny

Dwaj bracia, Grzegorz i Jacek B., wraz ze kolegami z dzielnicy, utworzyli grupę przestępczą, która zajmowała się dokonywaniem włamań do hurtowni papierosów. Wartość ich łupów oszacowano na łączną kwotę blisko 3 mln złotych. Skradzionych rzeczy nigdy nie odnaleziono.

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Lublinie zapadł wyrok w sprawie pięciu mężczyzn, oskarżonych o włamania do hurtowni na terenie całego kraju. Sprawa ma swój początek w listopadzie 2014 r., kiedy to policjanci zostali powiadomieni o włamaniu do hurtowni papierosów przy ul. Chemicznej w Lublinie. Sprawcy dostali się do środka przez dziurę w dachu, a następnie wynieśli papierosy, karty telefoniczne oraz markowe artykuły spożywcze. Jak później ustalono, przestępcy nie byli amatorami. Zanim weszli do budynku, wyłączyli system alarmowy. Straty, jakie poniosła poszkodowana firma, oszacowano na ponad 1,3 mln zł.

W trakcie prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie śledztwa wyszło na jaw, że podobne włamania miały miejsce także w innych częściach kraju. W Rzeszowie w ten sam sposób skradziono wyroby tytoniowe również o wartości 1,3 mln zł. Z kolei z jednej z olsztyńskich hurtowni zniknął towar warty ponad 170 tys. zł. Włamań dokonywano również w Toruniu czy Stargardzie Szczecińskim.

Pracujący nad sprawą kryminalni niebawem wpadli na trop złodziei. Prowadził on aż do Gdańska. Policjanci ustalili, że za włamania do hurtowni odpowiedzialni są mieszkający tam bracia Jacek i Grzegorz B. a także ich znajomi z dzielnicy: Krystian P., Waldemar S., Jerzy K. oraz Mateusz D.

Mężczyźni zostali zatrzymani i przedstawiono im zarzuty. Jak wynika z aktu oskarżenia, grupą przestępczą kierowali bracia B. We włamaniu do lubelskiej hurtowni uczestniczyło łącznie pięć osób. Mężczyźni zanim przystąpili do działania, przez dłuższy czas wszystko planowali. Sprawdzali zabezpieczenia, jak też możliwe drogi ucieczki. Ruszali do akcji dopiero, kiedy mieli już wszystko doskonale przygotowane.

Skradziony towar załadowali do skradzionej ciężarówki. Wyjechali nią za miasto, po czym w lesie przeładowali wszystko do dwóch innych samochodów. Tym razem pojazdy pochodziły z wypożyczalni. Kierowcy zmieniali się, a rano samochody po rozładunku zwrócono do firmy, z której zostały wypożyczone.

Włamywaczom dopisało też ogromne szczęście. Kiedy jechali do lasu aby przeładować łupy, stanęli „za potrzebą”. Nie zwrócili jednak uwagi, że chwilę wcześniej znajdował się znak zabraniający tam zatrzymywania się. Wtedy nadjechał patrol policji i ukarał kierowcę mandatem za to wykroczenie. Wtedy jeszcze policjanci nie wiedzieli nic o włamaniu.

Pomimo tego, plan nie okazał się doskonały. Policyjni technicy, na drabinie, którą włamywacze przywieźli, lecz zapomnieli zabrać ze sobą, znaleźli odciski palców. Zostały one dopasowane do Grzegorza B. Również analiza nagrań z kamer monitoringu okazała się jednym z dowodów. Pomimo tego, że mężczyźni byli zamaskowani, poszczególne postacie znacznie różniły się budową ciała i sposobem poruszania się. To sprawiło, że wyodrębniono charakterystyczne szczegóły i dopasowano je do poszczególnych członków gangu.

Proces pięciu członków grupy przestępczej ruszył pod koniec października 2017 r. Na ławie oskarżonych nie zasiadł jedynie Jacek B, jeden z szefów grupy, którego nie udało się zatrzymać. Śledczy zarzucili oskarżonym dokonanie szeregu kradzieży z włamaniem. Wartość skradzionych rzeczy oszacowano na łączną kwotę prawie 3 mln zł. Co ważne, łupów nigdy nie odnaleziono.

Sąd uznał, że wina oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości. Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje jednoznacznie na funkcję, jaką każdy z nich pełnił w grupie przestępczej. Dlatego też, w zależności od roli i udziału w poszczególnych przestępstwach otrzymali zróżnicowane kary. Grzegorz B. został skazany na 6 lat pozbawienia wolności, Krystian P. na 5 lat, Mateusz D. na 3 lata, Waldemar S. na 2,5 roku zaś Jerzy K. na rok więzienia. Dodatkowo mają zapłacić grzywny w wysokości odpowiednio: 18 tys. zł, 15 tys. zł, 10 tys. zł, 7,5 tys. zł i 6 tys. zł. Mężczyźni zostali również zobowiązani do zwrotu poszkodowanym wartości skradzionych rzeczy, czyli łącznie ponad 2,76 mln zł. To jednak nie koniec. Oskarżeni czekają jeszcze na wyroki w innych sądach za podobne przestępstwa, których dokonali.

(fot. pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne)

8 komentarzy

  1. Mają rozmach skur…yny

    • To co powiesz o profesjonalistach ze służb, stojących za Amber Gold albo Skok Wołomin (marne 3 miliardy oddane nie przez bandziorów, tylko przez klientów banków za pośrednictwem BFG)?

  2. nie no klasa na włam bez rękawiczek – gratulacje dla idiotów! szkoda, że policja nie ma współpracy tylko każda komenda działa i myśli nad swoją sprawą a nie ma od razu porównania z całym krajem, że jak ukradli paliwo to jakim sposobem, papierosy jakim, dzieląc te włamy na rodzaje łupu itp tylko tak wszystko osobno, prokuratorzy osobno a biurokaracja i etaty kwitną a my płacimy, płacimy i tracimy

  3. za kradzież fajek 6 i 5 lat a za zabicie człowieka 5 i 4 lata. Chyba wartościowanie dobra przez kochany wymiar sprawiedliwości zostało spierdzielone.

  4. Już pewnie zaczeli zbierać kase na te zasądzone miliony dla poszkodowanych których okradli .W jaki to sposób sąd zamierza wyegzekwować te zasądzone miliony ? Zajmie im „nieruchomosci ” i konta ? ,raczej wątpię zeby tacy cwaniacy byli na tyle glupi zeby mieli coś „na siebie ” ,wiec jak nie mają nic na siebie , to słucham w jaki sposób sąd zamierza wyegzekwować zasadzony zwrot tych milionow ?

  5. Gitfunfel z bardaszki.

    Pamiętamy! Całe Bronowice wtedy były pijane a szczególnie Skibinska się długo bawiła. Pozdro do więzienia.

Z kraju