Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Wcześniej był problem z urządzeniami, teraz jest z kierowcami. Niektórzy są zdziwieni, że utknęli na przejeździe

Wjeżdżają na przejazd pomimo uruchomionej sygnalizacji świetlno-dźwiękowej a później nie są wstanie zjechać z torów. Interwencje funkcjonariuszy straży ochrony kolei na przejeździe w Miłocinie są coraz częstsze.

W ostatnim czasie bardzo często dochodzi do niebezpiecznych sytuacji na przejeździe kolejowym w Miłocinie. Jesienią informowaliśmy o problemach z rogatkami, które to pozostawały otwarte w momencie przejazdu pociągu, lub też nie chciały się otworzyć po ich zamknięciu. Problem ten został rozwiązany, jednak teraz praca tych urządzeń jest zakłócana przez nieostrożnych kierowców.

Przez wiele lat rogatkami na przejeździe sterował dróżnik. Kontrolował on na bieżąco, czy wszystkie pojazdy zjechały z torów i pilnował bezpieczeństwa w tym miejscu. Po przebudowie szlaku kolejowego Lublin – Warszawa dróżników zastąpiły urządzenia, które automatycznie zamykają rogatki w momencie, kiedy do przejazdu zbliża się pociąg. Zdarzają się jednak przypadki, że pojazdy zostają na torach pomiędzy zamkniętymi rogatkami.

Tego typu zdarzeń na tym przejeździe było już sporo, jednak jak nas poinformowano, za każdym razem winę ponoszą sami kierujący. Chodzi o to, że zanim rogatki zaczną się zamykać, uruchamia się sygnalizacja świetlno-dźwiękowa. Niektórzy z kierowców lekceważą ten sygnał, potem są zdziwieni, że utknęli na przejeździe. Na szczęście do tej pory nie doszło do żadnego wypadku.

Pracownicy kolei wyjaśniają, że kiedy dochodzi do kontaktu pojazdów z zamykającymi się rogatkami, zamontowane w nich czujniki reagują i rogatki są automatycznie unieruchamiane. Sygnał otrzymują także maszyniści, wtedy zwalniają do 20 km/h oraz podają sygnał „Baczność”, ostrzegający o zbliżaniu się pociągu. Na miejsce przyjeżdżają też funkcjonariusze straży ochrony kolei, którzy rozliczają kierowcę za stworzenie niebezpieczeństwa.

(fot. nadesłane)

29 komentarzy

  1. Po co szlaban zjazdowy ??? Jak ktoś wjedzie powoli na przejazd może nie zauważyć świateł bo w chwili włączenia on jest już za sygnalizatorem. Zlikwidować wszystkie szlabany zjazdowe a za ominięcie wjazdowego 1000 mandatu i 10 punktów. Moim zdaniem rozwiąże to problem

    • Jak w Motyczu były tylko wjazdowe to trzoda jeździła slalomem przy zamkniętych. Swoją drogą za tę kasę można było zrobić wiadukt, tylko że politycy mieszkający w pobliżu uwalili ten pomysł.

  2. Byłby wiadukt, nie byłoby problemu. Dziękujemy faworytowi (faworycie?) Nowogrodzkiej Panu Profesorowi i radnemu-bezradnemu Markowi W. (wszyscy na wsi wiedzą, że to WY).

    • Jest i tunel, tylko szkoda że dla zwierząt a nie ludzi – tak niewiele brakowało przy takiej inwestycji, następna szansa za 40 lat 🙁

    • Tia a do tego autostrada przez kazdą wieś i bedzie git

  3. Zbydlęcenie na polskich drogach osiągnęło już taki poziom, że nie ma już takiego przepisu, co do którego można by mieć pewność, że będzie przez „najlepszych kierowców Europy” przestrzegany. Przejeżdżanie skrzyżowania na czerwonym świetle, omijnie na przejściu dla pieszych, jazda z dowolną (a nie dozwoloną) prędkością, jazda na podwójnym gazie to już „normalność” i codzienność. Dlaczego więc nie wjeżdżać na przejazd kolejowy, kiedy się chce, nie bacząc na nic? Czym to się niby różni od innych poważnych wykroczeń?

    Pozwolenie drogowej hołocie na to, aby sobie wybierała, których przepisów będzie przestrzegać, a których nie, doprawadziło do tego, że nie przestrzegają już żadnych. A zaczynało się niewinne – od parkowania gdzie popadnie „bo ja tylko na chwilę”, nie respektownia powierzchni wyłączonej z ruchu i podwójnej ciągłej, nie zatrzymywaniu
    się na strzałce warunkowej.

    Egoizm to jedyna powszechnie obowiązująca na polskich drogach moralność. Horyzont myślowy polskiego kierowcy wyznacza czubek jego własnego nosa: aby ja, aby szybciej, aby dalej, aby do przodu. I polscy kierowcy będą tak długo udawać, że przestrzegają jakichkolwiek przepisów, jak długo polskie sądy będą udawać, że ich za nieprzestrzeganie tych przepisów karają.

  4. Problem z rogatkami został rozwiązany??? A to ciekawe! W pierwszy dzień świąt stałem na tym przyjeździe i rogatki przez ponad 30 minut się nie otworzyły, wymagana była interwencjia pracownika kolei. Od początku był to bubel i tło dla wszech maści pseudo polityków którzy sobie fotki robili przed wyborami a nawet w dniu wyborów. Jakie to miało być wielkie otwarcie super nowoczesnego przejazdu, a wyszło jak wyszło! Teraz się pochowali i jakoś żaden nie interweniuje i jeszcze mieszkańców pozostawili bez dojazdu do domów. OT nasza polska rzeczywistość

Z kraju