Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

Walczyli o jego uniewinnienie, sąd podwyższył karę. Kolejny wyrok w sprawie zabójstwa byłego starosty

Sąd Apelacyjny, który zajmował się sprawą zabójstwo byłego starosty świdnickiego Wiesława Jaworskiego uznał, że poprzedni wyrok dla Andrzeja R. jest zasadny. Co więcej, orzekł jeszcze surowszą karę. Rodzina mężczyzny zapowiedziała, że się nie podda dopóki nie zostanie on uniewinniony.

Przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie zakończył się kolejny proces 57-letniego Andrzeja R., który dwa lata temu został skazany na karę 13 lat pozbawienia wolności za zabójstwo byłego starosty świdnickiego Wiesława Jaworskiego. Zarówno skazany, jak też jego rodzina, nie zgodzili się z orzeczeniem sądu. Cały czas zapewniają, że Andrzej R. jest niewinny. Od razu złożona została apelacja. Jak nam wyjaśniano, sąd miał oprzeć orzeczenie na przypuszczeniach, że feralnej nocy na działce znajdowały się jedynie dwie osoby, Andrzej R. i Wiesław Jaworski, więc sprawcą zabójstwa nie może być nikt inny. Tymczasem udowodniono, że pojawił się tam również jeszcze jeden, tajemniczy mężczyzna.

Wszystko wydarzyło się w nocy z 17 na 18 czerwca 2017 roku na jednej z działek nad Jeziorem Głębokie w powiecie lubartowskim. Andrzejowi R., przedsiębiorcy z Mełgwi koło Świdnika urodziła się wnuczka. Z tej okazji zorganizował imprezę, na którą zaprosił trzech znajomych. Mężczyźni udali się na jego działkę i wspólnie spożywali alkohol. Wypili trzy butelki wódki o pojemności 0,7 l. Po pewnym czasie dwóch z nich postanowiło zakończyć biesiadowanie. Na działce został Andrzej R. oraz były starosta.

Następnego dnia w godzinach porannych policjanci otrzymali informację, że nad jeziorem znaleziono zwłoki. Od początku było jasne, że ofiara nie zmarła śmiercią naturalną. Oględziny wykazały bowiem, że na ciele denata znajdowały się liczne rany. Andrzej R., właściciel działki, na której znajdowało się ciało wyjaśniał, że kiedy się obudził, wyszedł na dwór i zobaczył leżącego koło ściany mężczyznę. Podszedł do niego, szturchnął go i kazał mu spieprzać. Ten jednak nie zareagował. Wtedy zaczął go szarpać za ubranie, aby się obudził. Chwycił go również za odzież i przeciągnął około dwóch metrów. Wtedy zorientował się, że on nie żyje.

W trakcie przeprowadzonych z nim czynności nie przyznał się do winy. Jak tłumaczył w trakcie przesłuchania, był tak pijany, że nie pamięta, co się wydarzyło. Przesłuchanie pozostałych uczestników imprezy również nie wniosło wiele do śledztwa, gdyż obaj opuścili działkę, zanim doszło do morderstwa. Śledczy uznali, że gospodarz imprezy znajdował się pod tak silnym działaniem alkoholu, że przestał poznawać swoich kolegów. Ostatecznie pomiędzy nim, a Wiesławem Jaworskim miała wywiązać się kłótnia. W jej trakcie doszło do rękoczynów. Przedsiębiorca miał tępym narzędziem zakatować byłego starostę, zadając mu liczne rany. Jak wykazała sekcja zwłok, 70-latek doznał licznych ran m.in. ciętych, jak też złamania żeber, był również duszony. Podobnego zdania był sąd, który wydał wyrok skazujący.

Rodzina Andrzeja R. postanowiła walczyć o jego uniewinnienie. Wskazali na wiele błędów i nieścisłości w trakcie procesu oraz śledztwa. Biegły miał wydać opinię nie na podstawie całego materiału, lecz przeprowadzić selekcję śladów i przedmiotów. Miał też błędnie uznać, że ślady zabezpieczone na umywalce są śladami krwi, tymczasem opinia genetyczna jednoznacznie wskazuje, że ten ślad zawiera materiał genetyczny, jednak dał ujemny wynik przy badaniu na obecność krwi. Z opinii biegłego ma również wynikać, że plamy na odzieży Andrzeja R. powstały w trakcie bójki, do jakiej miało dojść pomiędzy nim, a Wiesławem Jaworskim. Tymczasem jest to kilka niewielkich, gdyż kilkumilimetrowych kropel. Andrzej R. od początku wskazywał, że dotykał ciało, przewracał je, a nawet szarpał, stąd też ślady krwi na jego ubraniu. Podkreślono również, że gdyby rzeczywiście miał zabić Wiesława Jaworskiego, zwłaszcza zadawać mu ciosy nożem, jego odzież byłaby cała zakrwawiona.

Orzeczenie Sądu Apelacyjnego nie jest jednak korzystne dla Andrzeja R. W ocenie sądu wina oskarżonego jest bezsprzeczna, pomimo tego, że proces był poszlakowy. Jak podkreślono, choć brakuje jednoznacznych dowodów, iż to Andrzej R. dokonał zabójstwa, to jednak ocena całego materiału dowodowego na to ma wyraźnie wskazywać. Jeżeli zaś chodzi o motyw zbrodni, to pomimo że nie został on określony, wskazano na fakt, iż mężczyzna w miarę spożywania kolejnych porcji alkoholu, miał stawać się coraz bardziej pobudzony oraz agresywny. Zachowanie to miało też być główną przyczyną powrotu do domu dwóch pozostałych uczestników imprezy. Ostatecznie Andrzej R. został skazany na karę 15 lat pozbawienia wolności.

Rodzina mężczyzny cały czas zapewnia, że jest on niewinny. Jak nas zapewniono, to nie koniec tej sprawy. Złożony ma zostać wniosek o kasację wyroku.

(fot. archiwum)

10 komentarzy

  1. Widzisz, Synek… Bo pić, to trza umić… 😉

  2. I d9brze sad zrobil, niech sie cieszy ze dozywocia nie dostal

  3. Trochę to jest dziwne – nie poznał znajomego z którym spożywał alkohol…

  4. Po wódce dostał małpiego rozumu. Skoro poprzednicy mieli go już dość i się zmyli to wiadomo co to za typek

  5. Za mało dostał.

  6. „… i kazał mu spieprzać.”

  7. Czyli 100 000 tys.rodzina pokrzywdzona niebawem otrzyma.

  8. A kasacja powinna być sprawiedliwa i uchylić wyrok i skazać na dożywocie za takie coś.

  9. Znacie człowieka, że się wypowiadacie?

Z kraju