W trakcie jazdy mazda stanęła w płomieniach. Gaśnice nie pomogły (zdjęcia)
13:13 15-08-2022
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godzinie 12 w Strzeszkowicach. Na węźle zapalił się samochód osobowy. Na miejscu interweniowała straż pożarna ze Strzeszkowic i Bełżyc.
Jak nam przekazano, kierujący mazdą mężczyzna w trakcie jazdy zauważył dym wydobywający się z komory silnika. Po chwili pojawiły się płomienie. Pomimo zastosowania kilku gaśnic, nie udało się stłumić ognia.
Pożar ugasili dopiero strażacy. Obecnie trwa ustalanie przyczyn pojawienia się ognia. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Występują utrudnienia w ruchu.
(fot. lublin112)
I takie wypasione samochody się palą? Jednak poczciwe staruszki są trwalsze niż nowe wynalazki. Mój poczciwy mercedes przejechał 570 tys. km. bez remontu silnika. Kto przejedzie tyle kilometrów obecnie wyprodukowanym samochodem?
Obecnie wyprodukowanym? Taki przelot osiagnie nawet Dacia z bazowym motorem. 500.000 to nie jest jakiś wielki wynik. Dawno temu miałem Renault 21, którym dobiłem do 750.000 km na jednym silniku bez generalki. Z czasów bliżej współczesnych Laguną II z silnikiem 1.9 dCi (Tak, to ta Krolowa Lawet według ludzi mających alternatywne pojęcie o motoryzacji) dobilem także do ponad 700.000 km.
Owszem, jednemu spali się Renowka zaraz za bramą salonu, inny polata nią ponad milion kilometrów.
Z tą Dacią to przesadziłeś – przy 60000 wypalają się gniazda zaworowe.
Miękkie gniazda zaworowe 🙂 Przy podłej jakości instalacji LPG, owszem, wypalają się.
Moja GY ma najechane 390 tyś km (benzyna), kolejna GH 400 tyś (diesel) . Żadnych usterek. Z jednej strony jak się dba, tak się ma, z drugiej zależy od mechanika. Ja sam sobie jestem mechanikiem stąd wiem że robota jest dobrze zrobiona.
P.S. w staruszkach mechanika dopiero zaczęła raczkować. Dzisiaj niestety rozwija się ku pseudo ekologii.
Dzielni strażacy jeszcze dogaszali pożar, a sęp z lawetą, dyskretnie na uboczu już czeka na „zwłoki”.
Dobre fotki.
Tak, a auto spalone ma jak wrócić?
Właściciel lawety mieszka 300 metrów od zdarzenia (na szczęście dla właściciela mazdy)!
Zanim napiszesz coś, to pomysł chwile.
Co nie zmienia faktu, że czeka jak sęp na padlinę…
Też tak myślę, facet „sępi”.
Nie żaden „sęp”. Byłem na miejscu i podobnie jak kierowca lawety, który przypadkiem tamtędy przejeżdżał próbowaliśmy gasić mazdę. Niestety nieskutecznie.
Pomyślcie zanim kogoś obrazicie.