Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

UOKiK zarzuca Biedronce stosowanie zabronionych praktyk. Sieć zapewnia, że w sklepach działają odpowiednie procedury

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko sieci sklepów Biedronka. Chodzi o naruszanie zbiorowych interesów konsumentów. Biedronka nie zgadza się z zarzutami.

Powodem postępowania, jakie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął przeciwko sieci sklepów Biedronka, są nieprawidłowości w informacjach, co do kraju pochodzenia owoców i warzyw. Przeprowadzone w sklepach kontrole Inspekcji Handlowej wykazały, że w wielu przypadkach dane te były błędne. Szczególną uwagę zwracali na produkty, które były deklarowane jako polskie. Inspektorzy pod lupę wzięli przede wszystkim takie, wobec których istniało największe ryzyko podania błędnego kraju, ponieważ rosną zarówno w Polsce, jak i w innych państwach, np. ziemniaki, jabłka, cebulę, kapustę, czy marchew.

W IV kwartale 2019 r. nieprawidłowości w tym zakresie wykryto w 49 sklepach sieci Biedronka. Zakwestionowane zostały 132 partie owoców i warzyw spośród 644 skontrolowanych, czyli 20,4 proc. W przypadku produktów deklarowanych na wywieszkach jako polskie klienci mieli być wprowadzani w błąd w przypadku 64 partii, czyli w 9,9 proc. produkty opisane jako polskie, pochodziły z importu. Natomiast w I kwartale 2020 r. Inspekcja Handlowa stwierdziła nieprawidłowości dotyczące podawania nieprawdziwych informacji o kraju pochodzenia owoców i warzyw w 11 sklepach Biedronka pomimo faktu, że kontrole prawidłowości oznakowania zostały wstrzymane na czas wprowadzonych ograniczeń funkcjonowania placówek handlowych w epidemii koronawirusa.

Tym razem zastrzeżenia były do 24 partii spośród 168 skontrolowanych w tych placówkach, z tego w przypadku 19 partii pochodzenie owoców lub warzyw niezgodnie z prawdą zadeklarowano jako polskie. Przykładowo na wywieszce przy stoisku widniała „Polska”, a w rzeczywistości marchew pochodziła z Belgii i Holandii, ogórki szklarniowe wyrosły na Ukrainie zaś kapusta włoska przyjechała z Francji. Jeśli zarzut wprowadzania konsumentów w błąd co do kraju pochodzenia owoców i warzyw się potwierdzi, to spółce Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. rocznego obrotu.

– Postawiłem spółce Jeronimo Martins Polska zarzut stosowania praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów poprzez wprowadzanie ich w błąd co do kraju pochodzenia owoców i warzyw. Dla wielu osób to kluczowa informacja, która mogła przesądzić o zakupie danego produktu. Konsumenci coraz częściej kierują się w swoich wyborach patriotyzmem gospodarczym i chętnie sięgają po produkty krajowe. Nieprawdziwe informacje w sklepach Biedronka mogły zniekształcić ich decyzje zakupowe – mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.

Sieć w odpowiedzi na zarzuty Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapewnia, że poważnie podchodzi do oficjalnych komunikatów instytucji publicznych, takich jak UOKIK, jednak jest przekonana, iż w jej sklepach działają odpowiednie procedury, dzięki którym prezentowane są właściwe kraje pochodzenia produktów, szczególnie ważne dla klientów w przypadku owoców i warzyw. Jeronimo Martins Polska dodaje, że nie zgadza się z tym, że w sklepach Biedronka klienci nie są informowani o kraju pochodzenia produktów. Sieć podkreśla, że dwa główne filary jej strategii to sprzedaż polskich produktów zawsze i wszędzie, gdy jest to możliwe oraz właściwe informowanie klientów.

Argumenty podniesione przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów mają zostać poddane dokładniej analizie. Firma dodaje bowiem, że ze względu na dużą rotację owoców i warzyw w sklepach, wielokrotne dostawy w ciągu jednego dnia, a także skalę działalności, pewne sporadyczne i przejściowe błędy mogą się zdarzać. Jednak w obie strony, poprzez wskazanie polskiego produktu jako zagranicznego, jak też odwrotnie, zagranicznego jako polskiego. Samo zaś postępowanie, jakie prowadzi UOKiK jest dla firmy zaskoczeniem. Wszystko dlatego, że skierowane jest tylko wobec Biedronki, kiedy zaś odsetek podobnych błędów w innych sieciach handlowych ma być jeszcze większy.

(fot. archiwum/zdjęcie ilustracyjne)

7 komentarzy

  1. Kraj pochodzenia ważna sprawa chcąc wspierać polskie produkty, ale niech się jeszcze wezmą za blednę ceny przy produktach bierzesz do koszyka myślisz dobra cena biorę ale jak podejdzie się do kasy ty już inna i zaskoczenie, po kilku takich przypadkach straciła sieć klienta. A ta sieć ma dziwna politykę bazarową czyli im więcej porozwalana tym lepiej i niech nie zwalaj na przemiał ludzi bo w każdym markecie jest czasem większy a porządek przy cenach i produktach jest

  2. Zgadnijcie skąd jest pieprz czarny- ano, pakowany w Polsce. Szczególnie ten w Lidlu.

  3. Ile razy robią ludzi w balona z promocjami. Kartka duża że jest taniej taka i tak cena, a na kasie panience wchodzi że jest inna i ona nic nie wie. Za tobą 20 osób i co mam wszystkie produkty oddawać.W telewizji trąbią o promocjo non stop aby ludzi przyciągnąć a później jawnie w balona robią. Mają konsumentów za regularnych debili i idiotów bo i tak przyjdą.

    Zgłoszę to na dniach do Inspekcji Handlowej w Lublinie, bo mnie szlag trafia.

    Konsument ma prawo kupić po takiej cenie jaka była wywieszona/przyczepiona przy produkcie a nie ile na kasie wbije!!!!!!!!

    • Oczywiście, że masz prawo kupić za cenę przy towarze, zwłaszcza gdy na cenie jest jego nazwa! Należy to egzekwować z całą stanowczością. Zdarzyło się mi tak robić i nie tyle z oszczędności, tylko dla zasady rzetelności! Po takim zabiegu, cena błyskawicznie była zmieniana.

  4. Czego mojego komentarza nie widać?

  5. Oj dzieci dzieci. Zrozumcie jedno. Firmy aż biją się o to aby sprzedawać swój produkt w każdej sieci. Przedstawiciele handlowi czynią cuda aby na półkę trafił produkt z ich fabryki. Pieprz nie rośnie w Polsce. Patriotyzm konsumencki aż śmiać mi się chce z tego pojęcia. Musieliby rozporządzeniami wprowadzić zakaz importu a przecież jesteśmy w Unii Europejskiej. Popatrzcie co się dzieje na świecie wojna handlowa między USA i Chiny.

  6. Dla wielu osób to kluczowa informacja, która mogła przesądzić o zakupie danego produktu. Tylko patrząc z innej strony trzeba być totalnym gupkiem by myśleć że w marcu lub kwietniu na polskich polach się zbiera młode ziemniaki.

Z kraju