Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Ul. Filaretów: Potrąciła skodą rowerzystę. Dostała 500 złotych mandatu

Dzisiaj wieczorem na skrzyżowaniu ulic Filaretów i Jutrzenki samochód osobowy potrącił rowerzystę. Na szczęście nie doznał on poważniejszych obrażeń ciała.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godziny 18:35 na ulicy Filaretów w Lublinie. Na skrzyżowaniu z ulicą Jutrzenki samochód osobowy potrącił rowerzystę. Na miejscu interweniowało pogotowie ratunkowe i policja.

Jak ustalili funkcjonariusze lubelskiej drogówki, kierująca skodą kobieta wyjeżdżała z ulicy Jutrzenki. Nie zauważyła przejeżdżającego przez przejazd dla rowerów kierującego jednośladem. W wyniku tego mężczyzna został potrącony.

Poszkodowany trafił pod opiekę ratowników medycznych. Na szczęście nie doznał poważniejszych obrażeń i został opatrzony na miejscu. Oboje kierujący byli trzeźwi.

Sprawczyni zdarzenia, mieszkanka Lublina, została ukarana mandatem w kwocie 500 złotych. Na jej konto trafiło także 6 punktów karnych. Nie było większych utrudnień w ruchu.

Ul. Filaretów: Potrąciła skodą rowerzystę. Dostała 500 złotych mandatu
Ul. Filaretów: Potrąciła skodą rowerzystę. Dostała 500 złotych mandatu

(fot. lublin112)
2016-08-29 19:36:55

54 komentarze

  1. jestem tam prawie codziennie, żeby upewnić się, czy nie pędzi rower, trzeba w zasadzie stanąć w miejscu, bo z dwóch stron skarpa i chodnik i ścieżkę widac może 3 metry z każdej strony, może 5 – to jest nic biorąc pod uwagę prędkość roweru i samochodu, który i tak jedzie wolniutko, bo włacza się do ruchu
    uważam, że ten przejazd jest zrobiony bezmyślnie i ze szkodą dla rowerzystów, co widać
    tu akurat rowerzysta stracił tylko rower, ale kolejny może stracić zdrowie albo życie
    tylko po to, żeby przejechać nie zsiadając z roweru
    opłaca się? nie sądzę…

  2. Rowerzysta i kierowca samochodu

    Jako kierowca samochodu jak i roweru powiedziałbym że najrozsądniej byłoby gdyby w przypadku kolizji w takich miejscach odpowiadały obie strony rowerzysta i kierowca. Na logikę biorąc, to obie strony powinny być odpowiedzialne, ponieważ wtedy rowerzysta świadomy tej jego współodpowiedzialności pamiętałby o ograniczonym zaufaniu w komunikacji, która dotyczy każdego uczestnika. Oczywiście pierwszeństwo musi być określone i pozostawiłbym tu po stronie rowerzysty i kierowca powinien odpowiadać za nie ustąpienie pierwszeństwa, a rowerzysta pomimo pierwszeństwa musi być świadom że samo prawo nie jest gwarantem bezpieczeństwa jego życia i powinien w takich miejscach zachować ostrożność we własnym zakresie, to jest zwolnić i upewnić się że pojazdy nadjeżdżające tego pierwszeństwa mu udzielą zgodnie z prawem pod groźbą kary mandatu. Nie widzę rozsądniejszego wyjścia. Wciśnięcie drogi rowerowej pomiędzy chodnik a jezdnię i pas zieleni na którym często znajdują się znaki lub słupy które ograniczają pole widzenia, a nawet roślinność powoduje że kierowca przed włączeniem się do ruchu musi zatrzymać się z 5 – 6 metrów przed linią jezdni czy z tej pozycji ma szansę ocenić kiedy może włączyć się bezpiecznie do ruchu? A co jeśli po ustąpieniu rowerzystom oraz pieszym po upewnieniu się że nikt z tych uczestników węzła nie zbliża się podjedzie dalej do krawędzi jezdni do której zamierza się włączyć i tam zatrzyma się by ponownie upewniając się czy nie nadjeżdża żaden inny pojazd, który mógłby przeciąć jego tor jazdy i wtedy nadjedzie rowerzysta i wpakuje mu się w bok? Według prawa nadal odpowiada kierowca pojazdu za nie ustąpienie pierwszeństwa? Nie wiem może wtedy znaczenie ma który pojazd się porusza a który stoi. Ale mimo wszystko uważam że należy jakoś zmotywować rowerzystów żeby nie czuli się tak pewnie żeby z dużą prędkością przejeżdżali przez przejazdy rowerowe. Czasem rowerzystę trudno zauważyć, kierowca musi mieć szansę. No i na pewno kiedy obie strony będą się starały żeby do takiego zdarzenia nie doszło to zmniejszy ryzyko wystąpienia wypadków. W końcu co dwie głowy to nie jedna. Rowerzyści którzy nie mają prawa jazdy chociażby B czy A i doświadczenia nie potrafią wyobrazić sobie punktu widzenia kierowcy pojazdu napędzanego mechanicznie, przez to brak im empatii i mogą zaskoczyć kierowcę nietypowym zachowaniem.

  3. Rowerzysta i kierowca samochodu

    Dodam że wystarczyłoby gdyby rowerzysta zachował ostrożność i stosował się tylko do zasady ograniczonego zaufania to nic by się mu nie stało. Niestety nie zrobił tego a w tym miejscu zza wzniesienia wyjechał pojazd i było za późno.

    • Nie musiało tak być, że rowerzysta wjechał pod koła tej skodzie. Mógł być już na przejeździe rowerowym, gdy dostał w bok. Idąc Twoim tokiem rozumowania, każdy pieszy rozjechany na pasach też powinien być współwinny, bo wszedł na pasy, gdy samochód znajdował się, powiedzmy, 500 metrów od nich. Nie można istoty pierwszeństwa stawiać do góry nogami, bo wtedy okaże się, że to większy i bardziej chroniony uczestnik ruchu ma pierwszeństwo zawsze.

      • tak, powinien być współwinny, bo istnieje coś takiego jak „wtargnięcie” – np. na pasy
        nie z 500 m, ale często sie zdarza, że jedzie samochód, pieszy go widzi i mimo to wali na ulicę jak na swoje podwórko
        niektórzy nie rozumieją, że istniej czas reakcji i droga hamowania
        że samochód nie stanie w miejscu, tak jak pieszy może to zrobić
        może ale bezmyślnie nie robi
        co często przypłaca kalectwem

        • O ile pieszy ,może na pasy „wtargnąć” przed nadjeżdżający pojazd, o tyle rowerzysta na przejazd rowerowy już „wtargnąć” nie może. W PoRD usunięto zapis mówiący o konieczności zatrzymania się rowerzysty przed przejazdym rowerowym równoległym do drogi z pierwszeństwem, nawet jeśli zbliża się do niego jakiś pojazd. Gdy ty jedziesz samochodem drogą z pierwszeństwem i wjedzie w Ciebie pojazd z drogi podporządkowanej, nie może być mowy o tym, że wtargnęłaś przed nadjeżdżający pojazd. Gdyby tak było, pierwszeństwo jako takie by nie istniało. No chyba, że jadąc np. Racławickimi zatrzymujesz się przed każdą boczną uliczką, aby upewnić się, że nic z niej nie wyjeżdża.

  4. rowerowy kierowca

    do kierowców: macie zas*any obowiązek uważać, zwolnić a nawet sie zatrzymać – tak trudno zapamiętać jeden przepis więcej? pustaki z przeświadczeniem, że większy ma pierwszeństwo. Skupta się na drodze, bo nie raz skorzystacie jadąc z rodziną rowerem po ścieżce i na 100% nie bedziecie przeklinać, że przejazd rowerowy a Wy stać musicie 10 minut na drodze z Waszym pierwszenstwem… 99% kierowców nie przeszkadza, że trzeba zwolnić a 1% szeryfów będzie marudził – jest sytuacja na drodze kiedy nie marudzicie czy to już taka cebulowa natura? zrzędzić jak stary tetryk. Ruszta d*pe z domu 5 minut wcześniej, pare razy ustąpcie komus pierwszeństwa, przepuśćcie na przejściu dla pieszych i przepuszczajcie rowery, bo to Wasz zas*any obowiązek…

    • A zas*anym obowiązkiem rowerzystów jest zachować ostrożność i zasady ograniczonego zaufania. Na ścieżkach rowerowych wcale nie jest lepiej. Popatrz ilu rowerzystów przeprowadza rower przez przejście dla pieszych a ilu przejeżdża albo jedzie taki jeden z drugim po chodniku i dzwoni na pieszych. Jeździć na rowerze potrafi większość ale myśleć i przewidywać pewne sytuacje to tylko niektórzy. Co tam przepisy i wyobraźnia, ważne żeby na czas dojechać od stacji do stacji, nieważne czy po chodniku czy po ścieżce albo po ulicy. Wzdłuż Jana Pawła jest ścieżka rowerowa a często widzę inteligentów, którzy nie wiedzą do czego służy i zupełnie niefrasobliwie jadą ulicą często środkiem prawego pasa. Reasumując, zarówno wśród rowerzystów jak i kierowców są tzw. święte krowy, którym myślenie jest obce ale są też normalni, którzy liczą się z tym, że są inni użytkownicy dróg i są świadomi zagrożeń.

      • Edek, chciałbym jeździć ulicą, a nie chodnikiem, ale parę razy trafiłem na debila w samochodzie, który prawie mnie zabił, nie z mojej winy (jestem też kierowcą). Mam rodzinę, do której chcę wrócić, dlatego wolę chodnik i kulturalne poruszanie się pomiędzy pieszymi, niż jazda, która może się dla mnie skończyć trumną. Niestety w Polsce jest zbyt wielu idiotów pokroju DX-2, żeby można było jeździć po ulicy bez obawy. Pozdrawiam.

    • Kiedy w końcu wyginą takie tępaki jak ty, Polska z pewnością będzie lepszym i przyjaźniejszym dla normalnych ludzi krajem.

  5. Moim skromnym zdaniem jeśli rowerzyści uważają się za pełnoprawnych użytkowników dróg , ścieżek , itp. powinni płacić składki oc jak każdy kierowca i przede wszystkim być widoczni . Nie raz widzę jak jadą sobie bez żadnych odblasków nic kompletnie , nawet żadnej migającej lampki po co ? . W razie w jak ci wpadnie na maskę to płacz i lament i fala jazdy po kierowcy bo potrącił rowerzystę , nie bronię ani jednych , ani drugich , ale samochód jest oświetlony i widoczny. Myślenie i rozwaga zalecana jest po obu stronach .

  6. To skrzyżowanie jest o tyle nieszczęśliwe, że w zasadzie korzystają z niego mieszkańcy Ruty. Przez 25 lat przyzwyczaili się, a tu zmiana. Niestety. Tam trzeba zatrzymać się dwa razy. Raz przed przejazdem rowerowym, drugi przed wyjazdem na Filaretów. Trudno, tak trzeba i nie ma co szat rozdzierać. Świat się zmienia, musimy się przyzwyczaić, że wokół nas są ludzie na rowerach, piesi ze słuchawkami i tacy co „hamerykańskim” zwyczajem przechodzą na czerwonym (bo tu i ówdzie pieszy nie jest za to karany). Trzeba ogólnie zmniejszyć prędkość. To jest klucz do sukcesu na drodze. Jesteśmy „społeczeństwem na dorobku” i to nas gna, to nas skłania do tego aby wobec braku sukcesu na co dzień, realizować się na jezdni.
    P.S.
    Proszę tych co jadą za mną na tym skrzyżowaniu, aby nie popędzali mnie klaksonem.

  7. ”Fantastyczny” przejazd przez jezdnie dla rowerów jest również przez ul.Filaretów zaraz przy zjeżdzie z ronda przy Zana (zielone warunkowe w prawo).Tam to już w ogóle mistrzostwo świata,ścieżka przysłonięta drzewami i słupami.W nocy to istna loteria,nawet jak samochód się zatrzyma i ruszy to i tak nie wiadomo czy z za tej miejskiej infrastruktury jakiś rower nagle nie wyskoczy.

Z kraju