Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Uciekając z miejsca kolizji wsiadła do nieoznakowanego radiowozu, prosząc o ukrycie. Była pijana, miała też sporo „fantów” (zdjęcia)

Choć całość wydaje się nieprawdopodobna, zdarzyła się w niedzielny wieczór na lubelskich Bronowicach. Kierująca kią kobieta trzeźwieje w areszcie. Tym razem grozi jej wieloletnia kara więzienia.

Wszystko zaczęło się od drobnej kolizji, jaka miała miejsce w niedzielę około godziny 19:20 na ul. Krańcowej w Lublinie. Kierujący renaultem mężczyzna jadąc w kierunku al. Witosa, poczuł uderzenie w tył auta. Mężczyzna podróżował wraz z rodziną, w tym dwójką małych dzieci. Na szczęście, oprócz potłuczeń, nikomu nic poważnego się nie stało.

Kiedy się zatrzymał zauważył, że sprawczyni kolizji zamierza odjechać z miejsca zdarzenia. Stanął przed jej autem, jednak ta nie rezygnowała. W tym czasie żona kierowcy renaulta wskoczyła do kii i wyciągnęła ze stacyjki kluczyki. Wtedy kierująca zaproponowała, aby nie wzywać policji, a dogadają się między sobą. Mężczyzna widząc, że ma ona problemy z wysławianiem się, wyciągnął telefon i powiadomił o wszystkim funkcjonariuszy.

W tym czasie kobieta wykorzystała okazję i uciekła na teren pobliskiego osiedla. Na jednej z uliczek zauważyła stojące auto, a w nim dwóch mężczyzn. Otworzyła drzwi i wsiadając do środka poprosiła ich, aby ją ukryli, gdyż ucieka przed policją. Jakież było jej zdziwienie, kiedy okazało się, że owi mężczyźni to policyjni wywiadowcy, a auto jest  nieoznakowanym radiowozem.

Po kilku minutach 26-latka była z powrotem na miejscu kolizji, którą spowodowała. Badanie alkomatem wyjaśniło, dlaczego uciekła. Miała bowiem prawie trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Co więcej, nie był to pierwszy raz, kiedy w takim stanie wyjechała na ulice. W 2016 roku również spowodowała po pijanemu kolizję, za co miała sądowy zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów.

W trakcie interwencji kobieta nie stosowała się do wydawanych jej poleceń, wyzywała również prowadzących czynności policjantów. W efekcie na jej rękach zacisnęły się kajdanki i przewieziono ją na komisariat.

Jakby tego było mało, funkcjonariusze drogówki prowadzący oględziny uszkodzonych aut zwrócili uwagę na znajdujące się na tylnym siedzeniu kii worki. Jak się okazało, wewnątrz były nowe ubrania, wszystkie z metkami znanych marek odzieżowych. Co więcej, posiadały one zabezpieczenia stosowane przez butiki handlowe. Obok leżała zaś specjalna torba, wykorzystywana do kradzieży.

Całość wraz z samochodem została zabezpieczona, a 26-latka trafiła do policyjnej celi. Kiedy wytrzeźwieje zostanie przesłuchana.

(fot. lublin112)

48 komentarzy

  1. Nikogo nie zwożą sami przyjeżdżają z okolicznych wichur i zasiedlają nowe osiedla. Widać to na Gęsiej i Botaniku. Rodowitych Lublinian jest w mieście może 10%, reszta to sami napływowi dezerterzy od tatowego pola 😉

    • Pajacu to rodowita Lublinianka to raz a dwa gamoniu za kogo ty się uważasz zdechł byś z głodu gdyby nie wies

    • TJ. PRAWDA!! WIESNIAKI NIE TYLKO SA PROBLEMEM LUBLINA. W MNIEJSZYCH MIASTACH RÓWNIEŻ TEN PROBLEM WYSTĘPUJE. A SPROWADZAJA SIE NAJGORSI SKUR….. WIOCHA PCHA W TYCH CHAMOW POTEM, CAŁE WAŁOWKI,!!!

    • a to 90% gdzie się podziało, pan szanowny na to też ma jakąś tezę?

    • I dobrze, bo większość rodowitych mieszkańców Lublina, z Lublina jednak wyjeżdża. Głównie do Warszawy.

  2. Ciekawe kuwa kto był bardziej zdziwiony ,pusta pijana torba czy chłopaki na służbie —– bingo normalnie !

    • W sumie to moze na dobre jej wyjdzie. Posiedzi troche w pierdlu, przemysli cala sytuacje i dojdzie do wniosku, ze lepiej zyc zgodnie zprawem.

  3. Tak a na osiedlach same rodowite lubelskie prawilne ziomeczki co ty możesz wiedzieć o podlubelskich wsiach i problemach miast jak tak piszesz to już nie te czasy żeby na wsi mieszkali wieśniacy w mieście wyższe sfery taka sama jest patologia w mieście i na wsi

  4. Ale kobietka miala fart?

Z kraju