Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Uciążliwe sąsiedztwo boiska. Krzyki, głośna muzyka z głośnika i całonocne libacje dokuczają mieszkańcom

Od pewnego czasu, to co dzieje się na boisku przy ul. Siemiradzkiego w Lublinie, jest niezwykle uciążliwe dla mieszkańców sąsiadujących budynków. Ciągłe krzyki, nocne libacje, gra w koszykówkę lub piłkę nożną do późnych godzin nocnych i muzyka z przenośnego głośnika nie pozwalają na odpoczynek. MOSiR, który zarządza tym terenem obiecuje stosowne działania, aby zmienić ten stan rzeczy.

Od kilku lat mieszkańcy budynku mieszkalnego przy ul. Siemiradzkiego 34 w Lublinie mierzą się z problemem uciążliwego sąsiedztwa boiska. Piszą pisma, dzwonią, proszą, organizują spotkania m.in. z Radą Dzielnicy, ale póki co, ich sygnały i problemy mało kogo obchodzą. W końcu zwrócili się do naszej redakcji z prośbą o nagłośnienie sprawy.

– Zaczęło się jakieś 10 lat temu. Powstał blok przy ul. Siemiradzkiego na terenach po starych kortach tenisowych. Zadowoleni wprowadziliśmy się i mieszkaliśmy, a od ulicy mieliśmy stary kort tenisowy, na którym często odbywały się nocne imprezy na świeżym powietrzu. Któregoś dnia powstał pomysł, aby zgłosić ten teren do Budżetu Obywatelskiego, aby powstało na nim boisko dla okolicznych dzieci. Wielu mieszkańców się w ten temat zaangażowało. Roznosiliśmy ulotki, wieszaliśmy plakaty, zbieraliśmy głosy. Wszystko po to, aby „nasze” i okoliczne dzieci miały miejsce do rozrywki. Przy okazji boisko miało zostać uzupełnieniem placu zabaw, który też jako mieszkańcy stworzyliśmy dzięki BO. No i udało się. Projekt wygrał i został zrealizowany. I wtedy się zaczęło…- relacjonuje pan Tomasz.

Miejsce rekreacji zamieniło się w imprezowy klub pod chmurką, gdzie do późnych godzin nocnych organizowane są libacje połączone z krzykami i słyszanymi co chwilę przekleństwami. Ogólnie stało się to miejsce do nocnego przesiadywania młodych ludzi, niekoniecznie zainteresowanych sportem.

– Nocne imprezy przy tym, co się teraz dzieje to był pikuś. Na boisko przychodzą różne dzieci. Młodsze, starsze. Pomimo kamery podłączonej do miejskiej monitoringu, dalej nie raz odbywają się na nowych ławkach imprezy zakrapiane alkoholem. Służby nie reagują. Zaczęliśmy zgłaszać na policję i Straż Miejską. Nie raz, zanim łaskawie przyjechali to osób już nie było. A co w dzień? A w dzień praktycznie od rana do nocy wrzaski. I nie takie pod wpływem emocji gry. Często po prostu wydzieranie się bez rozumu. Wydawanie odgłosów, jak małpy czy inne zwierzęta. Do tego dochodzi często głośna muzyka z przenośnych głośników. Często też po 22. Kiedyś nawet granie w piłkę z muzyką w tle około 3 nad ranem. W lecie nie da się otworzyć okien, żeby odpocząć po pracy czy spokojnie spać. Dodatkowo od początku funkcjonowania boisko światło na nim zapalane czujnikami zmierzchu świeciło się całymi nocami. Nowe ledowe lampy świeciły prosto w okna. Poszliśmy dalej. Poprosiliśmy naszego administratora, aby się zajął tematem. Poszły pisma do Policji, Straży Miejskiej, Urzędu Miasta, Rady Dzielnicy i przede wszystkim MOSiR-u, który zarządza terenem. Po kilku takich pismach zostało zorganizowane spotkanie Rady Dzielnicy z mieszkańcami, dzielnicowym Policji i dzielnicowym Straży Miejskiej. Na początku osoby z Rady Dzielnicy nie rozumiały problemu. Jak im wytłumaczyliśmy, jak wygląda sytuacja to się wstawili za nami i przeznaczyli pieniądze na podwyższenie płotu, aby nie można było przez niego przechodzić. Obaj dzielnicowy obiecali przyjrzeć się sytuacji. Co śmieszne za lampy odpowiada ZDiM, który stwierdził, że nic się z tym nie da zrobić, bo jak się nie będą świecić to się popsują. Szok. O dziwo po tym spotkaniu i upływie może miesiąca, czy dwóch lampy zostały ustawione tak, iż wyłączają się o 20. Ponieważ na spotkaniu zostało ustalone, iż regulaminowo zostanie skrócone funkcjonowanie boiska z do 22 na do 20. I to było jedyne co zrobił MOSiR – wyjaśnia pan Tomasz.

Spotkania te i działania nadal nie przynosiły żadnego efektu. Na boisku nic się nie zmieniło, nadal były hałasy dniami i nocami. W końcu mieszkańcy wywalczyli kolejne spotkanie z MOSiR-em na boisku. Poproszono, aby ktoś przyjeżdżał na miejsce wieczorem i zamykał furtkę boiska na klucz i analogicznie przyjeżdżał rano i ja otwierał. Bo samo skrócenie czasu funkcjonowania w regulaminie na niewiele się zdało.

– Usłyszeliśmy od pana kierownika z MOSiR-u, że on nie będzie nikogo ze swoich pracowników wysyłał ze słonecznego Wrotkowa, żeby to robił. Padła propozycja z ich strony żebyśmy sami zamykali. Tylko jak mamy to robić? Po pierwsze ja nie mam żadnego prawa nikogo wygonić z tego boiska, a tym bardziej nie będę tego robił, żeby narazić siebie i rodzinę na jakieś zemsty ze strony osób tam przebywających. Kolejna propozycja z naszej strony, aby MOSiR zatrudnił kogoś na stanowiska animatora, czy jak by to nazwać. Osoba ta przebywałaby na boisku i pilnowała porządku. Tak jak się to odbywa na Orlikach. To boisko u nas Orlikiem nie jest. Wydaje nam się, że takie rozwiązanie byłoby dobre. Byłby porządek, a boisko dalej by funkcjonowało, pomimo wybudowania go bardzo blisko bloku mieszkalnego – proponuje pan Tomasz.

Mieszkańcy budynku przy ul. Siemiradzkiego 34 uważają, że boisko powstało niezgodnie z przepisami, za blisko budynku mieszkalnego, jednak zaznaczają, że nie chcą likwidacji tego miejsca, ale ucywilizowania jego funkcjonowania.

– Wpadające na ogródku, a nie raz na balkony piłki można znieść. Do odgłosów gry można się przyzwyczaić. Ale wiecznych krzyków, głośnej muzyki i przekleństw długo znosić się nie da. Tym bardziej, jak się ma w domu małe dzieci, które się chce wychować na porządnych ludzi. A dzieci w bloku nie brakuje, jak to w nowych blokach, w których głównie mieszkają młode małżeństwa z małymi dziećmi. Propozycja ta z naszej strony padła na pewno, ze dwa lata temu. Do dzisiaj temat nie został rozwiązany. Nawet to, iż o wszystkim wie pani wiceprezydent nic nie pomogło. I tak od kilku lat jesteśmy nękani przez młodzież na boisku. Ani prośby, ani groźby nic nie pomagają. Policja i SM też nie robi na nich wrażenia. I w sumie racja bo niewiele może zrobić ze względu, że jest to teren MOSiR-u, w my mieszkańcy nie jesteśmy jakoby stroną. Dopóki MOSiR nie będzie zgłaszał to służby praktycznie nie mogą zrobić. A my w naszych mieszkaniach czujemy się jak więźniowie, albo po prostu musimy z nich wychodzić, wyjeżdżać żeby odpocząć….Tak więc prawdopodobnie wystąpimy na drogę sądową z miastem w celu całkowitego zamknięcia boiska. A za gotowy przykład takie działania możemy wziąć boisko w Puławach, o którym niedawno było głośno w mediach. Choć dalej będziemy za tym, aby nawet na drodze mediacji wypracować kompromis z MOSiR-em i jednak boisko pozostanie otwarte pod nadzorem osoby za nie odpowiedzialnej w trakcie regulaminowych godzin funkcjonowania – dodaje pan Tomasz.

O problemy z boiskiem zapytaliśmy MOSiR, m.in. dlaczego tak wygląda cała sytuacja i czy jest możliwość ucywilizowania tego miejsca, tak aby nie było ono uciążliwe dla mieszkańców.

– Boisko przy ul. Siemiradzkiego od początku jego istnienia z założenia ma być ogólnodostępne, podobnie jak dziesiątki innych boisk czy placów zabaw na terenie miasta. Taka była idea jego zbudowania, takie były też oczekiwania okolicznych mieszkańców, którzy tak licznie poparli budowę boiska w głosowaniu w ramach Budżetu Obywatelskiego, gdzie wyraźnie zostało wyartykułowane, że będzie ono ogólnodostępne i otwarte dla wszystkich. I tak pozostanie. Wszystkie opisywane przez mieszkańców przypadki zakłócania ciszy nocnej czy jakichkolwiek innych ekscesów na terenie boiska, podobnie jak w każdym innym miejscu na terenie miasta, są wyraźnym złamaniem prawa i obowiązujących zasad, w związku z czym powinny być tak traktowane. Egzekwowanie prawa i ewentualne karanie sprawców w tym zakresie leży w gestii odpowiednich służb: policji i straży miejskiej. Dlatego każdy taki przypadek powinien być zgłaszany tym służbom, a służby są zobligowane do podjęcia interwencji – tłumaczy Miłosz Bednarczyk rzecznik prasowy MOSiR „Bystrzyca” w Lublinie sp. z o.o.

Jednocześnie dodaje, że w związku z sygnałami od mieszkańców, że interwencje służb bywają spóźnione, przez co nie udaje się „złapać” sprawców, albo niewystarczająco częste, MOSiR zwróci się do Komendantów Miejskich Policji i Straży Miejskiej o zwrócenie szczególnej uwagi na boisko przy ul. Siemiradzkiego.

– Zaapelujemy także do zwierzchników obu tych służb w Lublinie o częstsze patrole w rejonie tego terenu oraz o niezwłoczne podejmowanie interwencji w przypadku otrzymania zgłoszeń od mieszkańców. Jednocześnie zwrócimy się do Rady Dzielnicy, na terenie której znajduje się boisko przy ul. Siemiradzkiego, a większe zainteresowanie tą sprawą. Zaproponujemy Radzie udostępnienie jej kluczy do ogrodzenia boiska, żeby Rada mogła wyznaczyć osobę/osoby, które ewentualnie będą zamykały teren boiska na noc i otwierały rano, o co wnioskują mieszkańcy. Liczymy na zaangażowanie Rady Dzielnicy w pomoc w rozwiązaniu tej sprawy – dodaje Miłosz Bednarczyk.

Mieszkańcy zapowiedzieli, że jeżeli sytuacja będzie nadal wyglądać, jak wygląda, podejmą w tej sprawie kroki prawne. Jak nam przekazali, mają prawo do odpoczynku i spokoju.

(fot. Google Street View)

41 komentarzy

  1. Niektórym, najbardziej odpowiadało by mieszkać w ogrodzonych gettach ,bez żadnej infrastruktury . Młodziez gdzies musi spędzac czas .dobrze że chcą to robic na powietrzu , a ze czasem przesadzą ,coz taka jest młodość

  2. Z tym blokiem to w ogóle nie porozumienie deweloper okłamał okolicznych mieszkańców z ulicy Korczaka i Reja że bedzie wybudowany dwukondygnacyjny budynek szeregowy a wyszło co innego miał być jeszcze jeden blok obok ale okoliczni mieszkańcy się nie zgodzili a teraz są problemy! Mieszkańcy tych ulic też woleliby żeby było jak dawniej korty były fajne. A co do mieszkańców tego bloku to jak bawią się ich dzieci to jest dobrze a inne dzieciaki jak przyjdą to dzwonią na policję.Zachowują się jakby mieli plac zabaw na wyłaczność.Tak to jest jak wybuduje blok na dzielnicy domków jednorodzinnych.

  3. Kort i boisko istniało przed wybudowaniem bloku. Ludzie którzy zdecydowali się kupić tam mieszkanie mieli świadomość w jakiej lokalizacji będą mieszkać. Problem bardzo zbliżony do tego z torem. Może komuś jest potrzebny teren pod kolejną budowę?
    Można zawsze sprzedać M i kupić w innej lokalizacji.

    • Miałem napisać dokładnie to samo. Najpierw był kort potem blok. To samo było z ludźmi którzy kupili mieszkania w blokach przy Nowym Świecie naprzeciwko. Po zakupie i wprowadzeniu się nagle zaskoczyła ich obecność dworca, najpierw głośnie pociągi potem remonty torów. Całe życie pod górę.

  4. jakoś wam cudaki klechobazy nie przeszkadzają, jak napie….ja dzwonami od 6. pomyleńcy lubelskie.
    jak to może być ze ludzie uprawiają sport. kościoł to max gdzie powinni chodzić, i dać na tace conajmniej 50 zł, bo klechy są biedne, takie podatki straszne płacą. TFU lubelskie bezmózgi, wy to tacy „mundrzy” jesteście ze was amerykańskie żołnierze i aktorzy oszukują, a będziecie mówić co i gdzie ma stać.

  5. To bardzo dziwne ,ze mieszkancy skarza sie na ciagly halas i wyzwiska do poznych godzin nocnych ,bo przechodze tamtedy od ponad 38 lat w roznych godzinach ,takze poznowieczornych z psem i graja tam tylko 8-13 letni chlopcy i zadnych burd i halasow jakis tam nie ma. A wieczorem jest cisza, pomijajac miesiace letnie ,gdy dzieci siedza na boisku, ale wszystko w granicach akceptacji.
    Mieszkam dwie uliczki dalej.

    • Nie mieszkam tam ale dwie uliczki dalej to robi róznicę. Własnie chodzi o miesiące letnie bo to wtedy wylega młodzież/łobuzy na ławeczki i potwierdzam że odległość kilkunastu kilkudziesieciu metrów to b. blisko i nawet rozmowa na zewnątrz jak chcesz zasną przy uchulonym oknie bardzo przeszkadza. A latem nikt nie chce być zmuszany do zamykania okna które to i tak nie zawsze załatwia sprawe, bo dalej słychać. Nie sądzę abyćś wyprowadzała psa po 22 godz

  6. To nie mieszkańcy tylko pewnie mieszkaniec, społecznik, który tworzy społeczeństwo obywatelskie 🙂 stąd to nieporozumienie hahaha

  7. Nie tylko tam jest problem w Lublinie z patologią która wydziera mordy pod oknami, ich patologiczni rodzice tez tak robili a dzisiaj jeżdżą w szparagi do niemca, truskawki do angola lub sprowadzają dywany po bułgarskich wakacjach all co się da , wiec kto ma wychować to bydło …? przecież nie lubelska straż m lub lubelska pomyłlicja która zawsze jest na czas w takich kwestiach ????? , znam z autopsji ich działanie gdzie po wezwaniu oznajmili ze nie zainterweniują bo cyt. już jest późno ???przyjechali po 3 godz od zgłoszenia, wiec lokalni weźcie sprawy w swoje ręce i heja z patologią bo nikt wam nie pomoże

  8. Myśleli, że po remoncie będą mieli ci z bloku te boisko tylko dla siebie – a tu zonk – przychodzą inni mieszkańcy dzielnicy i stąd „płacz” że niby tam tylko przekleństwa, alkohol i głośna muzyka.

Z kraju