Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Trzy razy karano go za molestowanie kilkuletnich chłopców. Kiedy zaczęła pilnować go policja, zainteresował się siostrą

Kolejne wyroki za dokonywanie lubieżnych czynów na dzieciach nie przyniosiły skutku. W końcu sąd orzekł, że jest on niebezpieczny dla otoczenia. Ponieważ pilnowali go policjanci, nie mogąc zbliżyć się do dzieci, zaczął molestować swoją siostrę cioteczną.

W środę przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces Roberta K. z gminy Komarówka Podlaska, który został oskarżony o napastowanie seksualne własnej siostry. To nie pierwszy przypadek czynów lubieżnych, jakich miał się dopuścić 44-latek. W 2005 roku stanął przed sądem pod zarzutem molestowania nieletnich. Wyrok nie zrobił na nim większego wrażenia, gdyż trzy lata później wpadł przed szkołą w Komarówce tuż po tym, jak w łazience zaczął obmacywać dwóch 6-letnich uczniów. Udało im się jednak uciec i zaalarmować nauczycieli. Tym razem sąd skazał go na cztery lata pozbawienia wolności. Po wyjściu na wolność po raz kolejny dopuścił się tego samego czynu, znów wobec kilkuletniego chłopca, w wyniku czego ponownie trafił za kratki.

Po trzech latach, w kwietniu 2016 roku wyszedł na wolność. Wcześniej jednak komisja złożona m.in. z biegłych psychologów orzekła, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo iż Robert K. ponownie dokona lubieżnych czynów. Dlatego też mężczyzna został uznany za niebezpiecznego. Sąd nie zgodził się jednak na jego odizolowanie od społeczeństwa. Nakazał mu podjecie leczenia w poradni seksuologicznej i objął go stałym nadzorem policji. Oznacza to, że funkcjonariusze kontrolowali, czy mężczyzna nie zbliża się do szkół czy też innych miejsc gdzie przebywają dzieci. Poza tym mógł on się swobodnie poruszać.

Szybko okazało się, że biegli mieli rację co do jego powrotu do przestępczych czynów. Tym razem ofiarą mężczyzny stała się niepełnosprawna intelektualnie krewna. Jak wynika z akt sprawy, Robert K. kładł się obok śpiącej w łóżku kobiety i dotykał jej intymnych części ciała. Kiedy ta się budziła i zaczynała protestować, 44-latek stosował wobec niej siłę w postaci popchnięć czy też uderzeń. Prokuratura oskarżyła mężczyznę o doprowadzenie niepełnosprawnej kobiety do poddania się innej czynności seksualnej. Nie przyznał on się do winy tłumacząc, że siostra cioteczna go pomawia.

Na wniosek prokuratury sąd wyłączył jawność procesu z uwagi na charakter sprawy. Robertowi K., z uwagi na działanie w warunkach recydywy, grozi nawet 12 lat pozbawienia wolności.

(fot. TVP)

15 komentarzy

  1. widać że lubi macać wszystko co się rusza

  2. Zastrzelić takiego np. przy próbie ucieczki. Można? Można.

  3. nie było by populistycznych haseł pisiorów jakby nie takie wyroki…
    a co do poprawności politycznej, praw człowieka…w takich przypadkach, pozbawienie praw obywatelskich powinno być obowiązkowe…tu nie ma żadnych ale…to nie jakieś pomówienie, przez byłą żonę, ze molestuje dzieci…by na złość zabronić spotkań…to wyraźna recydywa, wręcz złapanie na gorącym uczynku…
    kastracja chemiczna to fikcja…wystarczy jedno niewielkie cięcie i facet zaczyna śpiewać sopranem…

  4. A nie można było go wykastrować i puścić wolno? Po ch… wydawać kasę na pilnowanie zboka?

Z kraju