Wtorek, 16 kwietnia 202416/04/2024
690 680 960
690 680 960

Trzonkiem od siekiery zabił pracownika stacji paliw. Wyższa kara dla Damiana S.

Znacznie surowszy wyrok dla sprawcy napadu na pracownika stacji paliw w powiecie lubartowskim. Mężczyzna spędzi w więzieniu o 10 lat dłużej.

Przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie zapadł kolejny wyrok dla Damiana S., oskarżonego o zabójstwo pracownika stacji paliw w Kolonii Pałecznica w powiecie lubartowskim, do którego doszło w nocy z 30 listopada na 1 grudnia 2017 roku. Głównym organizatorem oraz wykonawcą napadu był 28-letni Damiana S. z Chełma. Mężczyzna wielokrotnie wchodził w konflikt z prawem, trzykrotnie był też karany za przestępstwa przeciwko mieniu. Pomimo kolejnych wyroków, mężczyzna nie zamierzał zacząć zarabiać pieniędzy w legalny sposób. Po tym jak poznał Damiana D. i Magdalenę J., w trójkę postanowili, że będą wspólnie zdobywać środki na swoje utrzymanie. Na początek pod osłoną nocy włamali się do sklepu w miejscowości Sułoszyn w gminie Firlej. Po wybiciu szyby dostali się do środka, skąd ukradli papierosy i gotówkę w kwocie ponad 200 złotych.

Później usiłowali dokonać włamania do sklepu w Lisowie, jednak zrezygnowali z powodu zbyt dobrych zabezpieczeń. Ponieważ poprzedni łup był dość skromny, na początku grudnia ub. roku uzgodnili, że aby zdobyć dużą gotówkę, należy dokonać napadu na stację paliw. Wybrali położoną na uboczu stację w Kolonii Pałecznica. Problemem był jednak fakt, że w porze nocnej do środka nie można było wchodzić. Drzwi były zamknięte, zaś klientów obsługiwano przez małe okienko.

W końcu wpadli na pomysł, że pracownika stacji należy wywabić na zewnątrz, wtedy będzie można dostać się do środka i zabrać znajdującą się w kasie gotówkę. Postanowili tego dokonać za pomocą butli gazowej. Aby ją zdobyć pojechali do Brzeźnicy Bychawskiej, gdzie na terenie jednej z posesji znajdował się punkt sprzedaży gazu. Damian S. przeszedł przez ogrodzenie i zabrał jedną ze znajdujących się w kontenerze butli.

Na stacji paliw byli około godziny 2 w nocy. Najpierw powoli przejechali samochodem sprawdzając, czy nie ma żadnych klientów. Po upewnieniu się, że jest pusto, przystąpili do działania. Zatrzymali się kawałek dalej, a następnie pieszo udali się w okolicę budynku stacji. Wcześniej Damian S. przebrał się, a na głowę założył kominiarkę. To on udał się z butlą do okienka, jego kompani czekali z tyłu budynku.

Powiedział siedzącemu przy kasie 58-letniemu Mirosławowi K., że chce wymienić butlę. Dał mu 100 złotych, a następnie wspólnie ruszyli do znajdującego się obok kontenera. Kiedy pracownik nachylił się, chcąc wyjąć butlę, otrzymał silny cios w głowę trzonkiem od siekiery. Po chwili kolejny. W wyniku tego padł nieprzytomny na ziemię. Następnie Damian S. zaczął przeszukiwać mu kieszenie. Zabrał znajdujące się tam 140 złotych, nie mógł jednak znaleźć kluczy do budynku stacji.

W tym czasie na stacji pojawił się przypadkowy klient. Widząc go napastnicy uciekli do auta i odjechali. Mężczyzna na widok leżącego i zakrwawionego 58-latka wszczął alarm. Mirosław K. w ciężkim stanie trafił do szpitala, jednak lekarzom nie udało się uratować jego życia. Poszkodowany miał m.in. zgruchotane kości czaszki. W trakcie napadu w budynku stacji znajdował się jeszcze jeden pracownik, który spał. Gdyby napastnik dostał się do środka, mężczyzna również by mógł zginąć.

Śledczy oskarżyli Damiana S. o dokonanie napadu i zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do winy, jednak w trakcie składania wyjaśnień część winy zrzucał na kompanów. Zapewniał również, że nie zamierzał pozbawiać życia pracownika stacji. Prokurator nie uwierzył 28-latkowi, zarzucając mu, że zadając tak mocne ciosy tego typu narzędziem, musiał mieć świadomość, że zaatakowany tego nie przeżyje. Podobnego zdania był sąd, który na początku lipca skazał Damiana S. na karę piętnastu lat bezwzględnego pozbawienia wolności oraz po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla żony oraz dwójki dzieci swojej ofiary.

Prokuratura odwołała się od wyroku stwierdzając, że kara jest niewspółmierna do dokonanego czynu. Zwłaszcza, że zbrodnia której dokonał, poczyniona została tylko i wyłącznie z najniższych pobudek, jaką była chęć zysku. Sąd przychylił się do wniosku śledczych i skazał Damiana S. na karę 25 lat pozbawienia wolności.

(fot. kadr z monitoringu stacji)

22 komentarze

  1. Zamiast pierdzieć w pasiaki w ciepłej celi przed TV powinni pracować za miskę zupy na kopalni. I wychodzić na powierzchnie tylko jeżeli wypracują dzienną normę.

  2. A co z resztą są bez winin..

Z kraju