Telefon od lekarza weterynarii wzburzył mieszkańców. Decyzja sądu jeszcze bardziej
21:27 02-06-2019
Spore oburzenie wśród rolników z powiatu parczewskiego wywołała decyzja Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej dotycząca głośnej sprawy lekarza weterynarii, który miał zaproponować podmianę próbek krwi od świni. W lipcu ub. roku hodowcy trzody chlewnej postanowili sprzeciwić się działaniom lekarzy weterynarii, polegającym na wybijaniu zdrowych świń na terenie, gdzie ogłaszano występowanie wirusa afrykańskiego pomoru świń. W miejscowości Dawidy zorganizowali protest i zablokowali samochód, którym jechali weterynarze do jednego z okolicznych gospodarstw. Lekarz miał tam dokonać wybicia kilkuset świń.
Pojazd został otoczony, a protestujący rolnicy wspierani przez Stowarzyszenie Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw zastrzegli, że nie dopuszczą do dalszych tego typu działań. Jak wyjaśniali pikietujący, każdy z nich zainwestował duże środki, aby dostosować gospodarstwa do surowych zasad bioasekuracji. Wybudowali specjalne baseny dezynfekcyjne przed wjazdem na teren gospodarstw, ich teren został ogrodzony, do chlewni wchodzili tylko i wyłącznie właściciele w specjalnych ubraniach.
Jak twierdzili, służby weterynaryjne wybierały losowo gospodarstwa, w których nie stwierdzono obecności wirusa i wybijały utrzymywane tam świnie. Zarzucali lekarzom, że jako właściciele gospodarstw pod rygorem bardzo dużych kar finansowych, nie mogą sobie pozwolić nawet na najmniejsze uchybienia związane z zapewnieniem ochrony przed chorobą w swoim gospodarstwie. Tymczasem lekarze mieli przemieszczać się pomiędzy gospodarstwami, nie zachowując praktycznie żadnych zasad bioasekuracji. W ostrych słowach niektórzy z pikietujących sugerowali, że właśnie to może być powodem rozprzestrzeniania się wirusa.
Niebawem, gdyż we wrześniu, na jaw wyszła propozycja jednego z lekarzy weterynarii, jaką złożyć miał on telefonicznie mieszkańcowi gminy Podedwórze. Artur K. jednak pomylił się i zamiast do rolnika, zadzwonił do dziennikarza lokalnego tygodnika „Wspólnota”, który nosił to samo nazwisko. W trakcie rozmowy zaproponował mu podmienienie próbek krwi pobranej od świni. Lekarz przedstawił się, po czym poinformował, że prowadzone są działania związane z uwalnianiem terenu gminy z zapowietrzonej strefy i ma pobrać krew od znajdującej się w gospodarstwie świni.
Zapytał jednak, czy ma podłożyć od kogoś próbkę, czy mają się szarpać. (…) mam u Pana krew pobrać, podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? – zapytał. Kiedy sprawa wyszła na jaw, wzburzyła całą lokalną społeczność. Według mieszkańców tym samym potwierdziły się ich podejrzenia, że lekarze weterynarii nie działają uczciwie. O sprawie powiadomiona została policja, a następnie śledztwo wszczęła prokuratura.
Dochodzenie w tej sprawie trwało kilka miesięcy. Artur K. odmówił jednak składania wyjaśnień. Śledczy przesłuchali więc rolników, u których lekarz pobierał od świń krew do badań. Swoje zeznania złożył też dziennikarz, z którym rozmawiał lekarz. Sprawdzone zostały też wszystkie dokumenty w Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej w Parczewie związane z pracą Artura K. W marcu b. roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Lekarzowi zarzucono niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę interesu publicznego.
W miniony piątek odbyło się posiedzenie sądu w tej sprawie. Rolnicy, którzy chcieli w im uczestniczyć, nie zostali wpuszczeni na salę rozpraw. Sąd uznał bowiem, że jest ono niejawne. Niebawem okazało się, że sprawa ma zostać warunkowo umorzona. Orzeczenie warunków ma zostać ogłoszone w ciągu tygodnia. Wcześniej Artur K. został ukarany przez rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Przez trzy miesiące nie mógł wykonywać żadnych czynności związanych ze swoją pracą zawodową. Jak wyjaśniał nam jeden z mieszkańców powiatu parczewskiego, decyzja sądu po raz kolejny pokazuje, że urzędnik może robić, co chce i nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Tymczasem rolnicy są karani na każdym kroku.
(fot. lublin112.pl – archiwum)
Wybraliście taki rząd to macie. Rolnicy w większości głosowali na PIS. Poczekajcie jeszcze trochę na syf jakiego zrobią w PE-to to jeszcze nic. Już nie będzie kaski na krówki i świnie. Teraz kwiczcie sobie do woli…
PO pierwsze POwinni zbadać taki POmiot jak ty czy ma jakieś ślady chociaż po rozumie pod czaszką
A może jakiś argument poza inwektywami…?
Argumentem niech będzie: PIS PO jedno zło. Swołocz okrągłostołowa z polsko brzmiącymi nazwiskami. Działają na szkodę Polski.
Z tym wybijaniem świń i asf to jest grubsza sprawa.
Niemcy są producentami trzody i nie na rękę im że mają konkurencję.
Że stocznia sobie poradzili, z cukrowniami również.
Przyszedł czas na tę gałąź.
Nie do pomyślenia żeby w sklepach grupy Schwartz czyli w lidrze i kaufie było oferowane Polakom polskie mięso.
A potem będą się dziwić że zamiast do sądu iść to rolnik widłami po garbie przejedzie takiego „weteryniarza” .