Spore wzburzenie wśród mieszkańców Lublina wywołało wystąpienie w trakcie sobotniego marszu nauczyciela jednej ze szkół podstawowych. Namawiał on m.in. do tego, aby nie nosić maseczek. Pracę lekarzy przyrównał zaś do działalności zbrodniarza wojennego.
Sądy zdecydują, czy uczestnicy wczorajszego marszu, w którym wzięli udział przeciwnicy wprowadzonych przez rząd ograniczeń związanych z zakażeniami koronawirusem, zostaną ukarani. Policjanci już teraz mówią o 26 osobach, a to ma być dopiero początek.
Mówią głośno, że pandemia koronawirusa nie istnieje, a obowiązek chodzenia w maseczkach to przejaw niewolnictwa. W sobotę w Lublinie odbyła się manifestacja "Marsz o wolność. Zakończyć plandemię", w której udział wzięły osoby sprzeciwiające się polityce rządu w kwestii COVID-19.