W niedzielę o poranku nad woj. lubelskim doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Nad powiatem tomaszowskim pojawiła się rakieta manewrująca wystrzelona przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej na cele w Ukrainie.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że minionej nocy doszło do intensywnej aktywności lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, związanej z uderzeniami lotniczo-rakietowymi na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy. Jedna z rakiet wleciała w polską przestrzeń powietrzną.
Dział Wojskowy Prokuratury Rejonowej w Lublinie wszczął śledztwo w sprawie naruszenia przestrzeni powietrznej RP przez niezidentyfikowany obiekt latający. Chodzi o rakietę, która 29 grudnia ub. roku wleciała do naszego kraju znad Ukrainy, a po kilku minutach opuściła teren naszego województwa.
Śledczy prowadzący czynności w sprawie wybuchu rakiety w Przewodowie wykonali już wszystkie czynności. Brakuje jednak danych z Ukrainy, a nasi wschodni sąsiedzi od roku nie kwapią się, aby odpowiedzieć na wnioski prokuratury.
W godzinach popołudniowych w sobotę zakończyły się poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, który wczoraj naruszył polską przestrzeń powietrzną. W działaniach udział wzięło niemal pół tysiąca terytorialsów.
Dowództwo Operacyjne poinformowało w sobotę rano, że na terenie woj. lubelskiego będą prowadzone poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, który wczoraj naruszył polską przestrzeń powietrzną. W działania zaangażowano prawie pół tysiąca żołnierzy WOT.
Rakieta, która dziś rano wleciała na teren naszego regionu z Ukrainy, ma pochodzić z Rosji. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zapewnia, iż wskazują na to ustalenia pochodzące z kilku źródeł.
To, że polska przestrzeń powietrzna została naruszona, nie ma co do tego wątpliwości. Jednak z danych zarówno polskich jak też NATO-wskich systemów wynika, iż obiekt powrócił na Ukrainę.
Kolejne osoby dementują informacje niektórych mediów, aby w naszym regionie miała spaść rakieta znad Ukrainy. Służby cały czas sprawdzają okolicę.
W powiatach zamojskim i tomaszowskim trwają poszukiwania niezidentyfikowanego obiektu, jaki miał wlecieć do naszego kraju od strony Ukrainy. Jak już informowaliśmy, w działania zaangażowane jest wojsko oraz policja. Do tej pory nie natrafiono na żadne ślad, tymczasem już rozgorzał na ten temat spór między politykami.
Trwają poszukiwania niezidentyfikowanego na razie obiektu, jaki wleciał do Polski znad Ukrainy. Widzieli go też mieszkańcy, jednak na razie nie natrafiono na żadne elementy.
To rosyjska rakieta w ubiegłym roku spadła w Przewodowie zabijając dwie osoby. Jednak z ustaleń śledztwa wynika, iż wystrzelili ją Ukraińcy. To pocisk tamtejszej obrony przeciwrakietowej.
W ostatnich dniach głośno zrobiło się o rakiecie znajdującej się na placu zabaw na osiedlu im. Mickiewicza, na terenie Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wszystko za sprawą jej biało-czerwonego malowania oraz pojawienia się godła Polski na górnym elemencie zjeżdżalni.
Nowe malowanie na najbardziej znanej rakiecie w Lublinie wywołało małą burzę w sieci na facebookowej grupie "Stary LSM". Otóż pojawiła się na niej biało-czerwona szachownica, zaś na górnej jej część biały orzeł w koronie na czerwonym tle. Dzieciom to wszystko jedno, ale dorośli toczą w sieci dyskusję.
Jak wygląda sprawa z obroną powietrzną w Polsce, dlaczego rakieta znad Ukrainy swobodnie wleciała do naszego kraju zabijając dwie osoby, wyjaśniają przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej. Okazuje się, że tereny wiejskie często nie są objęte tego typu systemami.