W sobotę osoby spacerujące nad Zalewem Zemborzyckim mogły dostrzec dość nietypowy widok. Mianowicie z łódki do wody wrzucane były choinki. Nie było to pozbywanie się drzewek po świętach, lecz bardzo ważny zabieg mający na celu stworzenie bazy rozrodczej dla rybich drapieżników.
Kolejny kłusownik wpadł w ręce strażników. Tym razem mężczyzna działał nad Zalewem Zemborzyckim. Umieścił w wodzie tzw. samołówkę.
Z własnej inicjatywy zaoferowali swoją pomoc w zarybianiu jeziora. Okazało się, że najbardziej okazałe ryby trafiły do ich reklamówek. O wszystkim powiadomiona została policja.
Wędkarze chcieli pomóc w walce z pandemią koronawirusa i przekazali do szpitala maseczki. Teraz okazuje się, że mają zwrócić wydane pieniądze, co więcej, zajmie się nimi Rzecznik Dyscyplinarny.
Jak sobie poradzić po wpadnięciu do wody w wyniku załamania się lodu, a następnie jak rozpalić ogień i się ogrzać uczyli się pracownicy Polskiego Związku Wędkarskiego. Szkolenie przeprowadzili Partyzanci Lubelszczyzny.
Kiedy wędkarzy jest mniej, gdyż wielu z nich postanowiło pozostać w domach, aktywni stają się kłusownicy. Z jednego jeziora strażnicy wyciągnęli siedem pułapek na ryby oraz sieć.