Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Ta latarnia zagraża życiu. Miasto odpowiada – „Jej przeniesienie nie jest możliwe”

Wracamy do problemu latarni w wąwozie w rejonie ul. Okrzei, która według naszego Czytelnika zagraża zdrowiu i życiu, przede wszystkim dzieci. Na początku tego roku doszło tam do groźnego wypadku.

W grudniu 2017 roku do naszej redakcji zgłosił się mieszkaniec ul. Okrzei, który zasygnalizował problem związany z nowo powstałymi latarniami w wąwozie pomiędzy ul. Okrzei, ul. Wołyńską a ul. Wilhelma Orlika-Rückemana. Otóż w ramach realizacji budżetu obywatelskiego powstał tam m.in. nowy chodnik, ławki oraz latarnie. Te ostatnie zostały postawione, aby zwiększyć bezpieczeństwo w tym miejscu.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że jedna z latarni stanęła centralnie w miejscu, gdzie każdej zimy dziesiątki dzieci zjeżdża na sankach. Słup latarni został zamontowany na dole górki „zjazdowej”. Jak pisał wówczas nasz Czytelnik, o wypadek nietrudno, tym bardziej, że dzieci szaleją na śniegu z sankami, wystarczy chwila nieuwagi i tragedia gotowa. Dodaje, że podczas zjazdu z górki są osiągane spore prędkości.

Po roku od tamtej rozmowy, nasz Czytelnik przesłał nam kolejną informację w związku z latarnią, która jest zagrożeniem dla bawiących się na górce dzieci. Otóż we wtorek 1 stycznia przed południem doszło do wypadku.

– Dziecko się trochę bało, więc tata chciał pokazać, że górka nie jest taka straszna. Sanki niespodziewanie zmieniły tor jazdy i doszło do zderzenia z latarnią. Efekt – rana cięta głowy, 5 szwów – napisał Czytelnik.

Rok temu pytaliśmy urzędników, czy możliwe są jakiekolwiek zmiany w zakresie umiejscowienia tej latarni. Otrzymaliśmy wtedy odpowiedź

– Latarnie zostały ustawione wczesną jesienią z inicjatywy i w uzgodnieniu z radą dzielnicy w ramach projektu realizowanego z budżetu obywatelskiego, na który głosowali mieszkańcy. Ich zadaniem jest poprawa bezpieczeństwa w wąwozie po zmroku, dlatego zostały ustawione przy chodniku. Dla dzieci w dalszym ciągu pozostał spory teren otwartej przestrzeni publicznej pozwalający na jazdę na sankach bez ryzyka kolizji z latarnią – poinformowała nas Joanna Bobowska z Biura Prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin.

Jak widać ryzyko kolizji z latarnią jest i to duże, zwłaszcza teraz, kiedy na górce bawią się dzieci, a będzie ich jeszcze więcej z powodu nadchodzących ferii.

Kilka dni temu ponownie zapytaliśmy, czy jest jakakolwiek możliwość przeniesienia latarni lub chociażby jej zabezpieczenia. Tak, aby w przypadku zderzenia nie doszło do poważnych obrażeń.

– Latarnie zostały ustawione w wąwozie na wniosek mieszkańców, którzy większością głosów zadecydowali o wyborze takiego projektu do realizacji w ramach Budżetu Obywatelskiego. Przeniesienie jednej z latarni nie jest możliwe, ponieważ wiązałoby się koniecznością przebudowy całej sieci w tym miejscu – poinformowała nas Katarzyna Duma z UM Lublin.

W tej sytuacji należy mieć tylko nadzieję, że nie dojdzie do kolejnego wypadku.

(fot. lublin112.pl – sytuacja z 2017 r.)

32 komentarze

  1. Proponuje dmuchane bariery jak na slalomie gigancie i będzie bezpiecznie- a tak seri to fakycznie latarnia stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia, codziennie media donoszą o dziesiątkach rannych. Nad dziećmi proponuje czuwać i nie puszczać samopas a dorosłym na sankach mniej alkoholu, więcej rozumu i będzie dobrze

  2. A mnie przeszkadzają zakręty na drogach i wnioskuje zeby je „wyprostować ” bo stanowią zagrożenie ,szczególnie dla „posiadaczy prawa jazdy ” którzy notorycznie tracą panowanie nad pojazdem na takich zakrętach ….

  3. Nic się nie bójcie jak dojdzie do jakiejś tragedii to odrazu opony się znajdą na latarni, a później będzie dwu tygodniowa nagonka na wszystkie latarnie. Tak to w naszym kraju bywa
    Ave PiS vivat PO

  4. Gdyby rządził w Lublinie PiS to redakcja nie zakończyłaby tak łagodnie artykułu.
    Kretyńskie tłumaczenie ratusza… Po prostu im się nie chce.

  5. Opamiętajmy się. Podobnie można byłoby domagać się usunięcia ławek ustawionych przy alejce bo dziecko jadące sankami może w nie uderzyć. A czy przeniesienie latarni w inne, pobliskie miejsce daje gwarancję, że kolejny młody saneczkarz nie upodoba sobie właśnie takiej trasy która przebiegnie po słupie? Najbardziej rozsądnym byłoby usypanie przed latarnią odpowiedniego wzniesienia, o kształcie przy mostowej izbicy, która skieruje jadące sanki na prawo lub lewo od istniejącego słupa.

  6. Jak ktoś uderza z dużą siłą w latarnie koło chodnika i ma 5 szwów na głowie to nie ma mózgu ! Strach by pomyśleć co by było jak by uderzył w dziecko przechodzące tym chodnikiem lub matkę z wózkiem! Ja bym dał zakaz z zjeżdżania z nielegalnej górki! Wystarczy spojrzeć na zdjęcie. A skoro jego dziecko ktoś potrąci to dopiero będzie miał pretensje do wszystkich.

  7. Na wąwozie jest jeszcze jedna mina dla dzieci zjeżdżających na sankach .Przy dawnym torze saneczkowym jadąc z góry trzeba uważać na śmietnik po lewej stronie bo tez można go zaliczyć podczas zjazdu a wystarczyłoby przesunąć go 5 metrów dalej.

  8. a czy nie można wykazać się własną inicjatywą i wziąć z 5 opon, porozcinać z jednej strony i ponakładać na dół słupa jedna na drugą? Gdyby trzeba było pogrzebać we wnęce słupa, też elektryk by sobie poradził… Sprawa załatwiona.

  9. Wasze dzieci, wasz problem.

Z kraju