Strażacy na lubelskim lotnisku. To nie było awaryjne lądowanie
20:03 21-09-2016
Po godzinie 13 nasi czytelnicy zauważyli jadące w kierunku Portu Lotniczego Lublin w Świdniku trzy zastępy straży pożarnej. W tym samym czasie nad lotniskiem pojawił się samolot z Dublina. Obawiali się, że może chodzić o usterkę samolotu i przygotowania do awaryjnego lądowania.
Na szczęście do niczego takiego nie doszło. Przyjazd strażaków zbiegł się w czasie z lądowaniem samolotu, jednak straż pożarna dostała sygnał o pożarze w terminalu. – Pomyłkowo uruchomiony został alarm przeciwpożarowy – poinformował nas Piotr Jankowski z Portu Lotniczego Lublin.
Ponieważ pożaru nie stwierdzono, strażacy po kilku minutach wrócili do jednostki.
(fot. nadesłane)
2016-09-21 20:00:18
Mam nadzieję że ten pomylony ktoś zapłaci za interwencję trzech zastępów strażaków.
Racja, następnym razem gdy faktycznie coś się stanie, zamiast łączyć alarm będzie się zastanawiał czy to słuszne.
Eee tam, zaraz płacić, przecież blondasek powiedział, że nie chciał i przeprasza.
Akcje ratunkowe mają to do siebie, że nikt nie ponosi kosztów za niezasadne wezwanie. Po dużej ilości przypadków z lat 90-tych, gdzie ludzie umierali na ulicy lub w domach, bo inni bali się poniesienia odpowiedzialności za niezasadne wezwanie pogotowia lub straży prawo zostało zmienione w ten sposób, że jeżeli wezwiemy karetkę lub straż, mając choć odrobinę wątpliwości to nie poniesiemy tego konsekwencji, co innego jeżeli zrobimy to celowo pomimo braku zagrożeń. A w większości firm są zamontowane systemy przeciwpożarowe, które automatycznie generują alarmy w straży i straż jedzie do pożaru nijako z automatu, a na miejscu okazuje się, że przyczyną wygenerowania alarmu jest zepsuta czujka dymu. I kto ma ponosić wtedy odpowiedzialność – chińczyk, który czujkę składał, bo po roku lub 3 latach wyrzuciła błąd, a tydzień wcześniej podczas przeglądu była sprawna.