Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Śledczy wciąż walczą w sprawie Ukraińców uniewinnionych w sprawie brutalnych napadów. Chcą, aby znów stanęli przed sądem

Jest wniosek o kasację wyroku uniewinniających trzech obywateli Ukrainy, których wcześniej prokuratura oskarżyła o dokonanie brutalnych napadów. Niezależnie od decyzji, jaką podejmie Sąd Najwyższy, postawienie po raz kolejny mężczyzn przed sądem może być jednak bardzo trudne.

Prokuratura Rejonowa w Chełmie nie poddaje się i po raz kolejny stara się, aby trzej obywatele Ukrainy ponownie stanęli przed sądem za dokonanie brutalnych napadów. Chodzi o 19-letniego Maksyma S., 22-letniego Oleksandra F. i 37-letniego Oleksandra S. Chodzi o głośną sprawę, kiedy to sprawcy atakowali mieszkające w okolicach Chełma osoby.

Pierwszy napad miał miejsce na początku maja 2018 roku w miejscowości Ochoża Kolonia. Sprawcy nocą dostali się do środka stojącego na uboczu domu jednorodzinnego. Przystawili mężczyźnie widły do brzucha, a następnie związali go i bili po całym ciele żądając wydania pieniędzy. To samo uczynili z jego małżonką.

Mężczyzna słysząc krzyki swojej żony oddał napastnikom pieniądze w kwocie 2 tys. złotych. To jednak nie zadowoliło napastników. Zaciągnęli mężczyznę do łazienki, napuścili do wanny wody i zaczęli go podtapiać. Chcieli też, aby wydał im kluczyki do subaru. Kiedy ledwo żywy mężczyzna powiedział, że nie ma takiego auta okazało się, że napastnicy źle wytypowali swoją ofiarę. Uważali, że jest to handlarz samochodów i się obłowią, trafili zaś na emeryta. Zabrali dane im wcześniej 2 tys. złotych i uciekli.

Po kilku dniach dokonali kolejnego napadu, tym razem w miejscowości Okszów koło Chełma. Również nocą dostali się do domu jednorodzinnego. Potężnym ciosem powalili przebywającego w środku mężczyznę, po czym przywiązali go do kaloryfera, a na głowę założyli worek. Aby wymóc na nim oddanie gotówki bili go młotkiem w stopy, grozili odcięciem palców, a także przypalali rozgrzanym żelazkiem. Nie szczędzili też ciosów, które doprowadziły do złamania obojczyka.

W tym samym czasie kolejni napastnicy bili partnerkę mężczyzny. Złapali ją za włosy i zaciągnęli do łazienki, gdzie grozili śmiercią. Przestraszony mężczyzna oddał 20 tys. złotych. Sprawcy splądrowali też dom i zabrali należącą do właściciela posesji kolekcję monet i odznaczeń, 2 szable, wkrętarkę i pozłacane sztućce. Łączna wartość skradzionych rzeczy wyniosła ponad 120 tys. zł.

Kolejny napad miał miejsce na os. Słoneczne w Chełmie. Jeden z mieszkańców usłyszał w nocy dźwięk tłuczonej szyby. Kiedy wstał sprawdzić, co się stało, silnym uderzeniem został powalony na podłogę. Następnie skrępowano go i zaciągnięto do łazienki. Napastnicy przez dłuższy czas go bili oraz przypalali rozgrzaną lokówką. Kiedy nie przyniosło to skutku, sprawcy związali 10-letniego syna mężczyzny i zagrozili, że go zabiją. Mężczyzna oddał im 60 tys. zł.

Policjanci ustalili, że za przestępstwa odpowiada grupa Ukraińców, którzy przyjeżdżali do Polski głównie w tym celu. Kiedy po raz kolejny przekroczyli oni granicę, mundurowi postanowili nie czekać, aż zaatakują po raz kolejny, tylko przystąpili do akcji ich zatrzymania. Na terenie jednej z posesji w Berdyszczach w gminie Dorohusk w ręce policjantów wpadło sześciu mężczyzn: Bohdan S., Valerij S., Bohdan D., Maksym S., Oleksandr K. i Roman S. Kolejnych czterech: braci Oleksandra S. i Yuriia S. oraz Oleksandra F. i Maksyma F. zatrzymano w Okopach-Kolonii.

Szybko okazało się, że większość z nich trzeba wypuścić na wolność. Wszystko z powodu braku dowodów. Sprawcy w trakcie napadów nie zostawili po sobie praktycznie żadnych śladów. Byli też doskonale zamaskowani, przez co poszkodowani nie byli w stanie ich rozpoznać. Żaden z zatrzymanych nie przyznał się, aby miał cokolwiek wspólnego z napadami. Znaczna część z nich tłumaczyła, że przyjechali do naszego kraju bez szczególnego celu.

Śledczy przedstawili zarzuty trzem Ukraińcom pochodzącym z położonej ok. 17 km od polskiej granicy Lubomli. Pierwsza ofiara rozpoznała głos Oleksandra F., druga Oleksandra S., z kolei wszystkie ofiary zgodnie rozpoznały gardłowy i niski głos należący do Maksyma S. W akcie oskarżenia ujęto także szereg poszlak, które pozwalają wskazać, że to zatrzymani brali udział w napadach. Dodatkowo wyjaśnienia składane przez oskarżonych były niespójne i często niezgodne z prawdą. Są jednak uniewinnił oskarżonych tłumacząc, że eksperyment, w którym pokrzywdzeni rozpoznawali głosy sprawców, został przeprowadzony z małą starannością.

Chełmska prokuratura nie zgodziła się z takim orzeczeniem sądu. Wniosła o pisemne uzasadnienie wyroku, a następnie złożyła apelację. Została ona rozpatrzona w grudniu ub. roku a Sąd Apelacyjny w Lublinie uznał, iż orzeczenie sądu pierwszej instancji jest prawidłowe. Śledczy postanowili więc zwrócić się do Sądu Najwyższego. Skierowana została tam kasacja z wnioskiem o unieważnienie orzeczenia sądu rejonowego i skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia.

Niezależnie od decyzji, jaką podejmie Sąd Najwyższy, postawienie po raz kolejny mężczyzn przed sądem może być jednak bardzo trudne. Wszystko dlatego, że zaraz po tym, jak zostali uniewinnieni, zwolniono ich z aresztu. Następnie od razu opuścili oni Polskę.

(fot. policja)

15 komentarzy

  1. Spokojnie, wrócą jak się kasa skończy. Kogoś w końcu zabija.

  2. pokazać dokładnie gęby, upublicznić nazwiska to się więcej tu nie pokażą

  3. Brawo służby. Potrafią tylko łapać osoby, które nie zgadzają się z plandemią. A jak bandyci chodzą po ulicy i łamią prawo, to już jest problem…

Z kraju