Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Wyjątkowa akcja lubelskich studentów (zdjęcia)

Dr inż. Leszek Gardyński wraz ze studentami Politechniki Lubelskiej prowadzi akcję „Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Jej celem jest ratowanie od złomowiska tych pojazdów, jak też tworzenie na ich podstawie innych, wyjątkowych aut.

We wtorek jeden z parkingów Politechniki Lubelskiej zapełnił się pojazdami, z których słynie Lublin. Wydarzenie było częścią akcji „Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”, której organizatorem jest Lubelskie Towarzystwo Historii Przemysłu. Auto, które przez lata używano chyba we wszystkich gałęziach przemysłu, rolnictwa jak też w większości firm i zakładów, które było też hitem eksportowym w PRL-u, obecnie ginie na złomowiskach. Jednak wiele żuków przeżyło swoich o wiele nowocześniejszych następców i jest używanych do dnia dzisiejszego.

Działania mające na celu ratowanie tych kultowych samochodów zapoczątkował dr inż. Leszek Gardyński, który wraz ze studentami Koła Naukowego Inżynierii Materiałowej Politechniki Lubelskiej zasłynął z realizacji ciekawych przeróbek samochodów lub odbudowy już nieistniejących, jak chociażby trenażera czołgowego MPG 69. Oprócz zachęcania studentów do ratowania od zezłomowania tych wyjątkowych pojazdów, postanowił razem ze swoimi studentami przerobić 3-osiowego Żuka na niespotykany pojazd terenowy o napędzie 6×6.

Historia żuka sięga roku 1956, kiedy to w lubelskiej Fabryce Samochodów Ciężarowych rozpoczęto prace nad nowym lekkim samochodem dostawczym. Miał on zarówno zapełnić lukę w polskim przemyśle motoryzacyjnym, jak też sprostać dużemu zapotrzebowaniu na tego typu auto, a jednocześnie być dostosowanym do realiów powojennej Polski. Ekipa konstruktorów, którymi dowodził początkowo inż. Roman Skwarek, a następnie inż. Stanisław Tański, posłużyli się podzespołami samochodu osobowego Warszawa M-20. W 1957 roku gotowy był już prototyp, którego nazwano Żuk A 03. Oficjalna prezentacja miała miejsce rok później na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Społeczeństwu auto zaprezentowano podczas corocznej defilady 1 maja.

Do napędu żuka służył czterozaworowy, dolnozaworowy silnik, taki jak w warszawie. Miał pojemność 2120 cm3 i maksymalną moc 54 KM. Umożliwiało to rozpędzenie auta do 90 km/h, średnie spalanie wynosiło około 13-15 litrów na 100 km. Kabina pasażerska przystosowana była do przewozu dwóch osób a powierzchnia przestrzeni ładunkowej wynosiła prawie 4 metry kwadratowe co pozwalało na przewóz maksymalnie 900 kg ładunku. Żuki bardzo szybko stały się hitem zarówno w kraju jak i za granicą. Pojazdy eksportowano nie tylko do zaprzyjaźnionych krajów socjalistycznych takich jak ZSRR, Bułgaria czy Rumunia, lecz również do Egiptu, Ekwadoru, Kolumbii, Kuby a nawet do Norwegii.

W międzyczasie żuk przeszedł wiele modernizacji i stale był unowocześniany. Poprawiano elementy, które dawały się użytkownikom we znaki z powodu awaryjności, ulepszano kabinę dzięki czemu zapewniono kierowcom lepszy komfort, a także wzmocniono zawieszenie przez co zwiększona została ładowność. Prosta konstrukcja i brak problemów z naprawami, doskonale zdały egzamin nawet w trudnych afrykańskich warunkach. Sprawiło to, że żuki produkowano nawet w Egipcie pod nazwą ramzes. W szczytowym okresie powstawało 30 tysięcy pojazdów w ciągu roku. Ostatni żuk zjechał z linii produkcyjnej w dniu 13 lutego 1998 roku. W sumie wyprodukowano 587.500 aut.

„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Wyjątkowa akcja lubelskich studentów (zdjęcia)

„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Wyjątkowa akcja lubelskich studentów (zdjęcia)

„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Wyjątkowa akcja lubelskich studentów (zdjęcia)

„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Wyjątkowa akcja lubelskich studentów (zdjęcia)

„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Wyjątkowa akcja lubelskich studentów (zdjęcia)

„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”. Wyjątkowa akcja lubelskich studentów (zdjęcia)
Fot: Jakub Krzysiak / SAF PL

11 komentarzy

  1. w Egipcie ramzesa można jeszcze spotkać bo rdza ich za bardzo nie bierze , blachy były po autoferezie

  2. Dobrze że Rosjanie potrafili ”trzymać” Polaków za ****. Bo Polacy w Lubinie w centrum to tylko się tłuką po mordach

  3. Przygoda przygoda każdej chwili szkoda

    Wszystko spoko tylko jak mówił mi znajomy kierowca (zajeździł 5 takich aut), 100 tys i silnik do wymiany

    • Jaki kierowca, taki przebieg. 5 sztuk zdaje to potwierdzać.

      • przygoda przygoda kazdej chwili szkoda

        uwierz mi że akurat ten gość wie co robi za kierownicą, zarówno jeśli chodzi o przepisową jak i ekonomiczna jazdę

  4. 13 lat kołatalem się Źukiem, skrzynia biegów była 3 , dbałem sam naprawialem ,nawet całą ławę przodu wymieniłem i traf chciał że urwało się coś w silniku więc poszedł na części do handlarza .
    Wspominam go z sentymentem , bo nigdy mnie nie zawiódł , po mimo źe był paliwoźerny to do wszystkiego się nadawał .

  5. Oddam półoś do żuka w ramach rozwoju projektu . Kontakt przez redakcję.

  6. Żuk jest jeden i ma się całkiem dobrze…

  7. Przez 15lat jezdzilem zawodowo ZUKAMI .Dwa zlozylem od podstaw .Raz urwal sie wal korbowy.Pozostale awarie usuwalem na trasie.Mam problem.Czy w ostatnich silnikachS21 byly montowane gazniki Jikov dwugardzielowe podobne do Webera. Popieram inicjatywe lubelska.

Z kraju