Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

Przez lata zatruwał życie okolicznym mieszkańcom. Śmieci, które zgromadził na posesji, usunie gmina

Fetor czuć w całej okolicy, wokół biegają szczury oraz psy, nad którymi nikt nie ma kontroli. Tak wygląda codzienne życie mieszkańców miejscowości Janopol. Wszystko przez jednego mężczyznę, który z całej okolicy zwozi na swoją posesję odpady tłumacząc, że są to surowce wtórne.

Rozpoczęło się sprzątanie nielegalnego składowiska odpadów, jakie urządził na swojej posesji mieszkaniec Janopola w gminie Kłoczew w powiecie ryckim. Jan B. przeprowadził się do tej miejscowości dziesięć lat temu. Początkowo nie można mu było nic zarzucić. Jednak z biegiem czasu na teren gospodarstwa mężczyzna zaczął zwozić z całej okolicy różnego rodzaju odpady. W ciągu kilku lat zgromadził ich tak wiele, że zajmują cały należący do niego teren. Jest tam blisko setka starych i uszkodzonych pojazdów, do tego sterty urządzeń elektrycznych. Największym problemem są jednak produkty spożywcze, które gnijąc wydzielają ogromny fetor. Jest tego tak dużo, że aby przemieszczać się po terenie działki, trzeba chodzić ścieżkami pomiędzy stertami śmieci.

Jak tłumaczą mieszkańcy, oprócz zapachu, który zwłaszcza w lecie jest nie do zniesienia, utrapieniem są owady, których ogromna ilość się tam rozmnaża. Do tego szczury. Gryzonie biegają po okolicy i wyrządzają szkody w sąsiednich gospodarstwach. Jednak to nie wszystko. Mężczyzna hoduje również dziki i trzyma dziesiątki psów. Z kolei zgromadzone tam śmieci roznoszone są przez zwierzęta oraz rozwiewane przez wiatr. Zaś wyciekające z samochodów płyny eksploatacyjne mogą zatruć środowisko i wodę.

Wielokrotne rozmowy mieszkańców z kłopotliwym sąsiadem nie przyniosły rezultatu. Jak nam wyjaśniano, tłumaczył on zawsze, iż to lokalna społeczność się na niego uwzięła. Zapewniał, że wszystko to, co ma zgromadzone na swojej posesji, są to surowce wtórne. Gwarantował również, że przecież on nikomu nie przeszkadza, jest to jego działka a smród roznosi się po okolicy również wtedy, kiedy rolnicy wykonują opryski czy też nawożą pola obornikiem.

Widząc, że śmieci zamiast ubywać wciąż przybywa, mieszkańcy postanowili szukać pomocy wśród urzędników. Urząd gminy potwierdził, że skargi są zasadne i nałożył na Jana B. kilka grzywien. Jednak nie przyniosło to spodziewanego rezultatu. Owszem część szczurów zostało wytrutych, jednak śmieci wciąż przybywało. Do akcji wkroczył sanepid. W 2015 rok inspektorzy zobowiązali mężczyznę do usunięcia odpadów. Również Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Lublinie uznał, że to nielegalne składowisko śmieci może stanowić zagrożenie epidemiologiczne. Ponieważ właściciel posesji nie reagował, urzędnicy dali mu czas do końca maja, aby zrobił porządek z zalegającymi odpadami.

Z uwagi na fakt, iż do tej pory nic się nie zmieniło, urzędnicy postanowili raz na zawsze pozbyć się problemu. Gmina wynajęła specjalistyczną firmę z Garwolina, której pracownicy mają za zadanie zlikwidować nielegalne składowisko odpadów. Ponieważ do nakazu tego uczynienia nie zastosował się właściciel, gmina zrobi to za niego. Oczywiście kosztami obciąży Jana B. Te zaś są niemałe, gdyż wynoszą ponad 100 tys. złotych. Ekipa już pracuje a kolejne wypełnione śmieciami ciężarówki opuszczają Janopol. Mieszkańcy liczą, że już niebawem będą mogli odetchnąć z ulgą i zapomnieć o wieloletniej gehennie, jaką urządził im ich sąsiad.

Przez lata zatruwał życie okolicznym mieszkańcom. Śmieci, które zgromadził na posesji, usunie gmina

(fot. Polsat)

22 komentarze

  1. a czuba do Abramowic niech tam zbiera !

Z kraju