Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Płonąca ciężarówka jechała drogą krajową. Gonili ją strażacy

Przytomne zachowanie kierowcy ciężarówki sprawiło, że pojazd tylko częściowo został uszkodzony przez ogień. Występują utrudnienia w ruchu.

Zdarzenie miało miejsce w środę około godziny 14:30 na drodze krajowej nr 19 Lublin – Kraśnik. Kierujący samochodem ciężarowym z naczepa mężczyzna, dojeżdżając do miejscowości Strzeszkowice zauważył, że zaczyna się palić tylna część naczepy. O wszystkim powiadomiona została straż pożarna, zaś kierowca nie zatrzymując się w dalszym ciągu jechał w stronę Lublina.

Z pojazdu wydostawały się płomienie oraz sporo dymu. Na pomoc ruszyli strażacy z Niedrzwicy Dużej, Strzeszkowic oraz Bełżyc. Pojazd udało się im dogonić w miejscowości Zemborzyce Tereszyńskie, niedaleko wjazdu na obwodnicę Lublina. Pożar szybko został ugaszony.

Jak nas poinformowano, dzięki temu, że kierowca nie zatrzymywał się, straty nie są duże. W innym przypadku, płomienie mogły się rozprzestrzenić na pozostałą cześć naczepy. Prawdopodobną przyczyną pojawienia się ognia, była awaria układu hamulcowego.

Na miejscu zdarzenia występują utrudnienia w ruchu.

61
(fot. nadesłane – Natalia)

42 komentarze

  1. Reakcja kierowcy wzorowa! Dobrze że odrazu zadzwonił do Straży Pożarnej na 998 a nie na 112 bo zanim by opowiedział swoją historię imię nazwisko adres nr buta markę samochodu producenta naczepy itp. To dojechałby już pewnie do węzła Czechów i nie było by już co gasić

  2. Nikomu źle nie życzę, ale niektórym przydałoby się żeby taki płonący farfocel oderwany od pędzącej ciężarówki chlapnął prosto w twarz. Ciekawe, czy oszpeceni do końca życia może z wypalonym okiem pozostaliby przy swojej argumentacji.

  3. Zestaw cały czas stoi na łączniku starej 19 i w nocy ktoś dorobił graffiti na boku naczepy!

  4. To jest normalna sprawa od tego jest kwalifikacja, nie wolno się zatrzymac jeśli zaczyna sie palić opona lub naczepa w przeciwnym razie można doprowadzić do spalenia zestawu

  5. Hmmm… Nie wiem czego uczą na kursach, ale nasuwa się kilka logicznych pytań (jeżeli się mylę proszę o wyjaśnienia):
    1. Powszechnie wałkuje się temat: zły stan ogumienia = duże niebezpieczeństwo dla wszystkich użytkowników drogi. Jak ma się łysa opona do płonącej? Słusznie podniesiono argument, że uszkodzona opona (nie mówiąc już o płonącej) stanowi potężne zagrożenie dla innych użytkowników drogi. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że oderwany lub płonący (!) kawałek opony/plandeki uderzy/upadnie w kogoś czy też na taki płonący kawałek najedzie inny pojazd.
    2. Pożar ma jakąś przyczynę – skąd kierowca wie jaką. Skoro prawdopodobnym jest, że blokada koła/łożyska/hamulce. Należy liczyć się z tym, że może w końcu (kontynuowanie jazdy) odpaść, być może masakrując innych użytkowników drogi.
    3. Skoro to mogły być hamulce, to jazda takim składem z uszkodzonymi hamulcami jest skrajnie nieodpowiedzialna, również ze względu na różnice względne wysokości ulicy (pomiędzy Niedrzwicą a Strzeszowicami jest kilka mocnych zjazdów/podjazdów).
    4. Argument o „zaleceniu jazdy” miałby rację bytu wyłącznie w sytuacji gdy należałoby wyjechać z zabudowanej miejscowości, skrzyżowania, gęstej zabudowy, parkingu – celem minimalizacji zagrożenia rozprzestrzenienia się pożaru. Kontynuowanie takiej jazdy poza terenem zabudowanym jest jak dla mnie wyłącznie chęcią ratowania osobistego majątku/ograniczenia strat własnych kosztem zdrowia i życia innych użytkowników drogi. Straty materialne zawsze można naprawić (nawet świadczeniem ubezpieczyciela), zdrowia już nie zawsze, a życia – nigdy. Moim zdaniem znacznie bezpieczniejszym byłoby się zatrzymać pomiędzy N-cą a Strzeszowicami albo za Strzeszowicami. Jeżeli kierowca chciałby ratować dobytek – to mógłby ewentualnie odpiąć naczepę (jeżeli nie narażałoby to jego życia) i odjechać ciągnikiem.

    Cieszę się, że wszystko skończyło się na strachu i relatywnie niewielkich stratach materialnych, jednak – moim zdaniem – niewiele brakowało aby sytuacja zakończyła się o wiele poważniej. Osobiście wolałbym aby nie spotkać jadącej na mnie pochodni, jeżeli ma się palić to z dwojga złego wolę aby paliła sie stojąc w miejscu – widząć dym/ogień mógłbym zatrzymać się w bezpiecznej odległości…

    • Moim zdaniem autor tego artykułu powinien powrócić do tematu i napisać wyjaśnienie, kto ocenił tak pozytywnie zachowanie kierowcy ciężarówki… dyżurny straży pożarnej…sam autor… i czy dyżurny przyjmujący zgłoszenie zalecił kontynuowania jazdy w kierunku Lublina i wydłużanie czasu potrzebnego na dotarcie do płonącej ciężarówki.
      To jest bardzo ważne, bo jeśli to był fatalny błąd dyżurnego oraz kierowcy i został on tu pochwalony, to możemy się spodziewać naśladowców – płonące ciężarówki na zatłoczonych trasach a za nimi wozy bojowe strazy pożarnej w pościgu. Toż to jakiś absurd… totalna głupota.
      Panie Redaktorze niech Pan się wypowie 🙂

  6. Pęd powietrza, potrafi zgasić ognisko zapalne. Kierowca ciężarówki postąpił słusznie. Tak samo jest z samolotami, taż jak silnik się pali to potrafią ostro schodzić w dół, żeby zgasić zarzewie ognia i to nie są bujdy tylko fakty. Ale co tam ludzie wiedzą, najlepiej pierdaczyć kacapoły że źle zrobił i rozkręcać małysza. Tak samo jak kierowca cysterny z paliwem w Niemczech. Wyjechał poza tereny zamieszkałe i autostradę, straż też go ścigała, uniknięto wybuchu itd. Mimo to dostał 3k ojro kary. Poczytajcie na wy.op.pl „Kierowca bohater, który wyjechał płonącą cysterną z miasta, jednak ukarany” Helmuty to jednak dziwny kraj.

    • Bujdy kompletne! Miałoby to sens, gdyby nie fakt, że w naczepie jest trzy osie i z jednej strony mamy 6 kół, 6 opon i jeśli zapali się ta z przodu albo w środku to pęd powietrz podsyca palenie, więcej tlenu a dodatkowo zablokowane hamulce grzeją się coraz bardziej i zaczynają się szybciej palić sąsiednie opony.
      Niemcy to normalny kraj. Ukarali kierowcę bo był niedoszkolony. W cysternie oprócz opon i wiązki instalacji powietrznej i elektrycznej nie ma nic łatwopalnego, a zbiornik cysterny, szczególnie pełnej, zniesie bez problemu temperaturę palącej się opony do czasu przyjazdu strażaków, którzy będą przy pożarze znacznie szybciej, gdy on nie będzie przed nimi uciekał.

Z kraju