Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

Pijany strażnik więzienny wpadł za kierownicą opla. Funkcjonariusze nie chcą z nim pracować, obawiają się mataczenia w sprawie

Funkcjonariusze Służby Więziennej z Aresztu Śledczego w Lublinie zaalarmowali nas o przypadku ich kolegi z pracy, który wpadł na jeździe samochodem po pijanemu. Obawiają się, że sprawa została „zamieciona pod dywan”, gdyż strażnik nie poniósł żadnych konsekwencji.

Pracowników lubelskiego Aresztu Śledczego zbulwersowała sprawa ich kolegi z pracy, który kilka miesięcy temu został zatrzymany przez policję, kiedy to po pijanemu poruszał się samochodem. Zdarzenie miało miejsce we wtorek 22 lutego w Świdniku. Świadkowie zwrócili wtedy uwagę na poruszającego się ulicami miasta opla, którego kierowca nie był w stanie utrzymać prostego toru jazdy. Nie używał też kierunkowskazów, a w pewnym momencie wjechał na trawnik.

O wszystkim powiadomieni zostali policjanci. Niebawem, w rejonie ul. Hotelowej, funkcjonariusze zatrzymali opisywane auto. Badanie alkomatem potwierdziło podejrzenia świadków. Jak wyjaśnia st.asp. Elwira Domaradzka z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku, 39-letni mieszkaniec Lublina miał wtedy ponad 3 promile alkoholu w organizmie.

Tymczasem pracownicy aresztu wyjaśniają, że ich kolega nie poniósł z tego powodu żadnych konsekwencji. Co więcej, podkreślają, iż nie był to pierwszy raz, kiedy ów funkcjonariusz Służby Więziennej znajdował się pod wpływem alkoholu. W podobnym stanie miał się również pojawiać w pracy. Jednak pomimo popełnienia przestępstwa zagrożonego kilkuletnią karą pozbawienia wolności, nic w tej sprawie się nie dzieje.

– Po zatrzymaniu odebrał go z komendy kierownik i sprawa została zatajona. Jednak jest na to świadek, raport policji oraz wyniki badania alkomatem. Mimo to, osoba ta nadal jeździ samochodem i pracuje w Areszcie Śledczym. Do tej pory nie poniosła żadnych konsekwencji prawnych ani dyscyplinarnych w pracy – napisali do nas zaniepokojeni funkcjonariusze Służby Więziennej.

Jak się okazuje, sprawa cały czas jest prowadzona. Jak nam przekazują policjanci, od zdarzenia minęło ledwo ponad dwa miesiące. Tymczasem tego typu postępowania potrafią trwać nawet i pół roku. Obecnie czynności prowadzi prokuratura, która ma już skompletowaną dokumentację i w najbliższym czasie powinna zakończyć dochodzenie kierując do sądu akt oskarżenia.

– Pozostaje pytanie, co dyrektor aresztu lub okręgowy dyrektor Służby Więziennej ma zamiar zrobić z tym człowiekiem. Obecnie ludzie nie chcą z nim pracować. Z osobą która pije i jeździ łamiąc prawo – dodają funkcjonariusze.

Jeżeli chodzi zaś o konsekwencje służbowe, tutaj zapewniono nas, że wbrew podejrzeniom innych funkcjonariuszy o próbach zatuszowania całej sprawy, nic takiego nie ma miejsca. Kiedy tylko przełożeni 39-latka otrzymali informację o przedstawieniu mu zarzutów, podjęli czynności wyjaśniające. Z uwagi na bogaty materiał dowodowy, jaki zgromadzili śledczy, władze Aresztu podjęły decyzję o jego zawieszeniu. Prowadzone jest również postępowanie dyscyplinarne, które w tego typu przypadkach kończy się najczęściej usunięciem funkcjonariusza ze służby.

(fot. lublin112/zdjęcie ilustracyjne)

21 komentarzy

  1. Co się zdarzyło w Vegas, zostaje w Vegas.

  2. To w końcu kto prawdę mówi, policjanty czy rzecznik? Bo z tego wynika, ze skoro nie poniósł żadnych konsekwencji to nadal normalnie pracuje, a z kolei rzecznik mówi że został zawieszony. Więc?

  3. A co się stało się pod Jeszewem? Co się stało się?

  4. Kto donosem wojuje..

  5. dalej jeździ samochodem? nie zatrzymali prawa jazdy?

  6. Co kierowca opla może, to nie ty prokuratorze. Dać nagrodę i podwyżkę, niech wychyli w pracy łyżkę.

  7. To normalne w A Ś Lublin i to nie on jeden chleje w pracy i po pracy wystarczy podjechać na południową na koniec zmiany 18;00 lub 6;00 !!!Szkoda ,że nikt tego gnojowiska nie zamknął bo kiedyś kogoś zabiją!!!!

  8. Ogólnie to tragizm… Wszędzie konfidenci… Zapewne to jakiś Dowódca lub ktoś kto trzyma porządek… Łajzy a nie koledzy z pracy.

Z kraju