Odpowie za oszustwo metodą „na policjanta”. Łupem oszustów mogło paść 100 tys. złotych
07:48 07-03-2020
W ubiegłym roku na terenie Lublina do jednej z mieszkanek zadzwoniła osoba podająca się za policjanta. Kobieta dała się przekonać, że jej pieniądze są zagrożone przez hakerów i zdecydowała się przelać oszczędności na wskazane rachunki bankowe.
Łącznie łupem oszustów mogło paść 100 tys. złotych. Część z tej kwoty udało się uratować policjantom z KMP w Lublinie. Funkcjonariusze od razu po zdarzeniu zablokowali jeden z przelewów.
Policjanci operacyjni badając sprawę, trafili na trop jednej z kobiet biorących udział w tym przestępstwie. 39-letnia kobieta została zatrzymana i usłyszała zarzuty. Podejrzana trafiła już do tymczasowego aresztu na okres 3 miesięcy. Za oszustwo grozi jej kara do 8 lat więzienia.
(fot. lublin112.pl)
Zastanawia mnie skąd oszuści dysponują takimi trafnymi informacjami. O stanie konta bankowego itd. Jak myślicie, gdzie jest to źródło info…?
Widać, że nie masz telefonu stacjonarnego. Każdy posiadacz takiego w moim bloku odbiera po 5-8 telefonów dziennie z różnymi ofertami, zaproszeniami na spotkania, promocjami, itp. Są do tego przyzwyczajeni, już nawet nie reagują. Wystarczy jednak zadzwonić do takiej osoby z czymś przez co poczuje, że jest dla kogoś ważny, a dowiesz się bardzo wiele. To może być telefon z ankietą, a nie zaproszeniem i już możesz pod pretekstem np badania kondycji finansowej gospodarstw domowych uzyskać masę informacji o dochodach, oszczędnościach, itp. Emeryci z nudów to ci powiedzą, a gdy jeszcze poczują się wyróżnieni (bo np są w wąskim gronie ankietowanych) to idą niemal na całość. Mają za dużo zaufania do instytucji i firm i nie widzą, jak z takich danych można wiele wywnioskować. Podlegają więc manipulacji, ujawniają dane, a po kilku dniach dzwoni do nich „wnuczek”, „policjant” lub „prokurator”.
Rozmowa jest tak prowadzona,że sami ludzie utożsamiają osobę z kimś bliskim a w obliczu tragedii przy presji czasu chcąc pomóc informują o tym co mają.