Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Nieprzemyślana decyzja czy niegospodarność? PKP wydało 50 mln na bezużyteczny obiekt

Kosztowała 48 mln złotych, każdy rok to dodatkowy milion związany z opłatami. Mowa o myjni, która miała służyć do mycia wagonów, a nie została ani razu użyta. Teraz ją rozebrano.

Jeszcze w latach 90 PKP postanowiło wybudować w naszym regionie myjnię wagonów towarowych. Obiekt został zlokalizowany na linii kolejowej łączącej Polskę z Białorusią, w miejscowości Małaszewicze. Miejsce to zostało wybrane nieprzypadkowo, wśród zalet wymieniano: mię­dzy­na­ro­dową linię kole­jową E20, duży port prze­ła­dun­kowy PKP, jak też biegnącą tuż obok również międzynarodową trasę E30 oraz bliskość gra­nicy z Bia­ło­ru­sią która jest zara­zem wschod­nią gra­nicą Unii Euro­pej­skiej. W planach była duża ilość klientów zainteresowanych myciem wagonów, głównie ze względu na mający się rozwijać handel ze Wschodem oraz że nigdzie w pobliżu tego typu obiektu nie było.

O ile inwestycja zaraz później ruszyła, to jednak na jej zakończenie trzeba było już czekać bardzo długo. Gdy w końcu po latach została oddana do użytku, okazało się, że nie ma chętnych do mycia wagonów. Handel z naszymi wschodnimi sąsiadami się załamał, po drugie producenci artykułów spożywczych, wcale nie byli zainteresowani transportem kolejowym. Tego typu produkty zarówno były jak i są przewożone ciężarówkami. Z kolei PKP CARGO wykorzystujące wagony towarowe, wcale nie było zainteresowane ich myciem, przede wszystkim na specyfikę przewożonych towarów.

Inwestor, czyli PKP SA, usiłował znaleźć nowe zastosowanie dla myjni. Jednak jej lokalizacja nie pozwalała na wykorzystanie obiektu w innym celu niż jego pierwotne przeznaczenie. Dlatego też przez kolejne lata ogłaszano co rusz nowe oferty wynajmu lub też innego zagospodarowania terenu. Zwłaszcza że całość zajmuje teren o powierzchni 4 500 mkw. Oprócz samej myjni budynek techniczny w którym zlokalizowano kotłownię i pompownię, drugi budynek z zapleczem administracyjnym, w którym umieszczono magazyn, pomieszczenia socjalne, sanitariaty oraz warsztat. Do tego dochodzi zadaszona rampa, oczyszczalnia ścieków czy też składowisko śmieci.

Jednak nie zgłosił się nikt, kto by był zainteresowany myjnią. Tymczasem koszty rosły, co roku PKP musiało płacić gminie na której terenie znajdował się obiekt, milion złotych tytułem podatku od nieruchomości. W końcu zapadła decyzja o likwidacji myjni. Prace właśnie się zakończyły i nie pozostał po niej już praktycznie żaden ślad. Rozbiórka urządzeń to kolejny koszt, jaki należy dodać do całości wydatków kolei związanych z tą nietrafioną inwestycją. Jednak jak ustaliliśmy, kolejarze przynajmniej mówią że tym razem udało im się zaoszczędzić. Za rozbiórkę zapłacono sporo mniej, gdyż firma wykonująca prace przejęła całość odzyskanych materiałów oraz urządzeń myjni.

Przez te ponad dwadzieścia lat, nigdy nie został w niej umyty nawet jeden wagon.

(fot. PKP SA)
2015-12-09 18:25:50

27 komentarzy

  1. to ostatnie zdanie… takie smutne..

  2. To pewnie dlatego wożą węgiel brudnymi wagonami. Węgiel się brudzi i wygląda nieestetycznie.

  3. „Złoty interes szwagra” odc. 1274

  4. Wiklinowy nocnik

    ile by za ta kase kupil nowych wagonów?

  5. Firma rozbiórkowa zarobiła podwójnie, a kolejarze zrobili interes życia. Zaoszczędzili na premie i trzynastki ale za urządzenia nic nie wzięli i mają spokój. Ręka rękę myje a mydło szeleści. Od wojny komunistyczny beton rządzi koleją i jak widać na załączonym obrazku ma się wyśmienicie. Ciekawe; po jakiej wysokości dotację od narodu tym razem wyciągnął łapę?

  6. TO JEST POLSKA WŁAŚNIE…..

  7. „Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach”

Z kraju