Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Niedziela z nowym zakazem handlu. Jedni byli zdziwieni zamkniętymi drzwiami marketów, inni stali w kolejkach przed małymi sklepami

Zaczęły obowiązywać uszczelnione przepisy dotyczące zakazu handlu w niedziele. Hasło placówka pocztowa już nie jest przepustką do otwarcia sklepu. Pojawiają się za to nowe pomysły.

Wraz z początkiem lutego zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta. Chodzi o ograniczenie bardzo popularnej możliwości omijania zakazu, poprzez wprowadzanie przez sklepy usług pocztowych. W ostatnim czasie łatwiej było wymienić sieci, które są zamknięte w niedziele, niż te, które postanowiły otworzyć się dla klientów. Po zaakceptowaniu przez rząd zmian w przepisach, otwarte mogą być tylko sklepy, które z działalności pocztowej uzyskują co najmniej 40 proc. przychodów.

Dzisiaj jest pierwsza niedziela z nowymi przepisami. Sieci handlowe dostosowały się do zakazu handlu, choć nie brakuje już pomysłów, w jaki sposób go ominąć. Jeden z przedsiębiorców, prowadzący w Cieszynie placówkę pod szyldem Intermarche postanowił znajdujący się przed sklepem przystanek komunikacji miejskiej nazwać dworcem autobusowym, a hol przy wejściu do sklepu, poczekalnią dla pasażerów. Tym samym skorzystał z zapisu w ustawie pozwalającemu sklepom na dworcach i lotniskach przyjmować klientów także w niedziele.

Otwarte są także niektóre Żabki. Małe sklepy mogły bowiem pracować w dni objęte ograniczeniami handlu, jeżeli za ladą staną ich właściciele. Sieć informuje, że sklepy korzystają także z zapisów znajdujących się w specustawie covidowej z marca 2020 roku. Mowa w nich o tym, iż „zakaz handlu nie obowiązuje w niedziele w zakresie wykonywania czynności związanych z handlem, polegających na rozładowywaniu, przyjmowaniu i ekspozycji towarów pierwszej potrzeby oraz powierzania pracownikowi lub zatrudnionemu wykonywania takich czynności”.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak sytuacja związana z nowymi przepisami wygląda w Lublinie. Oczywiście wszystkie markety były zamknięte, jednak nie brakowało osób, które odchodziły od drzwi dziwiąc się, że te nie chcą się otworzyć. Czynne były za to niektóre małe sklepy. Ich właściciele nie mogli narzekać na brak klientów. Przed wieloma z nich wprost ustawiały się kolejki.

(fot. lublin112)

64 komentarze

  1. 98%klientów przychodzi po wódkę piwo papierosy..

    • CO ZA DURNIE NAMI RZĄDZĄ ,LUDZIE CHCĄ ROBIĆ ZAKUPY W NIEDZELE TO SKLEPY POWINNY BYĆ OTWARTE I TAK WIĘCEJ LUDZI NIE BĘDZIE W KOŚCIELE TO NIE ŚREDNIOWIECZE

  2. Nie bardzo rozumiem rzekomą „walkę” o zatrudnionych w sklepach pracujących w niedziele, przecież ci ludzie zatrudnieni są na godzinowe stawki, więc jak nie pójdą do pracy w niedzielę to nie zarobią.
    Jeśli już świętować, to pójść na całość, pozamykać stacje paliw, dać odpocząć kierowcom, maszynistom, księżom, lekarzom…
    Ustawą nakazać kilka godzin dziennie obowiązkowego pełzania na kolankach i ze złożonymi stosownie łapkami modlić się o rozum (zwłaszcza).

    • A niby czemu male sklepy moga byc zamkniete w niedziele caly rok a polscy niewolnicy musza tyrać w niiedziele dla zagranicznych sieci gdzie czas dla rodziny ludzie maja inne zajecia niz byc w pracy Pozatym biedronki sa i tak bardzo dlugo otwarte na tygodniu

      • Ależ nie muszą tyrać! Mogą iść do pracy w kancelarii adwokackiej, biurze projektowym albo na oddziale onkologicznym… a nie, czekaj…

  3. Na takie zakupy żabka im wystarczy.

  4. skoro duże sklepy są zamknięte to dlaczego żabki są owarte najdroższe sklepy czym ona różni się od Lidla

Z kraju