Mocny akcent Szymona Ładniaka na zakończenie sezonu (zdjęcia)
17:03 26-10-2020
W pierwszym z nich, rozegranym na suchym torze, lubelski kierowca zajął siódme miejsce, na ostatnim okrążeniu tracąc lepszą lokatę po uniknięciu kolizji z atakującym go przez większość okrążeń rywalem. Jednak po ogłoszeniu oficjalnych wyników, po krzywdzącej decyzji sędziów i nałożeniu karnych sekund za „track limity” znalazł się na dziewiątym miejscu.
W drugi wyścigu poprowadzonym w deszczowej aurze na mokrym torze, Szymon Ładniak po bardzo dobrej jeździe zajął doskonałe piąte miejsce w klasyfikacji generalnej i trzecie wśród juniorów, będąc najszybszym polskim kierowcą w stawce.
– Pierwszy wyścig był spokojny, W porównaniu do zawodów na Hockenheim czy Red Bull Ringu, tutaj niedużo się działo. W zasadzie jego losy rozstrzygnęły się już na starcie. Dobrze wystartowałem i przez cały czas walczyłem tylko z Michalem Makešem. Skończyła się ona na ostatnim okrążeniu, kiedy oddałem pozycję ze względu na bezpieczeństwo, bowiem przez głupi manewr w jego wykonaniu obaj mogliśmy znaleźć się na bandzie i nie ukończyć zawodów. Drugi wyścig był pierwszym mokrym w tym sezonie. Nie padało, ale na torze stała woda i było ślisko. Zająłem w nim piąte miejsce, co jest wyrównaniem najlepszego wyniku tego sezonu. Ściganie się po mokrym nie jest ulubioną rzeczą przez większość zawodników, ja jednak lubię takie warunki. Cieszę się nie tylko z wywalczonego miejsca i dobrego tempa, ale także z tego, że okazałem się najszybszym polskim kierowcą w tym wyścigu – mówi Szymon Ładniak.
Przed Szymonem Ładniakiem „zimowa” przerwa w startach. O jego planach na następny sezon dowiemy się niebawem.
(fot. Robert Magiera)
Wychowanek pewnie lubelskiego toru którego nie ma….dziękujemy wszystkim…bardziej ten kościół dzwonami o 6 rano hałasuje niż ten tor w dzień…ale działka była atrakcyjna…dla deweloperów….i pieniążki też….podestolem…
+++
ale powiedzcie co to za sukces? 9. i 5. miejsce w rozgrywkach okupowanych głównie przez zamożnych amatorów to ŻADEN WYCZYN. facet lubi sobie jeździć, uplasował się w środku stawki nic nieznaczącej federacji, miał dobrą zabawę i tyle. nie wiem czy nawet wygrana byłaby warta wspomnienia…
popieram, bardzo rzeczowa wypowiedź. Zabawa w niszowej odmianie sportu samochodowego za pieniądze od bogatych sponsorów. Szkoda,że nie „lata” beemką, miałby tłumy wielbicieli. A przeciętnych sędziowie zawsze krzywdzą.
beemka to sobie mozesz polatac…..