Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Mecz trwa, a ludzie stoją w kolejce do wejścia. Dziwne procedury na spotkaniach Górnika Łęczna (List od czytelnika)

Na dziwne i niezrozumiałe procedury dotyczące wejścia na stadion po zakupie biletu przez Internet, skarży się nasz czytelnik. On, podobnie jak i ok. 200 innych osób, część meczu spędziło stojąc w kolejce.

W sobotę nasz czytelnik Tomasz wybrał się na mecz Górnika Łęczna z Wisłą Kraków. Większość pierwszej połowy spotkania, przestał w kolejce. Podobnych jak on, miało być ponad 200 osób. Jak wyjaśnia, przez taką organizację, stracił ochotę na oglądanie kolejnych rozgrywek.

– Będąc kiedyś w Warszawie, wyrobiłem sobie kartę kibica Legii, z myślą, że kiedyś pójdę na mecz. Potem, bywając u znajomych w stolicy i wiedząc, że jest mecz, wystarczyły dwa kliknięcia w smartfona i bilet miałem kupiony. Przy wejściu na stadion wystarczył skan karty. Miejsce czekało i kulturalnie oglądało się mecz. Tymczasem patrząc na to, jak wyglądają mecze Górnika Łęczna w Lublinie, to się nie dziwię, że ludzie nie chcą chodzić na stadion.

Wczoraj do końca nie wiedziałem czy pójdę na mecz z Wisłą, ale w końcu się zdecydowałem. O godzinie 17.30 kupiłem bilet przez internet, kartę mam już od kilku lat, więc wsiadłem w samochód i po 15 minutach byłem pod stadionem. Po podejściu z kartą powiedziano mi, że trzeba wydrukować bilet w punkcie informacyjnym, który znajduje się za barem stadionowym.

Na miejscu zastałem kolejkę, w której znajdowało się ok. 40 osób. Część osób wyrabiało karty, część stała po wydruk biletu. Czas mijał zaś kolejka zamiast się zmniejszać, z minuty na minutę się wydłużała. Wyrobienie karty to dobre 5 minut. Połowa zapomniała dowodu, czekanie, aż ktoś dowiezie, nikt nie zna peselu syna/córki, zatem telefon do żony, pesel nie wchodzi, telefon ponownie. Mija godzina 18, sędzia odgwizduje początek meczu, a kolejka nie drgnęła.

Kolejki w kasie też zdają się nie mieć końca. W końcu udało się chociaż wejść do środka tego punktu. A tam 7-8 pracowników, a obsługą interesantów zajmuje się tylko jeden. Jeden jest też też laptop, który się ciągle zawiesza albo zanika połączenie internetowe, kolejny problem to brak komunikacji z drukarką. Mija godzina 18:15, obsłużone zostały trzy osoby. Pytamy w końcu znajdującej się tam kobiety, po co jest ta sprzedaż przez internet skoro trzeba potem przestać pół godziny w kolejce, żeby wydrukować bilet? Ona nie wie.

Godzina 18:25, ludzie już nie wytrzymują, gdyż w 40 minut obsłużono 6 osób z kolejki. W końcu wszyscy oczekujący się buntują, co przynosi skutek, że jedna z kobiet łaskawie wyjmuje drugiego laptopa i sprawdza pesele, czy ludzie rzeczywiście posiadają bilety. Potem prowadzi nas do bramek, woła ochroniarza, aby ten je otworzył. Tam napotykamy na kolejny problem, gdyż nie ma kierownika bramki. Dzwonią po niego, przychodzi po 5 minutach. Jest 18:40 i wchodzimy na stadion.

Wchodząc przez bramki widziałem jeszcze około 200 osób stojących w kolejce do kas. Szacunek dla nich, że chciało im się jeszcze tyle czekać. Tak ma wyglądać każdy mecz? Kupienie biletu przez internet trwa 30 sekund, a stanie w kolejce 40 minut.

Na samym stadionie połowa to dzieci, które zapewne mają darmowe bilety, druga połowa to zapewne pracownicy kopalni, którzy też mają darmowe bilety. Dzieci non stop biegają pomiędzy ludźmi, ganiają się, mi wysypali popcorn, koledze wylali piwo. Jedyne, co ich rodzice robią, to mówią uważaj na pana. Zaczyna się 70 minuta meczu, wszyscy „Janusze” stadionowi wstają z miejsc i podchodzą do wyjścia, żeby po zakończeniu meczu być jak najszybciej na parkingu. Stają jednak przy barierce i wszystkim zasłaniają, przez co drugi rząd, potem trzeci, czwarty i aż do samej góry zaczyna oglądać spotkanie na stojąco, aby cokolwiek dostrzec.

Kolejny problem jest z miejscami. Niektóre sektory zamknięte, jednak ludzie tam siadają, bo inni albo zajęli im miejsca, albo po prostu chcą siedzieć razem, a mają innej miejscówki. Przychodzi steward i co chwilę ich przegania. Tu nie można siedzieć! To gdzie mamy siedzieć – pytają. Na swoich miejscach. – Miejsca są zajęte!. -To proszę ich wygonić. -To już nie mój obowiązek.

Jedna starsza para nie chciała opuścić miejsca, kulturalnie się nie zgadzali. Przyszedł ochroniarz i mało brakowało, a pana w wieku ok. 70 lat by siłą wyniósł. Co on mu tam przeszkadzał??? Zamorduje kogoś? Petardę rzuci? Jesteście ochroniarzami, ale bądźcie też ludźmi. Nie jesteśmy zwierzętami w klatce. Jak człowiek siądzie 2 metry obok, to chyba świat się nie zawali. Z resztą jak szło więcej osób na „zakazany” sektor, to stewardzi nic się nie odzywali, ale jak mieli przewagę liczebną, to natychmiast reagowali.

Bilety za 1 zł rozdawane na Politechnice nie pomogą, gdy organizacja będzie tak wyglądać! Człowiek by poszedł zobaczyć Legię, Wisłę, czy Lecha. Nieważne, czy gra Motor, Łęczna, czy ktokolwiek inny. Jest ekstraklasa to czemu nie pójść, żeby zobaczyć tak utytułowany klub jak Wisła.

Organizatorzy, mieliście już żółtą kartkę na samym początku Areny – otwarcie z Włochami, Rugby z Ukrainą. Teraz wiele osób dało Wam czerwoną na Wasze Własne Życzenie! – kończy Tomasz.

Był to jednorazowy przypadek, czy taka organizacja wejścia na stadion jest na porządku dziennym?

(fot. lubsport)
2017-04-23 18:49:58

36 komentarzy

  1. lepszej bajki to w życiu nie czytałam człowieku dzieci kobiety pracownicy tego czy innego zakładu pracy a także Ty Wielmożny panie wszyscy mają takie samo prawo przebywać na stadionie a skoro pozwoliles sobie żeby dzieci wysypaly twój czcigodny popcorn to nie dziwi mnie fakt czekania przez Ciebie przed wejściem. Podobno mózg jest tani i można to kupić to może w kolejce po mózg szybciej Ci się udA

  2. Ten artykuł to nic innego jak stek bzdur mający na celu oczernić klub i sposób pracy.
    Kupując bilet na kartę kibica nigdy nie stałem w żadnej kolejce. Podchodzisz do bramki, skanujesz kartę i wchodzisz.

  3. List janusza o meczu na którym byli janusze:) grubo:)

  4. To ta drużynka jeszcze istnieje ?

  5. Panie Tomaszu po zakupie biletu wystarczyło go samemu wydrukować i wejście zajęło by 2 minuty. Polecam ten sposób. Sprawdzony.

  6. Ochraniam mecze Górnika od 5 lat. Zaczynałem jeszcze na starym stadionie w Łęcznej, teraz stoję na Arenie. Samo przejście drużyny na nie swój stadion było chorym pomysłem, jednak wiadomo sponsor postawił warunki i koniec. Swoja karierę zaczynałem od obstawiania sektora B na łęczyńskim stadionie. I muszę powiedzieć że niektórzy z tych kibiców byli dużo lepiej wychowani niż ci którzy obecnie przychodzą na sektory rodzinę na Arenie – oni rozumieli że my musimy swoje zrobić i nie byli oburzeni jeżeli zwracało im się uwagę o zmianę miejsc czy dokładne przeszukanie. teraz jest zupełnie inaczej – na ostatnim meczu moją bramką wchodził „Pan” który zwyzywał mnie od najgorszych za to, że chciałem go przeszukać. Argumentował to że jest pułkownikiem WP z 25 letnim stażem. A co do trybun. przykro mi ale organizatorzy i firma ochroniarska tną koszty jak tylko się da. W zeszłym sezonie na zwykłych meczach było przynajmniej o 15 osób więcej i dało się ogarnąć takie sytuacje. Teraz jest nas zdecydowanie mniej i brakuje nam ludzi. A co do tego czy was wyganiam czy nie. zapytajcie się szefa bezpieczeństwa i szefa zabezpieczenia na stadionie czy ci ochroniarze mieli zapłacone za to, ze Wy usiedliście na sektorze wyłączony. bo ja z doświadczenia wiem, że po tej sytuacji raczej pracowali ku chwale ojczyzny, bo ci panowie za gorsze rzeczy postanawiali nie zapłacić.

  7. Ja nie mam problemu z kupieniem biletu, nawet tego samego dnia kiedy jest mecz. Może tym razem było inaczej, ale zawsze wszystko idzie jak po maśle

  8. Nie dla Górnika w Lublinie

  9. Przyjechał samochodem i wylali mu piwo… hmmm… 🙂

Z kraju