Prosta rzecz, którą można by załatwić w ciągu kilkunastu minut, w naszym mieście potrzebuje nieokreślonego wymiaru czasowego. Złamane drzewo leżące od kilku dni na chodniku jest po postu niewidoczne, tak jak nasz mail wysłany do Straży Miejskiej.
Straż miejska miała inne poważniejsze zadanie – trzeba było gnębić kierowców i wydzierać od nich pieniądze – np. pod DSK gdzie stały nikomu niezawadzające samochody przy wyjeździe z osiedla.
Mistrzunio
Lublin miasto inspiracji 😉 rzygać się chce na tych patałachów
roman
Ok
hehe
To jest miejsce montażu przenośnego fotoradaru, to drzewo służy jak naturalne maskowanie 😉
mario92
W takiej sytuacji wzywa się straż, ale nie miejską, a pożarną. Tel. 998. Przyjadą i udrożnią chodnik w ciągu 20 minut. No, ale lepiej narzekać…
elo
to obsługę fotoradarów tez dajmy strażakom
hrmcjs
Drzew lezy ponad tydzien. A od srody obok upadlo kolejne.
szczepek
To może postawić jakąś reklamę przy tym chodniku. Zobaczymy czy nie znajdzie się momentalnie jakiś złodziej na kasę za to miejsce.
roman
Brawo prezydent Żuk, aby doczekać PIS-u
Edward W
Tak jest. Jak PiS dojdzie do władzy to drzewo natychmiast zostanie uprzątnięte, a w jego miejscu stanie pomnik smoleński. Puknij się w główkę. Co ma prezydent Żuk do przewróconego drzewa?
Niedorzecznik...
To nie jedyny przypadek „bezradności” służb miejskich. Przed kilku laty w niedzielny, upalny dzień przed biurowcem MPK na alei Kraśnickiej stanął jak jaki mur zepsuty samochód ciężarowy z przyczepą na rzeszowskich rejestracjach, wyładowany żywymi cielakami. Kierowca oddalił się w niewiadomym kierunku w poszukiwaniu pomocy mechaników, a cielęta ryczały z pragnienia. Z kilkoma kolegami, nosiliśmy wodę w plastykowych butelkach i podawaliśmy stojącym bliżej burt zwierzętom. Jednak tylko tym które zdołały się przepchnąć bliżej szpar w burtach samochodu.
Przez kilka godzin dzwoniliśmy do policji, Straży Ochrony Przyrody, do Radia Lublin I Telewizji.
Prawie w centrum niemałego, wojewódzkiego miasta, z pragnienia przez kilka godzin (12 – 21 ) zdychało kilkadziesiąt zwierząt, a nie pomógł NIKT. Tak samo NIKT sie tam nie pojawił, żeby chyba nie słyszeć tych zwierząt
Z kilkudziesięciu cielaków ocalało kilkanaście sztuk, Prawdopodobnie około 1 w nocy podjechał jakiś ciągnik, holownik i ten obóz zagłady na kołach zabrał do Rzeszowa.
A Wy sie tu qur…wa, leżącemu drzewu dziwicie…
krosny
każdego ranka niemalże w każdej bramie są całe stada spragnionych kolesi i też im płyny nosisz.
gdyby się zwaliło częściowo na jezdnię, to możeeeeeeeee
już ścieżka wydeptana heheh Lublin niedasie TM
Straż miejska miała inne poważniejsze zadanie – trzeba było gnębić kierowców i wydzierać od nich pieniądze – np. pod DSK gdzie stały nikomu niezawadzające samochody przy wyjeździe z osiedla.
Lublin miasto inspiracji 😉 rzygać się chce na tych patałachów
Ok
To jest miejsce montażu przenośnego fotoradaru, to drzewo służy jak naturalne maskowanie 😉
W takiej sytuacji wzywa się straż, ale nie miejską, a pożarną. Tel. 998. Przyjadą i udrożnią chodnik w ciągu 20 minut. No, ale lepiej narzekać…
to obsługę fotoradarów tez dajmy strażakom
Drzew lezy ponad tydzien. A od srody obok upadlo kolejne.
To może postawić jakąś reklamę przy tym chodniku. Zobaczymy czy nie znajdzie się momentalnie jakiś złodziej na kasę za to miejsce.
Brawo prezydent Żuk, aby doczekać PIS-u
Tak jest. Jak PiS dojdzie do władzy to drzewo natychmiast zostanie uprzątnięte, a w jego miejscu stanie pomnik smoleński. Puknij się w główkę. Co ma prezydent Żuk do przewróconego drzewa?
To nie jedyny przypadek „bezradności” służb miejskich. Przed kilku laty w niedzielny, upalny dzień przed biurowcem MPK na alei Kraśnickiej stanął jak jaki mur zepsuty samochód ciężarowy z przyczepą na rzeszowskich rejestracjach, wyładowany żywymi cielakami. Kierowca oddalił się w niewiadomym kierunku w poszukiwaniu pomocy mechaników, a cielęta ryczały z pragnienia. Z kilkoma kolegami, nosiliśmy wodę w plastykowych butelkach i podawaliśmy stojącym bliżej burt zwierzętom. Jednak tylko tym które zdołały się przepchnąć bliżej szpar w burtach samochodu.
Przez kilka godzin dzwoniliśmy do policji, Straży Ochrony Przyrody, do Radia Lublin I Telewizji.
Prawie w centrum niemałego, wojewódzkiego miasta, z pragnienia przez kilka godzin (12 – 21 ) zdychało kilkadziesiąt zwierząt, a nie pomógł NIKT. Tak samo NIKT sie tam nie pojawił, żeby chyba nie słyszeć tych zwierząt
Z kilkudziesięciu cielaków ocalało kilkanaście sztuk, Prawdopodobnie około 1 w nocy podjechał jakiś ciągnik, holownik i ten obóz zagłady na kołach zabrał do Rzeszowa.
A Wy sie tu qur…wa, leżącemu drzewu dziwicie…
każdego ranka niemalże w każdej bramie są całe stada spragnionych kolesi i też im płyny nosisz.