Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Lublin: Na leśnej drodze rowerowej można stracić życie. Kto usunie złamane drzewo?

Na leśnym odcinku ścieżki rowerowej w Dąbrowie od jakiegoś czasu wisi złamane drzewo. Minęło już kilka miesięcy a konar nadal zagraża bezpieczeństwu rowerzystów.

18 komentarzy

  1. Myślę, że gdyby to drzewo o średnicy 12-15 centymetrów naprawdę „zagrażało”, albo chociaż przeszkadzało naszej dzielnej rowerowej braci to dwóch, góra trzech średnio naćpanych młodzieńców nie tylko by ten pachruść odsunęło ze ścieżki, ale wyrwałoby razem z korzeniami
    Chyba, że wszyscy uważają, ze owszem „zagraża”, ale bliżej nieokreślony KTOŚ powinien odsunąć to na bok.

  2. Już może bez przesady z tym życiem, co? Po 150km/h tamtędy jeździcie, że macie szansę tego nie zauważyć?
    Biedni nasi wszechobecni rowerzyści…

    • ale pomarudzić zawsze można, zamiast wziąć siekierkę, czy piłę i zrobić porządek

  3. rowerzysta całoroczny

    Jeśli to ścieżka rowerowa -to konar do uprzątnięcia.
    Jeśli to zwykła leśna ścieżka-bez przesady…mamy jak w parku narodowym-a bez biletów i smętów pseudoekologicznych 🙂

  4. Jeżeli ktoś oznakował ścieżkę to jego obowiązkiem jest uprzątnąć ewentualne przeszkody! Najlepiej się nie wychylać i jechać dalej, ja zauważyłem
    , może ktoś zauważy ….może!

  5. Drogi CZYTELNIKU, nikt na siłę na tę ścieżkę Cie nie pcha, a zwłaszcza po zmierzchu. Jak uważasz, że zagraża to Twojemu szanownemu zdrowiu lub nie daj Boże, życiu, to się tam w ogóle nie pchaj, bo se kuku zrobisz i winnego nie znajdziesz.

  6. Przede wszystkim drzewo leży tam w taki sposób dużo dłużej niż od października ubiegłego roku. A po drugie jakoś większego problemu nie widzę, by jeździć tamtędy i nie zrobić sobie o nie krzywdy. Cały urok w takich przeszkodach.

    Wszechobecne ścieżki rowerowe zepsuły całą atrakcję, jaką jest jazda rowerem w terenie poza centrum miasta.
    Teraz dookoła zalewu można przejechać w 30 minut bez żadnego uszczerbku dla osprzętu i grama błota. Kiedyś wyprawa dookoła zalewu to było dopiero wyzwanie, zero utwardzonego podłoża ani ścieżki z kostki czy asfaltu. Od strony Zemborzyc jechało się wąziutką ścieżką czasem kilka centymetrów od wody lub kilkumetrowego zbocza, a miejscami grzęzło się w błocie. Ech, piękne lata 90-te i początek obecnego wieku…
    Teraz jest monotonnie, jednolicie, a w dni takie jak chociażby w Boże Ciało lub 15 sierpnia aż się rzygać chce wjeżdżając na ścieżkę rowerową (zwłaszcza odcinki prowadzące ku zalewowi). Ludzie zachowują się jakby ktoś cały rok ich trzymał na łańcuchu kończącym się 10 centymetrów od roweru i w takie dni ich odpinał. Obiorą swoje kaski, ochraniacze i rowery za grube tysiące po to, żeby jechać 10 km/h, obok siebie (!) w największym szczycie albo mniej lub bardziej umyślnie zajeżdżać drogę. Tragedia… Ścieżki rowerowe powstają niby po to, żeby dać rowerzystom poczucie bezpieczeństwa z dala od ruchu ulicznego. Owszem, teraz tak jest, o tej porze roku. Ale w sezonie, szczególnie popołudniową porą lub w weekendy bezpieczniej jest wracać z pracy lub wybrać się na przejażdżkę ulicą niż ścieżką rowerową. Smutna prawda. Pokonuję rocznie kilka tysięcy kilometrów i każdego roku na jezdniach nie mam żadnych podbramkowych sytuacji, gdzie wykonuje się manewry zgodnie z kodeksem. Natomiast na ścieżce rowerowej tylko dzięki umiejętnościom i szczęściu udało się uniknąć uszczerbków na zdrowiu. Choć kolizji niestety nie, bo zawsze jakiś debil zahaczy kierownicą.

    Ale to taka tylko mała dygresja dla Urzędu miasta, że może należałoby wprowadzić jakiś program dla poprawy bezpieczeństwa i zachowań na ścieżkach rowerowych. Wybudować ścieżkę rowerową to nie wszystko, trzeba też nad tym trochę zapanować.

    A od rzeczonego drzewa wara. Chociaż tyle atrakcji i rozrywki na rowerze, że człowiek przebije się przez te zakorkowane ścieżki, wjedzie sobie do lasu i poczuje klimat dawnych lat, gdy nikt się rowerzystami nie przejmował, nie było ani grama ścieżki rowerowej a co za tym idzie rowerzystów. Zobaczą drzewo, to zawrócą, albo na zasadzie naturalnej selekcji. I po sprawie. Bo jak ktoś wpada akurat w to drzewo tam leżące, to sorry, ale nie powinien nigdy wsiąść na rower, a już na pewno nie jeździć pomiędzy ludźmi, bo jest po prostu jawnym niebezpieczeństwem bez jakiegokolwiek wyczucia i umiejętności używania wzroku.

    • rewelacja 🙂 ktoś myśli tak jak ja… a już myślałem że jestem chory psychicznie co najmniej… pozdrawiam i dużo zdrowia życzę

    • Zgoda w 100% !!! Od strony Zemborzyc to był dopiero hardcor!!! A i od Dąbrowy parę ładnych miejsc i zjazdów było 🙂

      • Ehhh stare dobre czasy rowerów górskich z prawdziwego zdarzenia było co kot napłakał, ale ich właściciele nie bali się błota i trudnych technicznie odcinków drogi.
        Teraz jak się kończy takiemu „off rołdowcowi” na bikeu za kilka albo kilkanaście tys. zł. utwardzona ścieżka to nie wie biedny jak po tym ma jeździć ;-P

  7. po rowerze widać, ze to jakiś „niedzielny” rowerzysta szalejący po ścieżkach z prędkością 10km/h ale bezpieczenstwo najwazniejsze! Dla mnie najwiekszą atrakcją w jezdzeniu po lesie sa trudne warunki gdzie czasami trzeba sie schylic albo wysilic jakos zeby ominac przeszkode

  8. „Niech ktoś!” 😀

  9. Nie jestem rowerzystą ( wiek nie te zęby itp. ) i jako kierowca jestem pod wrażeniem że są jednak normalne rowerki a nie tylko niedzielne..Szacun.

  10. mi również w niczym to drzewo nie przeszkadza ,a jeżdżę tamtędy dosyć często …

Z kraju