Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Ksiądz został skazany za znęcanie się nad psem. „Doprowadził do jego rażącego zaniedbania”

Po raz trzeci sąd wydał decyzję w sprawie księdza oskarżonego o znęcanie się nad psem. Pierwszym razem sprawa została umorzona, drugim duchownego uniewinniono, teraz został skazany.

W środę przed Sądem Rejonowym Lublin–Zachód zakończył się kolejny proces księdza Marka J. oskarżonego o znęcanie się nad psem. Śledczy zarzucili duchownemu, że pozostawiając zwierzę bez opieki doprowadził do jego rażącego zaniedbania. Pies nie miał zapewnionych podstawowych warunków do życia, pozbawiony był jedzenia i picia, był też wystawiony na niekorzystne działanie warunków atmosferycznych. To wszystko sprawiało, że jego życie i zdrowie zostało zagrożone.

Tym razem sąd uznał, że wina księdza nie budzi żadnych wątpliwości i skazał go na karę grzywny w kwocie 1 tys. zł oraz nawiązkę w wysokości 7,7 tys. zł na rzecz fundacji, która zapewniła psu schronienie, opiekę oraz leczenie. W tym przypadku jest to zwrot kosztów, jakie zostały poniesione na ratowanie zwierzęcia. Wyrok jest nieprawomocny. Decyzją sądu ma on również zostać podany do publicznej wiadomości poprzez jego publikację przez fundację Ex Lege przez okres siedmiu dni.

Sprawa dotyczy zdarzenia, jakie miało miejsce w sierpniu 2018 roku w Łubkach w gminie Wojciechów. Wtedy to jedna z wolontariuszek Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege zauważyła psa leżącego w pobliżu kościoła. Zwierzę było osowiałe, osłabione, nie mogło się podnieść i z trudem oddychało. Jego sierść była zalepiona brudem, skołtuniona i kłębiły się w niej liczne pasożyty.

Na miejsce niebawem przyjechali kolejni wolontariusze, którzy przewieźli psa do lubelskiej kliniki. Jak się okazało, był on odwodniony i miał głęboką anemię. Z uwagi na pasożyty, niezbędne było jego ogolenie. Kilka tygodni trwała walka o to, aby zwierzę uratować i przywrócić do sprawności.

Pies należał do byłego proboszcza tej parafii. Kiedy przechodził na emeryturę i wyprowadzał się z gminy Wojciechów, zostawił psa na plebanii. Jak wyjaśniał, w nowym miejscu nie było warunków, aby przebywał tam pies tej wielkości. Miał przekazać swojemu następcy, księdzu Markowi J., aby ten się nim opiekował. Tymczasem pies był zdany na łaskę okolicznych mieszkańców, dzięki którym przeżył do czasu, kiedy trafił do fundacji. To oni bowiem każdego dnia go dokarmiali.

– Wszyscy mieszkańcy określali stan psa jako zły i potwierdzali, że pies żył wolno, bez stałego miejsca zabezpieczającego go przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, jednak trzymał się terenu parafii. Wszystko dlatego, że od wieku szczenięcego należał do księdza, który ponad rok temu odszedł na emeryturę i wyprowadził się z parafii – wyjaśniali wtedy przedstawiciele fundacji Ex Lege.

Ksiądz Marek J. potwierdził w rozmowie z wolontariuszami, że psa zostawił jego poprzednik. Duchowny w żaden sposób nie poczuwał się do zapewnienia psu jakiejkolwiek opieki. Przyznał, że wystawił mu wodę w miskach oraz czasami daje mu jeść. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim, a śledztwo zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia wobec księdza Marka J.

Duchownemu groziła kara do 3 lat pozbawienia wolności. Tymczasem sąd wydał decyzję o umorzeniu postępowania. U obrońców zwierząt postanowienie to wywołało szok i niedowierzanie. Ich zdaniem sąd swoją decyzją przyzwala na tego typu traktowanie zwierząt i ich porzucanie kiedy się znudzą. Od dawna trwają rożne kampanie uświadamiające społeczeństwo, że pies czy kot nie jest zabawką, którą można wyrzucić, kiedy się znudzi lub też nie ma się kto nim zaopiekować.

Przedstawiciele fundacji Ex Lege po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem decyzji sądu, wnieśli od niej odwołanie. Zostało ono uwzględnione i sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Tym razem sąd uniewinnił księdza. Argumentował ten fakt tym, iż pies nie był bity, z kolei był stary i chory. Karmili go za to okoliczni mieszkańcy, więc nie głodował. Fundacja Ex Lege się nie poddała i po raz kolejny nie zgodziła się z tego typu orzeczeniem. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Lublinie, który uznał, że sprawę należy rozpatrzeć po raz kolejny. Tym razem wyrok jest skazujący.

(fot. fundacja Ex Lege)

23 komentarze

  1. Jarus za to ty taki typowy wyborca PO analfabeta jesteś, do tego wierzysz w te oszczerstwa, ta niby fundacja nawet nie potrafiła złapać tego ” schorowanego” psa ,baaa rzucał się na nich a schwytali go mieszkańcy, wcześniej szukali go 2 dni bo jak zawsze biegał gdzie chciał, szkoda ze zabrała go fundacja ,bo by żył dłużej ale najważniejsze ze zrobili hałasu i nabrali się pieniążków.

  2. Jak nie dzieci to psy teraz.

  3. … i znowu, nietykalny batman.

  4. zgrzeszył no zgrzeszył, ale kto nie ma pokus. i wszyscy brawo razem z ministrem sprawiedliwości, PANSTWO Z KARTONU.

  5. Jakoś mnie to nie dziwi, że fundacja zgarnęła miliony monet. Narobić szumu, zgarnąć kasę, a psu i tak nie pomogli.

  6. Mig ty chyba na głowę upadłeś.Nie masz pojęcia jak to działa. A działa dzięki takim naiwniakom jak ty. Kasa i to najlepiej z 4 zerami za sztukę kieruje tymi miłosnikami zwierząt. Dla mnie to oni są na równi z klerem. Tak samo uczciwi i pożyteczni.

Z kraju