Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Kobieta została zagryziona przez psy należące do jej syna. Sąd uznał, że mężczyzna jest niewinny

Owczarki niemieckie, które zagryzły 76-latkę, nigdy nie wykazywały oznak agresji. Były też ułożone i zadbane, a kobieta wiele razy się nimi opiekowała. Dlatego też sąd nie znalazł żadnych przesłanek, aby za zdarzenie winić syna ofiary, do którego należały psy.

We wtorek przed Sądem Okręgowym w Zamościu zapadło orzeczenie w sprawie tragicznego zdarzenia w Nieliszu, kiedy to psy zagryzły kobietę. Wszystko wydarzyło się pod koniec listopada 2020 r., kiedy to w niedzielny poranek na jednej z posesji znaleziono zwłoki 76-latki. Na jej ciele, głównie na rękach oraz nogach, znajdowały się liczne rany szarpane. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że kobieta zmarła w wyniku wykrwawienia. Z kolei obrażenia były spowodowane pogryzieniem przez zwierzęta, a dokładnie przez dwa, należące do jej syna psy.

Jak ustaliła prokuratura, w sobotni wieczór mężczyzna przyszedł do matki w odwiedziny. Posesje kobiety oraz jej syna sąsiadują ze sobą, lecz są od siebie odgrodzone, zaś pomiędzy nimi znajduje się furtka. Śledczy uznali, że wracając do siebie 52-latek nie domknął furtki, w wyniku czego należące do niego owczarki niemieckie weszły na teren należącej do kobiety posesji. Tam zaatakowały jego matkę.

Wykonane przez policjantów po zdarzeniu badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna był nietrzeźwy, miał ponad promil alkoholu w organizmie. Prokuratura oskarżyła go o nieumyślne spowodowanie śmierci. W trakcie przesłuchania nie przyznał się do winy, odmówił też składania wyjaśnień.

Mężczyźnie groziła kara do 5 lat pozbawienia wolności. Jednak sąd znał, iż owczarki były zadbane, ułożone i wcześniej nie wykazywały oznak agresji. Co jednak ważne, bardzo dobrze znały 76-latkę. Kobieta również niejednokrotnie się nimi opiekowała. Ze względu, iż nie było świadków zdarzenia, nie udało się ustalić, dlaczego i w jakich dokładnie okolicznościach psy zaatakowały kobietę.

Zdaniem sądu, nie ma też pewności, iż to właśnie mężczyzna nie domknął furtki, gdyż równie dobrze sama ofiara mogła ją otworzyć chcąc udać się do syna. Dlatego też, biorąc to wszystko pod uwagę, właściciel psów został uniewinniony od zarzucanych mu czynów. Wcześniej podobne orzeczenie zapadło przed Sądem Rejonowym w Zamościu, jednak prokuratura nie zgodziła się z decyzją sędziego i złożyła apelację. Tym razem wyrok jest prawomocny.

(fot. pixabay-zdjęcie ilustracyjne)

9 komentarzy

  1. Jezu co to za psy????

  2. macie wolne sady

  3. 247 ty się dobrze czujesz? Za co ten człowiek miał pójść do więzienia? Przecież kobieta często się opiekowała psami .

  4. Masz psa jesteś za niego odpowiedzialny przeprowadzą się takie przygłupy z miasta na wieś z pasami i myślą że mogą je wpuszczać za ogrodzenie dwie kury zagryzł mi taki pies i mówiłem sąsiadce widziałem że to jej pies A ta nic nawet nie zapytała czy ma zapłacić i odzywać się przestała i dziedobry nie mówi tfuuu miastowa kultura.

  5. To nie pierwsza i ostatnia ofiara psów.
    Jak byłam mała sama zostałam dwukrotnie pogryziona przez psa sąsiadki, który mnie doskonale znał.
    Kiedy ktoś w końcu zrobi z tym porządek, na wsi się nie da wyjść bo psy latają luzem a właściciele sobie z tego nic nie robią i twierdzą, że „ten pies nie gryzie”, w mieście chociaż mają te psy na smyczy.

  6. dlatego nigdy nie będę miała psa

Z kraju