Kajman z Wrocławia nie zostanie w zoo. Urzędnicy kontaktowali się już z lubelską fundacją (zdjęcia)

W najbliższych dniach mają zostać podjęte ostateczne decyzje na temat dalszych losów kajmana, którego schwytano we Wrocławiu. Gada dostrzegli spacerowicze w Lesie Rędzińskim. Znajdował się on na rozlewiskach w pobliżu ujścia Widawy do Odry. Na miejsce wezwano policję, która z kolei powiadomiła miejskie służby oraz pracowników wrocławskiego zoo. Pracownicy, którzy na co dzień zajmują się odłowem zwierząt z terenu miasta nie podjęli się zadania schwytania gada. Uczyniła to dopiero dzisiaj specjalistyczna firma.

Zwierze trafiło do wrocławskiego zoo. Tam ustalono, że jest to kajman karłowaty w wieku ponad 3 lat, najprawdopodobniej samica. Prezes ZOO Radosław Ratajszczak wyjaśniał, że kajman jest w niezłej formie, jak na to co przeszedł. Wszystko dlatego, że jeszcze nie było na tyle zimno, aby zaburzona została w pełni jego fizjologia. Dodał, że nie jest to uciekinier, lecz został świadomie przez kogoś wyrzucony w tej okolicy.

-Niewątpliwie zwierzę było trzymane w domu. Komuś albo się znudziło, albo przerosło i zostało wypuszczone. To jest fatalna sprawa. Zakup, branie jakiegokolwiek zwierzęcia do domu jest wielką odpowiedzialnością i trzeba wiedzieć, co z niego wyrośnie, oraz jakie warunki mu trzeba zapewnić. Ogólnie krokodyle są wielką bardzo odmienną grupą zwierząt. Są krokodyle, aligatory czy też kajmany, jednak dzielą je miliony lat ewolucji. Zawsze one były popularne, już nawet nasz wieszcz mówił „że jeśli nie chcesz naszej mojej zguby, krokodyla daj mi luby”. Kiedyś to było jak zdobycie gwiazdki z nieba, dziś niestety kajmany i młode krokodyle można kupić i to powoduje problemy z jakimi mamy w tej chwili do czynienia. Naprawdę jeżeli ktoś podejmuje się hodowli, musi sobie zdawać sprawę jak wielka to jest odpowiedzialność, jakie warunki i ile pieniędzy na to trzeba przeznaczyć – mówi Radosław Ratajszczak.

Pewne jest, że kajman by nie przeżył zimy na wolności. Prezes ogrodu zoologicznego dodał, iż gad w zoo nie zostanie, gdyż jest to zbyt pospolite zwierze. Dlatego też trafi w inne miejsce, gdzie zostanie mu zapewniona fachowa opieka. W niedzielę wskazano, że będzie to „specjalistyczny ośrodek w Lublinie”. Tymczasem jak już informowaliśmy, Bartłomiej Gorzkowski z lubelskiego Egzotarium i Fundacji Epicrates wyjaśniał, że o tym fakcje dowiedział się z telewizji, zaś nikt w tej sprawie się z nim nie kontaktował. Jednak zapowiedział też, że na pewno pomocy nie odmówi.

– Tak naprawdę skontaktowano się z nami dopiero po tych doniesieniach. Ponieważ mamy odpowiednie warunki, a nasz wolontariusz wieloletnie doświadczenie w chowie i hodowli kajmanów z rodzaju Paleosuchus, zgodziliśmy się w razie potrzeby przyjąć zwierzę i zapewnić mu specjalistyczną opiekę, w tym weterynaryjną. Mamy obecnie także inne osobniki tego gatunku, przekazane przez organy ścigania. Jednak żadna konkretna decyzja jeszcze nie zapadła. Tak więc wszelkie medialne informacje mówiące o tym gdzie trafi kajman, należy uznać za przedwczesne – tłumaczy Bartłomiej Gorzkowski.

Jeżeli zapadnie decyzja, że będzie to właśnie Lublin, to kajman nie trafi do Egzotarium, gdyż jest ono częścią Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. To zaś zajmuje się tylko i wyłącznie bezdomnymi oraz porzuconymi zwierzętami z terenu miasta Lublina. Na skalę ogólnopolską działa zaś właśnie Fundacja Epicrates. To do niej trafiają egzotyczne zwierzęta z całego kraju.

(fot. Zoo Wrocław)