Znęcał się nad żoną, policjantów zaatakował pięściami. 53-latek trafił do aresztu
11:34 24-06-2017
Do dyżurnego kraśnickiej policji zadzwoniła 49-letnia kobieta z informacją, że jej mąż wszczął awanturę i groził jej zabójstwem przy użyciu noża. Natychmiast na miejsce został skierowany patrol policji.
– Policjanci zastali na balkonie zgłaszającą, która przekazała im, że mąż porusza się po mieszkaniu z nożem. Kiedy policjanci weszli do mieszkania, przebywający w nim sprawca awantury na widok funkcjonariuszy podniósł krzyk, zaczął ich wyzywać, po czym rzucił się na nich z pięściami, próbując wypchnąć za drzwi. Mężczyzna był bardzo agresywny, stawiał opór przy zatrzymaniu kopiąc funkcjonariuszy i uderzając ich rękami. Przy użyciu środków przymusu bezpośredniego został obezwładniony. Policjanci założyli mu na ręce kajdanki. Jednak pomimo to nadal był agresywny – relacjonuje zdarzenie asp. Marta Winiarczyk-Bigos z kraśnickiej Policji.
Wczoraj na wniosek policji i prokuratora sąd zastosował wobec 53-latka tymczasowy areszt. Jak się okazało to nie pierwszy wyczyn mężczyzny. 53-latek był już karany za znęcani się nad rodziną. Wkrótce odpowie za to samo oraz za naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie policjantów. Mężczyźnie grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
2017-06-24 11:21:28
(fot. ilustr. lublin112.pl)
Jak znam życie to „kochana” żona w nadziei, że jej ślubny się poprawi, wycofa skargę, a damski bokser co najwyżej zostanie ukarany za skakanie z łapami do policjantów.
W naszych, oczywiście wysokich sądach istnieje przekonanie, że jak takiemu babskiemu bokserowi sąd da coś w zawieszeniu, to on wróci do domu, a potem będą żyć długo i szczęśliwie.
Tymczasem trzeba by draniowi zarządzić natychmiastową eksmisję na zbity pysk i zabronić zbliżania się na kilka kilometrów od poniewieranej rodziny.
stary cap. pewnie juz mu nie staje i go nosi.
znam takich a w niedzielę na mszy w pierwszej ławce najgłośniej spiewają , katolicka obłuda
już chyba uchodźcy lepsi
Też bym się nad żoną poznęcał, ale się boję, że się dowie.