Piątek, 19 kwietnia 202419/04/2024
690 680 960
690 680 960

Zmarł generał Zbigniew Ścibor-Rylski. „Motyl” miał 101 lat

Przed dwoma godzinami Muzeum Powstania Warszawskiego poinformowało, że w wieku 101 lat odszedł gen. Zbigniew Ścibor-Rylski „Motyl”. ‬Część swojego życia Zbigniew Ścibor-Rylski spędził na Lubelszczyźnie.

Zbigniew Ścibor-Rylski urodził się 10 marca 1917 w Browkach w obwodzie żytomierskim, 60 kilometrów na południowy zachód od Kijowa, w majątku swoich rodziców – Marii z domu Raciborowskiej. Była to polska rodzina szlachecka, pieczętująca się herbem Ostoja, mieszkająca na obszarze Ukrainy od XVI wieku.

Pod koniec 1918 roku Rylscy opuścili majątek i przenieśli się, najpierw do Białej Cerkwi, później zaś do Kijowa. Wobec nasilającej się wojny polsko-bolszewickiej poszukiwali sposobu opuszczenia miasta. Okazja nadarzyła się po wkroczeniu do Kijowa wojsk polskich. Pociągiem razem z rannymi w maju 1920 dotarli do kraju.

Zamieszkali na Lubelszczyźnie, początkowo w Studziankach, następnie w miejscowości Wywłoczka, kilka kilometrów od Zwierzyńca, gdzie ojciec Zbigniewa otrzymał posadę u Maurycego Klemensa Zamoyskiego w Ordynacji Zamojskiej.

Młody Zbigniew po zdaniu matury postanowił zostać żołnierzem zawodowym. Zgłosił się na 3-miesięczny kurs piechoty w 57 pułku piechoty w Poznaniu. Po miesiącu przeszkolenia złożył przysięgę wojskową. Przed podjęciem nauki w podchorążówce odbył 6-tygodniowy kurs szybowcowy w ramach przysposobienia lotniczego w Wojskowym Ośrodku Szybowcowym w Ustianowej koło Ustrzyk Dolnych w Bieszczadach. Następnie zdał egzamin do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w grupie technicznej w Warszawie. Początkowo szkolił się na „Wronach” i „Salamandrach” w Ustianowej, a następnie od 1939, w tunelu aerodynamicznym na Politechnice Warszawskiej oraz w obsłudze samolotów PZL.37 Łoś, PZL.23 Karaś i myśliwcach PZL P-7 podczas kursu płatowcowego.

W 1939 ukończył Szkołę Podchorążych Lotnictwa w stopniu sierżanta podchorążego ze specjalnością mechanika silników i przyrządów lotniczych. Edukację miał kontynuować w 1 Pułku Lotniczym na stołecznym Okęciu. Ukończenie studiów i zdobycie promocji na stopień podporucznika uniemożliwił mu jednak wybuch II wojny światowej.

II wojna światowa

Kampania wrześniowa

W pierwszych dniach września 1939 przebywał w Szkole Podchorążych Lotnictwa. 4 września podchorążowie otrzymali przydziały do pułków z równoczesnym oświadczeniem, że mają zostać awansowani do stopnia podporucznika. 5 września całą obsługę techniczną samolotów przetransportowano pod dowództwem mjr. Władysława Prohazki pociągiem z Warszawy do Mińska Mazowieckiego. Początkowo ciężarówkami, następnie piechotą, przebijał się wraz grupą na wschód. Pierwsze spotkanie z Niemcami nastąpiło 7 września pod Mrozami.

W chaosie działań wojennych żołnierze z rozbitych polskich oddziałów przedzierali się do zgrupowań, które jeszcze walczyły z Niemcami. Wielu z nich dołączyło do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” pod dowództwem gen. Franciszka Kleeberga.

Wziął udział w starciach z Niemcami pod Łęczną, następnie został łącznikiem między mjr Święcickim a gen. Zygmuntem Podhorskim, bezpośrednim jego zwierzchnikiem był jednak płk Kazimierz Plisowski. 6 października osobiście uczestniczył w podpisywaniu aktu kapitulacji Grupy. Podjął wówczas próbę przedarcia się do Rumunii, ale we wsi Krzywda dostał się do niewoli niemieckiej. Został przewieziony do Kielc. Następnie został przeniesiony do obozu jenieckiego w Stargardzie. Pracował razem z pozostałymi osadzonymi w dużym gospodarstwie zajmującym się produkcją buraków cukrowych w Strosdorf. Przebywał tam aż do czerwca 1940, kiedy to wraz z innymi jeńcami został wywieziony do Pyritz do pracy w miejscowej cegielni. 1 lipca wraz z grupką osadzonych udało się uciec z niewoli.

Znalazł się następnie w Puszczy Noteckiej, po czym dotarł do okolic przedwojennej granicy polsko-niemieckiej. Przepłynął Noteć i we wsi Piłka trafił do leśniczówki. Tamtejsi Polacy przyjęli go bardzo serdecznie. Po dłuższym odpoczynku miejscowy leśniczy pomógł mu zorganizować dalszą ucieczkę. W mundurze kolejarskim wsiadł do pociągu towarowego. Był przekonany, że udaje się na wschód, pociąg minął jednak Poznań i dotarł na Śląsk. Dalej wędrował już bez żadnych dokumentów, cały czas groziło mu więc aresztowanie przez pierwszy napotkany patrol niemiecki. Wkrótce dotarł do Generalnego Gubernatorstwa, a po upływie kilku miesięcy, na przełomie sierpnia i września, dotarł wreszcie do Warszawy.

Działalność konspiracyjna

We wrześniu 1940 poszukiwał kontaktu ze znajomymi. Nadal nie posiadał jednak pracy ani żadnych dokumentów. Udał się na Aleje Ujazdowskie, gdzie spotkał mjr. Prohazkę. Dzięki pomocy swojego dawnego dowódcy otrzymał dokumenty na nazwisko Zbigniew Kamiński, a także nawiązał pierwsze kontakty z działaczami Związku Walki Zbrojnej. Został wkrótce zaprzysiężony, przyjmując pseudonim „Stanisław”. W okupowanej Warszawie oficjalnie pracował dla Przemysłowo-Handlowych Zakładach Chemicznych Ludwik Spiess i Syn. Produkowane przez spółkę farmaceutyczną leki rozwoził do aptek, kursując towarową rikszą. Kilkakrotnie zdarzyło mu się wjechać z zamówieniem również do getta.

Z racji swojej wiedzy i umiejętności zdobytych w szkole lotniczej szybko dostał się do grupy lotników, którzy typowali punkty przyszłych zrzutów dla cichociemnych.

15 czerwca 1943 wydelegowany został już w stopniu porucznika w celu przygotowania zrzutów oraz odpowiednich miejsc dla przyszłych zrzutowisk na Wołyń, do Kowla. Otrzymał nowe dokumenty, tym razem występował jako Zbigniew Jankowski. Komenda Główna AK nadała mu także nowy pseudonim, „Motyl”. Na miejscu został kierownikiem obsługi zrzutów, był także oficerem w Sztabie Okręgu Wołyń AK płk Kazimierza Babińskiego.

5 lutego 1944 został dowódcą kompanii w batalionie „Sokół” pod dowództwem por. Michała Fijałki, stacjonującego w okolicach Kowla. Wchodził on w skład 50 pułku piechoty w ramach 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Przeszedł cały szlak bojowy zgrupowania, biorąc udział w ciężkich walkach z siłami UPA oraz wojskami niemieckimi. 15 lipca został wezwany do Komendy Głównej AK w Warszawie. 20 lipca opuścił Wołyń. W Lublinie na punkcie kontaktowym otrzymał nowe dokumenty. Jego obecnym zadaniem miał być odbiór zrzutów w Warszawie oraz udział w przygotowaniach do planowanego powstania w stolicy.

Powstanie warszawskie

Podczas powstania warszawskiego Zbigniew Ścibor-Rylski był dowódcą kompanii „Motyl” w batalionie „Czata 49″ Zgrupowania „Radosław” pod dowództwem ppłk. Jana Mazurkiewicza, ps. „Radosław”.

Jako dowódca kompanii przeszedł cały szlak walk batalionu, najpierw z Woli na Stare Miasto, stąd kanałami do Śródmieścia, dalej na Górny Czerniaków, kanałami na Mokotów i następnymi znów do Śródmieścia. Wiele razy otarł się o śmierć w ciężkich walkach. 17 sierpnia dowódca batalionu mjr Tadeusz Runge, ps. „Witold”, wystąpił z wnioskiem o nominowanie por. „Motyla” na stopień kapitana oraz o odznaczenie go Krzyżem Virtuti Militari V klasy. W uzasadnieniu napisał: „Porucznik „Motyl”, służba stała, starszeństwo 1943. Bardzo dobry dowódca, z uporem wykonujący każde polecone mu zadanie. Odznaczył się osobistą odwagą w obronie barykady na Karolkowej. W momencie ataku czterech czołgów utrzymuje żołnierzy osobistym przykładem na stanowiskach, niszczy jeden czołg i zmusza piechotę do odwrotu. W nocy z 16 na 17 VIII dowodził wypadem na Stawki i tu wykazał wysokie zalety dowódcy: rozwagę, bystrą orientację w połączeniu ze zdecydowaną odwagą.” Wnioski mjr. „Witolda” poparł 18 sierpnia mjr Wacław Janaszek, ps. „Bolek”, szef sztabu Zgrupowania, w tym czasie dowódca grupy zastępujący rannego „Radosława”. Napisał: „(…) Szczególnie gorąco popieram wniosek nominacyjny do stopnia kapitana por. „Motyla” – jest to jedyny pełnowartościowy zastępca mjr. „Witolda”. W walkach obecnych wykazał wybitne walory osobiste i dowódcze.”

W nocy z 30 na 31 sierpnia dowodził nieudanym desantem kanałowym około setki żołnierzy na Plac Bankowy, którego celem było przebicie drogi dla oddziałów powstańczych ze Starówki, tak aby mogły przejść do śródmieścia i przenieść ze sobą rannych. Za walki na Woli odznaczony został Krzyżem Walecznych. Podczas walk na Górnym Czerniakowie, po śmierci por. Sergiusza Kononkowa, objął dowodzenie jego I batalionu 9 pułku piechoty – był jedynym oficerem AK dowodzącym podczas powstania oddziałami Armii gen. Berlinga, jacy przyszli na pomoc powstaniu.

4 września „Radosław” w opinii o nim napisał: „(…) Wybitny oficer. Wyposażony w dużą inicjatywę, inteligentny, niezwykle ofiarny i odważny. Posiada intuicję bojową. Przeprowadzał samodzielnie udane akcje wypadowe (…). Pełen inicjatywy, ofiarny, zdolny dowódca kompanii.”

Już po upadku powstania płk. Jan Mazurkiewicz wybrał z najbliższych współpracowników grupę żołnierzy, która miała kontynuować działalność konspiracyjną. Ścibor-Rylski (2 października awansowany do stopnia majora) oraz mjr „Witold” zgłosili się jako zwykli cywilne do obozu przejściowego w Pruszkowie (Dulag 121). Następnie skierowano ich do szpitala w Grodzisku Mazowieckim. Nigdy jednak tam nie trafili, już po dwóch dniach znaleźli się w Milanówku, gdzie nadal działali w konspiracji. Przede wszystkim zajmowali się przekazywaniem do Londynu informacje na temat koncentracji wojsk niemieckich. 17 stycznia 1945, po wyzwoleniu Warszawy, przenieśli się do Łowicza. Ich głównym zadaniem była obserwacja sytuacji na terenie kraju. Jednocześnie cały czas utrzymywali kontakt z „Radosławem”, który kierował siecią wywiadowczą w okolicach Częstochowy i Krakowa.

Okres powojenny

7 maja 1945 zameldował się płk. Mazurkiewiczowi i postanowił zakończyć działalność konspiracyjną, po czym pod zmienionym nazwiskiem wyjechał do Poznania, gdzie rozpoczął nowe życie. Znając aktualne wydarzenia w kraju, wiedząc także o represjach, jakie spotykały dawnych członków Polskiego Państwa Podziemnego oraz żołnierzy Armii Krajowej, nie ujawnił przez wiele lat swojej prawdziwej tożsamości, a także faktu uczestnictwa w konspiracji i powstaniu warszawskim. Dzięki temu nie był represjonowany przez władze stalinowskie. Nie podjął także przez długi czas żadnej działalności społecznej ani politycznej.

Po wojnie trudnił się chałupnictwem. W 1946 znalazł pracę w Biurze Samochodów Remontowanych „Motozbyt”. Od 1949 kierował biurem sprzedaży w swoim przedsiębiorstwie. Ponieważ nie był osobą działającą w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, szybko stracił kierownicze stanowisko. Krótko pracował jako kierowca w Poznańskim Przedsiębiorstwie Transportowym. W 1956 został inspektorem technicznym w Zjednoczonych Zakładach Gospodarczych INCO.

Na emeryturę przeszedł w 1977. Zaczął wówczas nawiązywać kontakty z dawnymi kolegami z okresu wojny. Nieformalne spotkania organizował płk Stanisław Książkiewicz ze Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Wkrótce ożyły kontakty Ścibor-Rylskiego z dawnymi towarzyszami broni. Te koleżeńskie spotkania przekształciły się po 1989 w społeczną działalność na rzecz ruchu kombatanckiego. W sierpniu 1984 został członkiem Obywatelskiego Komitetu Obchodów 40. rocznicy powstania warszawskiego.

Na przełomie sierpnia i września 1989 powstała grupa inicjatywna Związku Powstańców Warszawskich. Na funkcję prezesa powołano Zbigniewa Ścibor-Rylskiego. Pełnił od 1990 do chwili śmierci, z zaledwie trzyletnią przerwą, gdy na tym stanowisku zastępował go płk Kazimierz Leski, ps. „Bradl”. Związek został zarejestrowany w sądzie w 1993. W 2004 otrzymał status organizacji pożytku publicznego. Ścibor-Rylski należał także do grupy inicjatywnej utworzenia Muzeum Powstania Warszawskiego, był również w składzie Rady Honorowej Budowy Muzeum. Oprócz tego był członkiem Związku Kleeberczyków Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” oraz w Związku 27 Wołyńskiej Dywizji AK.

W latach 2004–2014 był członkiem Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, gdzie pełnił funkcję Sekretarza Kapituły. Dwukrotnie wchodził w skład honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego – przed przyspieszonymi wyborami prezydenckimi w 2010 oraz przed wyborami prezydenckimi w Polsce w 2015.

Współpraca ze służbami komunistycznymi

W 2012 ujawniono, że według akt Instytutu Pamięci Narodowej gen. Zbigniew Ścibor-Rylski współpracował po wojnie ze służbami komunistycznymi. Prokurator pionu lustracyjnego IPN Piotr Dąbrowski wniósł o lustrację generała jako członka Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari. Zarzucono mu, że w oświadczeniu lustracyjnym z 2007 zataił swoje związki ze służbami PRL. Rozpoczęto proces lustracyjny, przerwany jednak został już w listopadzie 2016 z uwagi na zły stan zdrowia oskarżonego.

Gazeta Wyborcza podawała, że według źródeł IPN-u Ścibor-Rylski był tajnym współpracownikiem poznańskiego UB pod pseudonimem TW „Zdzisławski” w latach 1947–1964, a potem, po przeprowadzce z rodziną do Warszawy (1963), miał podjąć współpracę z wywiadem, którą kontynuował aż do 1981. Ich zdaniem zachowała się jego teczka personalna i teczka pracy, 34 ręcznie pisane przez niego meldunki oraz kilkadziesiąt raportów ze spotkań z oficerem prowadzącym. Według zachowanych dokumentów Ścibor-Rylski został w 1947 zarejestrowany przez Wydział I Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Przynajmniej od 1956 współpracować miał z I i II Departamentem MSW, gdzie zajmował się ponoć inwigilacją swojej żony. Oprócz tego miał rozpracowywać środowiska polonijne w USA i Międzynarodowe Targi Poznańskie. Sam gen. Ścibor-Rylski nie zaprzeczył swoim związkom z UB. Powiedział: „Byłem wtyką w bezpiece. Uratowałem wielu kolegów z AK przed aresztowaniem. (…) Moje zadanie polegało m.in. na zbieraniu informacji, na kogo mają haki oraz na kim im zależy. (…)”.

Podczas obchodów 72. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego (2016) głos w sprawie powojennych związków gen. Ścibor-Rylskiego ze służbami komunistycznymi zabrał wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich, Zbigniew Galperyn. Powiedział: „Podtrzymywanie kontaktów generała, jako oficera wywiadu AK z Urzędem Bezpieczeństwa odbywało się na rozkaz i za wiedzą jego przełożonych z konspiracji. Nie była to współpraca z UB. Było to realizowanie rozkazu, a celem było pozyskiwanie informacji ważnych dla byłych żołnierzy AK. Niestety, nie żyje już nikt, kto mógłby poświadczyć, że generał otrzymał takie polecenie. (…) Mamy świadomość, że teraz jest to tylko słowo przeciw słowu oficera. Generał wykazał się w tamtych trudnych czasach odwagą i poprzez swoje działania uratował wiele osób.”

 

2018-08-03 21:44:40
(fot. Krzysztof Stępkowski/Ordynariat Polowy WP, http://www.mon.gov.pl, życiorys na podstawie https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Ścibor-Rylski, wideo WP i MPW)

7 komentarzy

  1. Walić modnych patryjotów

    Ciekawe ilu sebastianów wyklętych wzruszyło się czytając ten artykuł, albo ile wogule dowiedziało się o Jego śmierci. Niech dalej bezmyślnie tatuują sobie że pamiętają, i zakładają te łachy bezczeszcząc symbole natodowe….

  2. Nic więcej i nic mniej poza Gloria Victis

  3. Cześć i Chwała Bohaterom.

  4. Ilu było jeszcze takich którzy poszli na współpracę czy to z niemieckim czy sowieckim okupantem za zgodą przełożonych wiedząc że ludzie będą tą współpracę im pamiętać nie wiedząc o jej przyczynach ? Wielu, i jak wielu zostało w pamięci ludzkiej sprzedawczykami bo nieraz nie żył już nikt kto by mógł te sprawy wyprostować i poświadczyć .Niech mu ziemia lekką będzie .

Z kraju