Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

W zasypanych wsiach zaczyna brakować pożywienia. Dramatyczne sygnały od czytelników

Dodatkowy sprzęt, więcej ludzi, całodobowy numer alarmowy- Reakcja służb na zainteresowanie premiera sytuacją na Lubelszczyźnie. Do jutra odcięte od świata miejscowości mają zostać odkopane. Jednak są miejsca gdzie brakuje prądu i kończy się żywność.

Całą noc cały dostępny sprzęt ma pracować pełną parą, ściągnięte zostały dodatkowe ciężkie pługi wirnikowe z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad które maja pomóc w miejscach gdzie od wielu dni nie ma dojazdu. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego uruchomiło całodobowy alarmowy numer telefonu gdzie mieszkańcy mogą zgłaszać miejsca gdzie niezbędna jest natychmiastowa pomoc. Wszystko po to, by do jutra sytuacja znacznie się poprawiła. Drogowcy przyznają że mobilizacja jest na maksymalnym poziomie, a że mniej wieje, efekt ich pracy powinien być widoczny.

Jednak są wciąż miejscowości, gdzie od wielu dni mieszkańcy nie mogą się wydostać. Dramatyczna sytuacja jest w Wasylowie w gminie Telatyn w powiecie tomaszowskim. Mieszkańcy od tygodnia odcięci od świata, wszystkie drogi są tak zasypane, że nie ma możliwości przedostania się nawet dużym ciągnikiem. -Do najbliższego sklepu czy apteki mamy około 4 kilometrów, jednak nie ma żadnej możliwości wydostania się od nas- zaalarmował nas Damian. Zaspy maja po kilka metrów wysokości i nawet na piechotę ciężko jest się przedostać. – Nikt nic tym nie robi, rozumiemy że jest zima i 3 czy 4 dni może się zdarzyć żeby był problem z dotarciem do nas, ale nie tydzień. Obecnie kończą się zapasy żywności, brakuje chleba a nie ma jak dotrzeć do najbliższego sklepu- wyjaśnia. -Sytuacja jest o tyle zła, że są małe dzieci i ludzie w podeszłym wieku, wszyscy skazani jesteśmy tylko na siebie. Co niektórzy nie mają prądu a to stanowi problem przy ogrzewaniu CO. Jeszcze trochę i tu zginiemy – kończy Damian.

W sąsiednim powiecie hrubieszowskim nieprzejezdnych jest 80 procent dróg. Utrzymywane są tylko te główne, reszta została zapomniana- piszą czytelnicy. Podobny sygnał dostaliśmy w nocy z gminy Mircze. W tej gminie dotarcie do większości miejscowości jest niemożliwe. Ze śniegiem nie radzi sobie nawet ciężki sprzęt. –Niejedną zimę przeżyliśmy i owszem zdarzało się że przez kilka dni były problemy z odkopaniem nas, ale żeby tydzień, to tego najstarsi ludzie chyba nie pamiętają- wyjaśnia Marzena. -Byliśmy przygotowani, większość zrobiła zapasy, ale obecnie wszystko się kończy. Brakuje podstawowych produktów a nawet pieczywa. Organizujemy pomoc międzysąsiedzką, jeden pomaga drugiemu, jednak długo tak nie wytrzymamy- mówi zrozpaczona. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby ktoś poważnie zachorował i potrzebna by była pomoc lekarska. Nic tylko umierać w śniegu… kończy Marzena. Jak nas poinformowano po południu, do wsi dotarła pomoc. Straż graniczna na skuterach śnieżnych dowiozła mieszkańcom podstawowe artykuły spożywcze. –Na dzień, dwa wystarczy a co potem…

W powiecie lubelskim nieprzejezdnych około 34 kilometrów dróg. Pracują pługi wirnikowe, trzy spycharki, cztery fadromy, specjalistyczny pojazd „Unimog” wyposażony w pług oraz wiele jednostek lżejszego sprzętu. Zapewniono drożność dróg w zasypanej gminie Krzczonów, gdzie były bardzo duże problemy z dotarciem do kilku miejscowości. W gminie Żółkiewka dramatyczne apele o pomoc dochodzą z miejscowości Borówek, gdzie awaria prądu spowodowała że mieszkańcy nie dość ze są odcięci od świata to jeszcze siedzą w ciemnościach. Na miejsce nie może dotrzeć pogotowie energetyczne by naprawić awarię.

W miejscowości Nowogród w gminie Łęczna to co nie udało się drogowcom, zrobili sami mieszkańcy. Nieprzejezdna od kilku dni droga powiatowa spowodowała, że ludzie nie mogli dojechać do pracy, czy tez dostać się do sklepów po niezbędne zakupy. Służby drogowe nie radziły sobie z odśnieżeniem trasy, więc sami mieszkańcy za pomocą posiadanego sprzętu krok po kroku udrożnili przejazd.

(fot. nadesłane)
2014-02-01 22:24:25

11 komentarzy

  1. „Sorry taki mamy klimat.”

  2. Co za problem? Plecak narzucić, na buty narty/rakiety i te 30km przez dzień spokojnie da się zrobić, nawet zwykły laik, który pół życia przesiedział w biurze i dojeżdżał BMW najnowszej generacji, da radę. Tylko trzeba chęci a tych nie brak, gdy się ma tyle czasu do zagospodarowania, jeśli braknie prądu.

    • I każdy zapewne ma rakiety i narty. Schorawani ludzie też mogą
      Soryy takiego mamy pojeba jak Survivalowiec

    • Sanitariusze z karetki pogotowia też założą rakiety, strażacy również. Gdy jakiś człowiek w podeszłym wieku dostanie zawału, dziecko z astmą zacznie się dusić to mają ich wieść psim zaprzęgiem. W takie rzeczy można się bawić dla rozrywki, prawdziwe życie wygląda trochę inaczej.

  3. XXI wiek i k****a panstwo nie potrafi zapewnic odsniezania, paranoja

  4. Dziwne że Jaro Kaczyński jeszcze nie zadziałał i nie powiedział o tym że jakby oni rządzili to by śniegu nie było 😀 teraz to siedzi cicho ale przed wyborami będzie jeździć po wiochach i swoje smuty nawijać a teraz zimno to siedzi w domu bo go zza zaspy nie było widać hehe 🙂
    Wziąć wszystkich nierobów z Wiejskiej i niech z łopatami zasuwają i odśnieżają.

  5. Zgodzę się częściowo z wypowiedziami ludzi w materiale , że nie daj boże ciężkiej choroby to tylko LPR ratuje ale przy takim wietrze to chyba też nie da się latać , ale proszę sobie wyobrazić pożar jakiegoś większego kalibru co wtedy samochody pożarnicze skrzydeł jeszcze nie mają i tu się pojawia poważny problem , rozumiem rozgoryczenie ludzi bo nie wyobrażam sobie żeby tydzień wyjazdu nie było , ale trzeba też czasami zrozumieć drogowców ponieważ to co oni robili , wiatr za 2 góra 3 godziny niweczył i było jeszcze gorzej grobla na poboczach rosła wiatr te koryta wyrównywał i sytuacja stała się dramatyczna tzn. zaspy po 2 czy 3 metry. Osobiście mieszkam w miejscowości gdzie mamy jednostkę OSP KSRG i przypominam sobie marzec 2013 roku gdzie chcieliśmy utrzymać drogę w ciągłej przejezdności żeby w przypadku alarmowania był wyjazd i niestety był taki dzień że na jakieś 3 godziny przegraliśmy tą walkę gdyż był podobny wiatr jak przez ostatni tydzień i pomimo kilku ciągników z turami i jednego z odśnieżarką wirnikową za kilkanaście minut nie było widać efektów naszej pracy to tak na marginesie żeby całej winy nie zrzucać na drogowców. Proszę sobie jednak wyobrazić taki scenariusz jakby przy tym wietrze który mieliśmy spadło tyle śniegu co Austrii ok 1.5 metra przez 24h , myślę że nie potrzeba wojny…pozdrawiam

  6. Brawo Mikołaj w końcu dobry komentarz. Jeszcze 10 lat temu jaki były zimy i zasypywało drogi, brakowało prądu to nikt nie płakał tylko się brał do roboty. A teraz we wszystkich mediach jeden wielki lament. Że nikt nic nie robi. A co ma robić jak „taki mamy klimat” Robili co mogli i koniec. Przyroda wygrała. Co mają zrobić? Wywieść śnie? Ile by to trwało. Może niech go roztopią. Pomagają jak mogą nawet Straż Graniczna. Jak się skończy jedzenie to dowiozą znowu. To niech wszyscy którzy mają siłę wezmą łopaty i kopią. A nie tylko pretensje do wszystkich. W Szwecji to normalne że jest zima i daleko na północy ludzie radzą sobie sami. I nikt nie marudzi, a to jest cywilizowany kraj.

  7. To tylko 10 dni takiej zimy i już „alarm” …
    … poza tym niektóre przypadki są za bardzo ubarwione 😉 na polach nie ma wiele śniegu , każdy ciągnik rolniczy to pokona w razie pilnej potrzeby , inna sprawa ,że coraz więcej ludzi na wsi osiedla się z miast i chcieliby ,żeby zimą było tak komfortowo jak w mieście jeśli chodzi o przejezdność dróg – chyba głównie od nich płynie ta fala paniki .

  8. Parę lat temu w Sylwestra sypneło troszkę więcej śniegu na Warszawę.Ludzie co się wtedy wyrabiało.Nie trzeba wojny,wszyscy na baczność, a ludzie z terenu śmieli się do rozpuku.
    Narzekać to tylko spotrafią cwaniacy z Warszawy

Z kraju