Sobota, 20 kwietnia 202420/04/2024
690 680 960
690 680 960

Wtargnął przed jadącego fiata. 16-latek trafił do szpitala

W środę rano w miejscowości Syry doszło do potrącenia 16-latka. Poszkodowany nastolatek trafił do szpitala.

Do wypadku doszło w środę po godzinie 6 w miejscowości Syry w powiecie lubartowskim. Policjanci ustalili wstępnie, że 16-letni mieszkaniec gminy Kamionka szedł prawym poboczem drogi i nie upewniając się co do możliwości przejścia na drugą stronę jezdni, wtargnął nagle wprost pod jadący za nim pojazd marki Fiat Ducato.

Na miejscu interweniował zespół ratownictwa medycznego i policja. Poszkodowany 16-latek został przetransportowany do szpitala w Lublinie.

31-letni kierujący fiatem, mieszkaniec gminy Kamionka był trzeźwy. Trwa ustalanie dokładnych okoliczności wypadku.

2018-01-31 10:06:08
(fot. Policja Lubartów)

27 komentarzy

  1. Ciekawe czy pod tym artykułem Aaron & Spółka będą kłapali, czy jak zwykle w takich przypadkach – ściana milczenia.

    • Ja będę – jak zawsze.
      Jeden z uczestników ruchu popełnił wykroczenie (w tym przypadku pieszy) i za to odpowie. Jest niepełnoletni – a więc rodzice (opiekunowie) będą pokrywać szkody i tłumaczyć się przed Sądem rodzinnym, dlaczego ich dziecko nie stosuje się do przepisów ruchu drogowego.

    • A więc Franio kłapacz: do dzieła! Słuchamy kolejnych historyjek, które nas niechybnie wszystkich urzekną.

  2. No, i to jest wtargnięcie. Nie ma to miejsca ani na PdP, a także kierujący może faktycznie nie spodziewać się tego, że za chwilę pieszy znajdzie się na jego drodze.
    Nic z zachowania pieszego nie wskazuje na to, że chciałby wejść na jezdnie, więc nie można oczekiwać od kierowcy jasnowidztwa, że przewidzi wejście pieszego, w dodatku w miejscu do tego nie przewidzianym.
    100% winy pieszego. 0% winy kierującego.

    • A na przejściu nie może pieszy wtargnąć?

      • Może, w myśl obowiązujących nadal w Polsce przepisów może.
        Ja osobiście potrafię sobie wyobrazić tylko dwie sytuacje wtargnięcia.

        1. Pieszy wprowadza kierującego w błąd. Czyli początkowo zbliża się do przejścia. Zatrzymuje się przed wejściem na PdP, czym daje do zrozumienia kierującym, że rezygnuje z pierwszeństwa* (mógłby prawidłowo wejść, ale tego nie robi). Gdy pojazd jest już kilka metrów od PdP () pieszy wchodzi na PdP.
        Taka sytuacja to jest „wtargnięcie” – wejście bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd, co jest zabronione.

        wyjaśnienie *:
        [ Pieszy może zrezygnować z przysługującego mu na PdP pierwszeństwa, bo np. nie chce, żeby 5 czy 10 samochodów (w tym 2 autobusy) musiały się zatrzymywać tylko dla niego, albo rozumie problem z ruszaniem ciężarówką pod górę i nie chce kierującego nią zmuszać do zatrzymania przy podjeździe. Takie zachowanie świadczy dobrze i partnersko – jest to pożądane i świadczy o dużej kulturze komunikacyjnej. ]

        2. Gwałtowne znalezienie się pieszego na PdP; gdy pieszy wbiega niespodziewanie na PdP, wychodzi szybko zza przeszkody, zza której był niewidoczny dla kierującego.

        Może znasz jakiś inny przykład. Jestem ciekaw.

        • A taka sytuacja, że pieszy stoi na chodniku przy przejściu i kierowca jedzie sobie spokojnie i nagle przed maskę wchodzi pieszy? Przepisy mówią o takiej sytuacji… Pieszy nie ma pierwszeństwa dopuki nie stanie NA przejściu, a dodatkowo musi upewnić się, że nie wejdzie przed nadjeżdżające auto… Te przepisy są kiepskie ale idąc tym tokiem to jeśli pieszy nie stoi dłuższy czas na przejściu lub nie przechodzi przez nie od lewej strony to wszystkie wejścia pod auto to wymuszenia… Ok kierowca musi zachować szczególną ostrożność ale skoro jest przepis kontra przepis to pieszy sam powinien zatroszczyć się o bezpieczeństwo…

  3. Może muzyczki słuchał ?

  4. Znacie tego Młodego ?

  5. Słuchawki w uszach czy nos w smartfonie ? A może jedno i drugie.

  6. Patrzcie ludzie. Miał pierwszeństwo, a nie zabił. Widać można poruszać się z taką prędkością w terenie zabudowanym, żeby potrącenie pieszego nie kończyło się śmiercią czy kalectwem.
    Jakby Zuza kierowała, to byłoby po tym dziecku. I pisanie, dobrze, że umarł, bo głupi.

    • Przy 50 km/h pieszy ma 40% na przeżycie, przy 60 ma 15%. Poza terenem zabudowanym można się poruszać z prędkością 90 km/h i pieszy ma 0% na przeżycie. A teraz zastanów się co by się działo gdyby każdy jechał 50 poza terenem zabudowanym. Paczki nie miałbyś na czas. Karetka nie przyjechałabym na czas, dom by ci się spalił zanim straż by dojechała. Z Warszawy jechał byś 5-6 godzin. Z nad morza 12-15. Gdybyś był przedstawicielem wywalili by cię z pracy. Itd itd dziecino.

      • Pisałem o terenie zabudowanym: „Widać można poruszać się z taką prędkością w terenie zabudowanym…”.
        Dlatego (m.in.) jest ograniczenie do 50km/h w zabudowanym, żeby istniały umiarkowane szanse pieszego na przeżycie, w przypadku jego potrącenia.
        Przy 50 km/h pieszy ma od 40 do 60% szans na przeżycie wypadku, ale wystarczy nawet niewielkie zmniejszenie prędkości pojazdu by te szanse zbliżyły się do 90%.

        Nigdzie nie pisałem, że pojazdy mają się poruszać 30km/h poza obszarem zabudowanym, gdzie ograniczenia wynoszą: 90/100/120/140km/h.
        Napisałem tylko, że warto jechać z prędkością nie większą niż 50km/h, tam gdzie występuje ruch pieszych, czyli głównie w terenie zabudowanym. Nie ja ustaliłem ograniczenia prędkości, ale wiem dlaczego są wynoszą tyle ile wynoszą, i czy to się komuś podoba, czy nie – ma obowiązek ich przestrzegać.

        Przykład, że w sklepach nie będzie ciepłych bułeczek to jest zły przykład. W krajach z wyższą kulturą drogową (Zachodnia Europa, Skandynawia) ludzie tez mają ciepłe bułeczki w sklepach.
        Po drugie, dostawcy, kurierzy itd. to tylko kilka procent kierowców w mieście. Na trasach może kilkanaście. Dla przeciętnego kierowcy jadącego po mieście nie ma znaczenia, czy rozpędzi się do 50, czy do 70km/h, bo to skróci czas przejazdu przez miasto – nie więcej niż 2-5 minut.
        Karetka – to pojazd uprzywilejowany, i ona może nie przestrzegać żadnych zasad – o ile nie spowoduje zagrożenia w ruchu.

      • Pieszy zawsze ma 50% szans na przeżycie, niezależnie od okoliczności, bo ma jedynie dwa wyjścia: przeżyje albo nie…

    • Gdzie jest napisane, że to był teren zabudowany?

  7. Gnojek popsuł FIATA normalnie, ociec zapłacą za naprawę

  8. Mam nadzieje że kierowca stracił prawo jazdy oraz zgnije w więzieniu. Tak to jest jak się szaleje na terenie zabudowanym. DROGA NIE JEST TYLKO DLA SAMOCHODÓW mogą chodzić po niej RÓWNIEŻ PIESI. Dopóki prawo nie zacznie bronić pieszych i być bardziej rygorystyczne dla piratów drogowych dotąd będą wypadki z udziałem niewinnych pieszych!!!

    • Idź weź duży rozpęd i z główki w ściane przywal, zrobisz coś dla ludzkości.

    • przecież pisze że wlazł gówniarz przed maskę , pało. Musiałby jechać 5km/h aby nic mu nie zrobić!

    • Ironia nie trafiona. Co ona ma na celu? W tym przypadku wina jest po stronie pieszego – tak wynika z opisu.
      I na tym jednym przykładzie chcesz budować cały obraz „głupich Świętych Krów” i niewinnych kierujących, którzy dostają zawiasy tylko za to, że im się spieszyło?

    • Słaby bait 😀

    • Weź się kobieto zastanów co piszesz wogule. Nawet dobrze nie przeczytałaś a klepiesz tym nie wypazonym jezorem. Jak taka z Ciebie troskliwa matka to naucz swoje dziecko chodzic prawidlowa strona drogi i bez kaptura na glowie i sluchawek w uszach

  9. Bardziej poszkodowany jest kierowca – pieszym wszystko wolno. Teraz będzie musiał się tłumaczyć przed sądem ze zbyt dużej prędkości (znając tutejszą policję pewnie ustalili że pojazd poruszał się znacznie szybciej niż wolno) oraz dlaczego nie zachował szczególnej ostrożności widząc wcześniej pieszego na poboczu.

    • Dlaczego uważasz, że kierowca nie powinien tłumaczyć się z przekroczenia dopuszczalnej prędkości? Nie twierdzą, że w tym przypadku tak było, bo to chyba obszar niezabudowany.

    • W praworządnych krajach winę oskarżonego należy udowodnić. Wszystkie rozbieżności Sąd zawsze bierze na korzyść oskarżonego. Jeżeli ktoś zostaje skazany (za spowodowanie wypadku) to znaczy, że faktycznie popełnił takie przestępstwo. Za niewinność nie idzie się siedzieć. Za niewinność nawet zawiasów nie nie dostaje.
      Wydaje mi się, że chcesz jakiegoś przestępce drogowego (skazanego za spowodowanie wypadku) usprawiedliwić przyrównując winę skazanego do sytuacji, w której kierowca jest niewinny – jak to ma miejsce przy tym wypadku.

      W tym przypadku kierowca nie ponosi żadnej winy. Nie buduj proszę obrazu: pieszych, kierowców, sądownictwa na jednostkowych wypadkach.

Z kraju