Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Właścicielowi kantoru ukradli blisko 2 mln złotych. Sam stanie przed sądem

Pierwszym razem skradziono mu torbę w której znajdowało się ponad 1,4 miliona złotych, drugim razem podczas napadu stracił 400 tys. złotych. Mężczyzna w związku z jednym z tych zdarzeń odpowie przed sądem.

Prokuratura Rejonowa w Chełmie zakończyła jeden z wątków śledztwa związanego z ubiegłoroczną kradzieżą, której ofiarą padł właściciel jednego z chełmskich kantorów. W połowie lipca ub. roku, mieszkający w powiecie krasnostawskim Adam T. około godz. 9 podjechał pod swój kantor przy ul. Popiełuszki w Chełmie. Zaparkował przed wejściem, wysiadł z auta i podszedł do drzwi kantoru. Po ich otworzeniu wszedł do środka. Kiedy po chwili wrócił zorientował się, że z jego auta zniknęła torba z pieniędzmi.

Znajdowały się w niej różnego rodzaju waluty o łącznej wartości ponad 1,4 mln złotych. Co ważne, wchodząc do pomieszczenia nie zamknął samochodu. Oprócz gotówki, nieznany sprawca zabrał także znajdujący się obok laptop, a także pistolet. Z racji wykonywanej pracy, 52-latek posiadał zezwolenie na posiadanie broni. Pistolet zaś nabył zgodnie z prawem. Choć sprawcy, bądź też sprawców do tej pory nie udało się ustalić i zatrzymać, przed sądem stanie sam właściciel kantoru. Adam T. będzie odpowiadał za niewłaściwe zabezpieczenie podczas przechowywania broni i w efekcie jej utratę. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Lipcowa kradzież nie była jedyną, w której Adam T. został poszkodowany. 15 listopada ub. roku, a więc cztery miesiące po kradzieży w Chełmie, mężczyzna wraz z żoną wyjechali rano ze swojego domu, udając się do kantoru. Zdołali przejechać zaledwie kilkaset metrów, kiedy z naprzeciwka nadjechał mercedes. Siedzący za kierownicą mężczyzna nagle zjechał na przeciwległy pas jezdni i doprowadził do czołowego zderzenia z audi, którym podróżowało małżeństwo. Nie było to jednak przypadkowy wypadek. Po chwili pod rozbite auta podjechał Renault Laguna, z którego wyskoczyło kilku mężczyzn.

Podbiegli do właściciela kantoru i kazali mu opuścić auto. Zanim mężczyzna zdołał cokolwiek zrobić, napastnicy wyciągnęli go na zewnątrz, przewrócili, pobili i zabrali torbę z pieniędzmi, w której znajdowało się 400 tysięcy złotych. Następnie wsiedli do samochodu i odjechali, porzucając rozbitego mercedesa. Innym razem mężczyźnie udało się uniknąć napadu, kiedy to nieznani sprawcy usiłowali siłowo zatrzymać pojazd, którym się poruszał. W tył jego auta uderzył inny samochód. Mężczyzna jednak zorientował się, że to próba napadu i udało mu się uciec.

(fot. archiwum)
2018-03-19 21:46:41

28 komentarzy

  1. To pokazuje jak dziala policja. Nic nie potrafia ustalic nikogo zlapac a ze nie mozna od tak tego zostawic to jeszcze trzeba dopiec poszkodowanemu bo przeciez gdyby nie on to nie polecialyby starystyki wykrywalnosci w komendzie

  2. A swoją drogą,niesamowite obroty przynosi mu ten kantor,1.5bańki ginie i wszystko w porządku. Za chwilę ginie kolejne pół miliona,i nadal wszystko ok.

  3. to wszystko wydaje mi się dętą sprawą

  4. kiedyś prowadziłem kantor i opracowałem taktykę zmyłki. Co najmniej 2 razy w tygodniu zmieniałem trasę przejazdu, zmieniałem co 2 tygodnie samochód miałem 3 swoje i 2 pożyczałem od rodziny, a nawet ,,zmieniałem” adresy zatrzymując się pod przypadkowym blokiem wchodziłem na klatkę, odczekiwałem 20 minut i tak codziennie, kiedyś to było łatwiejsze bo prawie nigdzie nie było domofonów

  5. Szczerze to całkiem beztroski i na luzie gosciu …niczym się nie przejmuje i niczego nie uczy …kasa na wierzchu ,broń również …nie wiem czy podziwiać czy wspólczuć

  6. panstwo prawa bez dwoch zdań

  7. Ukradli mu broń to teraz wiedzą że jest bezbronny i zapewne to ci sami za każdym razem.

  8. Kto po tylu probach rabunku zostawia pieniadze w otwartym aucie?

Z kraju